Nauka

Mózg jak żarówka? Tak, Twój mózg... świeci w ciemnościach!

Jakub Szczęsny
Mózg jak żarówka? Tak, Twój mózg... świeci w ciemnościach!
Reklama

Brzmi trochę jak żart, prawda? Jest wiele metod badania mózgu i na pozór powinny nam wystarczyć. Jednak naukowcy postanowili sprawdzić, czy istotne w badaniach może być... światło. Światło, które emituje nasz własny mózg. Tak, to się dzieje na co dzień, ale rzadko zdajemy sobie z tego sprawę. Przecież, gdy przebywamy w ciemności, nie zobaczymy świecenia swojej głowy w lustrze, czy też łuny wokół głów osób, które znajdują się obok nas.

Każda żywa komórka wydziela minimalne ilości światła. Nazywa się to emisją fotonów ultrasłabych — to zjawisko występujące stale, niezależnie od naszej woli czy uwagi. Nie ma w tym mechanizmu znanego z choćby świetlików, nie ma mowy o typowej bioluminescencji. To nie efekt działania specjalnych enzymów, lecz naturalny rezultat powrotu wzbudzonych cząsteczek do stanu podstawowego. Wydzielany foton to energetyczna resztka tego procesu — ledwie dostrzegalna, ale stała.

Reklama

W mózgu ten proces jest szczególnie intensywny. Wynika to z jego zapotrzebowania energetycznego oraz obecności związków chemicznych zdolnych do absorbowania i emisji światła: flawinów, serotoniny oraz niektórych białek. Z wiekiem i pod wpływem stresu oksydacyjnego emisja fotonów rośnie, co czyni ją potencjalnym wskaźnikiem stanu komórek nerwowych.

Fotoencefalografia

Zespół badaczy z uniwersytetów Algoma, Tufts i Wilfrid Laurier — kierowany przez Hayley Casey i Niroshę Murugan — postawił sobie dosyć śmiałe pytanie: czy da się odczytać aktywność mózgu nie przez impulsy elektryczne, lecz przez światło? Jeśli tak, moglibyśmy zyskać nową, nieinwazyjną metodę obserwacji pracy mózgu — zupełnie nieinwazyjną i całkiem prostą.

Badacze zaprojektowali eksperyment oparty na pasywnym pomiarze fotonów. Uczestnicy — 20 zdrowych dorosłych — siedzieli w zupełnej ciemności. Przy ich głowach umieszczono detektory fotonów w okolicach potylicznych i skroniowych — czyli tam, gdzie przetwarzane są bodźce wzrokowe i słuchowe. Równocześnie prowadzono klasyczne EEG, aby porównać sygnały świetlne z elektrycznymi.

Światło zmienia się wraz ze zmianami uwagi w mózgu

Eksperyment podzielono na pięć etapów: oczy otwarte, oczy zamknięte, stymulacja dźwiękowa, ponowne zamknięcie oczu i na koniec otwarcie. Wszystko po to, by sprawdzić, czy zmiany w aktywności mózgu — znane z elektroencefalografii, np. wzrost rytmów alfa przy zamkniętych oczach — odbijają się również w fotonach.

Odpowiedź okazała się twierdząca. Emisje świetlne miały własny profil — oscylujący poniżej 1 Hz, czyli z cyklem powtarzającym się co kilka sekund. Co więcej, ich charakter zmieniał się zależnie od etapu eksperymentu. Największe różnice zaobserwowano w regionie potylicznym, co wskazuje na jego powiązanie ze zmianami percepcji wzroku.

Niektóre wzorce światła korelowały z falami alfa, szczególnie podczas fazy z zamkniętymi oczami. Inne pojawiały się w czasie stymulacji słuchowej i obejmowały obszary skroniowe. Korelacje nie były silne, niemniej ich obecność sugeruje, że światło niesie pewną informację.

Czy wszystko poszło tak, jak trzeba?

Nie wszystkie oczekiwane zależności się pojawiły. Część zaplanowanych korelacji między fotonami a falami EEG nie została potwierdzona. Możliwe, że emisje fotonów odzwierciedlają głębsze, bardziej rozproszone procesy metaboliczne niż te, które mierzy EEG — a może po prostu wymagają innych narzędzi, by je precyzyjnie wyodrębnić.

Reklama

Zmienność osobnicza uczestników okazała się istotna. U jednych zmiany światła były wyraźne, u innych niemal nieuchwytne. Sugeruje to, że metabolizm komórkowy — a może i sposób, w jaki mózg zużywa energię — różni się osobniczo na poziomie którego dotąd nie braliśmy pod uwagę.

Czytaj również: Kiedy mózg mówi „dość” – te dwa obszary „krzyczą”, gdy jesteś znużony

Reklama

Co dalej?

Badanie miało charakter wstępny. Objęło niewielką grupę, a zastosowany sprzęt miał ograniczoną rozdzielczość przestrzenną i spektralną. Detektory obejmowały szeroki zakres długości fal, przez co mogły nie wychwycić bardziej specyficznych sygnałów. Rozbudowa sieci sensorów oraz zastosowanie filtrów i wzmacniaczy mogłaby ów stan rzeczy zmienić.

Nie wiadomo również, które komórki w mózgu emitują światło i z jakich głębokości ono pochodzi. Neurony? Komórki glejowe? Naczynia? Prawdopodobnie wszystko naraz. Dostarczenie dobrej odpowiedzi na to wymaga lepszych metod lokalizacji emisji — być może również zastosowania uczenia maszynowego do rozpoznawania wzorców.

I tak narodziła się fotoencefalografia. I może w przyszłości stać się nie tylko narzędziem badawczym, ale także diagnostycznym. Światło pochodzące z mózgu może przestać być jedynie ciekawostką i stanie się dodatkowo nośnikiem informacji o stanie zdrowia naszego centralnego układu nerwowego.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama