VOD

Morderczynie - recenzja serialu. Im dalej w las, tym ciemniej

Konrad Kozłowski
Morderczynie - recenzja serialu. Im dalej w las, tym ciemniej
Reklama

"Morderczynie" to pierwszy serial oryginalny Viaplay, który debiutuje niebawem na platformie. Kryminał oparto na doskonale znanej książce Katarzyny Bondy.

Viaplay nie zamierza odstawać od reszty i też prezentuje własny serial, mimo że nad platformą wisi widmo wyjścia z Polski. Przypomina to trochę sytuację ShowMaxa, który zdołał przygotować jedną, dużą i liczącą się produkcję, czyli "Rojst". Czy Viaplay podzieli jego los? Odpowiedź dopiero do nas zmierza, a jej częścią jest nowy serial.

Reklama

Morderczynie - recenzja serialu

Trwający sześć odcinków serial napisali Wiktor Piątkowski (główny scenarzysta) wraz z Joanną Kozłowską i Katarzyną Kaczmarek, zaś reżyserię "Morderczyń" powierzono Kristofferowi Rusowi. Wcześniej pracował on przy takich produkcjach, jak "‘Żywioły Saszy. Ogień" i "Za duży na bajki", więc obracał się w podobnej tematyce. To widać od samego początku, ponieważ nowy serial Viaplay nie ociąga się z wrzuceniem widza na głęboką wodę, zadawaniem wielu pytań, ale odpowiedzi uzyskujemy krok po krok.

Główną bohaterką serialu jest Karolina, w którą wciela się Maja Pankiewicz. Jest już dojrzała i przywdziała policyjny mundur, co maksymalnie wykorzystuje próbując dociec prawdy na temat zaginięcia ojca. To tajemnicze zdarzenie odcisnęło na niej piętno i nie pozwala jej ruszyć naprzód ze swoim życiem. Jedynym celem jest dotarcie do faktów, które są zatajane na wiele sposobów. Ten upór nie pozwala jej odpuścić, ale gdy dowiaduje się, że ojciec nie żyje, traci grunt pod nogami. Co więcej, okazuje się, że w jego śmierć mogły być zamieszane bliskie jej osoby, co sprawia, że traci zaufanie do każdego i nie potrafi zapanować nad emocjami. Odkrywa także, że jej ojciec nie był do końca taki, jak wszyscy generalnie uważali.

Nowy polski serial - kryminał czy coś więcej?

"Morderczynie" nie jest serialem adaptacją książki, lecz bazuje na jej treści. To pozwoliło twórcom wykorzystać różne rozwiązania sprawdzające się lepiej na ekranie, niż na stronach książek, a dodatkowo całość może okazać się pewnym powiewem świeżości dla osób zaznajomionych z "Polskimi morderczyniami" Katarzyny Bondy. Serial nie jest też typowym kryminałem z elementami thrillera, gdzie rozwikłanie zagadki i dążenie do prawdy jest kluczowym wątkiem.

Owszem, od tego wszystko się zaczyna, ale "Morderczynie" to produkcja, w której sporo czasu poświęca się też innym zagadnieniom, jak rodzina patologiczna i przemoc domowa, a także skutki dorastania w takich środowiskach. Pomimo silnych charakterów i sporej ilości dobrej woli, czasami niektóre decyzje i kroki są podejmowane pod wpływem emocji i nie da się nad nimi zapanować. Poruszane są też kwestie dojrzewającego latami zła wewnątrz ludzi.

To ciekawe podejście, pozwalające serialowi oddychać nieco głębiej, aniżeli wewnątrz ram klasycznej produkcji mającej na celu ujawnienie sprawców mordu. Nie można jednak powiedzieć, że "Morderczynie" jasno wyjaśniają lub udzielają konkretnej odpowiedzi na zadawane pytania. Nie brakuje tu też wyświechtanych sloganów i truizmów, także w feministycznym tonie, które psują serial, bo gdyby udało się przed nimi obronić, to produkcja nie byłaby taka łatwa do szufladkowania.

Morderczynie - opinia. Solidna robota, ale...

Duży wpływ na to, jak wybrzmiewa serial, ma oczywiście praca reżysera Kristoffera Rusa oraz głównych członków obsady. Oprócz Pankiewicz, na ekranie mamy szansę zobaczyć także Izabelę Kunę, Elizę Rycembel oraz Tomasza Schuchardta i Mateusza Kmiecika, więc to najwyższa półka gwarantująca jakość serialu. Twórcy nie silą się na nietypowe ujęcia i kadry, lecz solidnie i przekonująco opowiadają historię. Czasami dialogi wydają się być trochę nienaturalne, nie trafiały do mnie i wybijały mnie z rytmu podczas oglądania, ale nie brakuje też scen, które zadziałały na mnie jak magnes wciągając jeszcze bardziej w serial.

Czy sześć odcinków to odpowiednia liczba? Wydaje mi się, że całość można by (minimalnie) skrócić, co sprawiłoby, że byłby odrobinę bardziej dynamiczny i bardziej przystępny. Nie każdy wątek poboczny był wart czasu ekranowego, tym bardziej, że dość szybko można połapać się w opowiadanej historii i poskładać wszystkie puzzle w całość. Przy takiej próbie psychoanalizy bohaterek przydałoby się jeszcze bardziej zgłębić ten temat, kosztem wielu innych wybranych wątków, ale podoba mi się kierunek w jakim zmierzano z "Morderczyniami", nawet jeśli nie wszystko się udało.

Reklama

Premiera serialu "Morderczynie" na Viaplay 27 października.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama