Felietony

Monitoring w chmurze dzięki smartcam.pl i pytanie dlaczego to nie oni dostali 6 milionów dolarów?

Grzegorz Marczak
Monitoring w chmurze dzięki smartcam.pl i pytanie dlaczego to nie oni dostali 6 milionów dolarów?
31

Rozmawiałem dzisiaj z Piotrem Różyckim o ich usłudze smartcam.pl – bardzo ciekawe rozwiązanie, o którym do tej pory nie słyszałem. Na początku jednak słowo o potencjale – zagraniczny odpowiednik smartcam.pl, czyli dropcam.com, pozyskał w tym roku finansowanie na poziomie 6 milionów dolarów. Warto do...

Rozmawiałem dzisiaj z Piotrem Różyckim o ich usłudze smartcam.pl – bardzo ciekawe rozwiązanie, o którym do tej pory nie słyszałem. Na początku jednak słowo o potencjale – zagraniczny odpowiednik smartcam.pl, czyli dropcam.com, pozyskał w tym roku finansowanie na poziomie 6 milionów dolarów. Warto dodać, że obie usługi, czyli zarówno nasza, jak i ta zagraniczna, powstały mniej więcej w tym samym okresie.

Oba wyżej wymienione serwisy dostarczają video monitoring dla osób prywatnych, jak również firm. Monitoring, który sprzedawany jest jako usługa, trzeba to podkreślić, ponieważ właśnie to jest największą zaletą tego typu rozwiązań. Za miesięczny abonament w wysokości od 25 do 59 PLN dostajemy kamerę IP z preinstalowanym oprogramowaniem, dzięki której możemy na przykład podglądać nasze dzieci, którymi opiekuje się nowa niania. To oczywiście dość sztampowy przykład, ale zastosowań tego typu rozwiązań, jak wiecie, jest wiele.




Co więc spodobało mi się w smartcam.pl? Przede wszystkim szeroki zakres usług. Możliwość natychmiastowego podglądu monitorowanego pomieszczenia przez urządzenia mobilne pracujące na iOS czy Android. Archiwum, gdzie mamy zapis z wydarzeń do dwóch tygodni wstecz. Fakt, że nasze nagrania lądują na serwerach w chmurze i dostępne są dla nas z każdego miejsca. Najważniejsze jednak jest dla mnie, że wszystko to, co oferują, jest dla użytkownika proste i bezproblemowe w obsłudze. Każdy może sobie kupić kamerę IP i, jak umie, podłączyć ją do internetu. To jednak rozwiązanie dla tych, co się znają.

Osoby, które nie są techniczne, dostają od smartcam.pl w opłacie abonamentowej kamerę, którą jedynie trzeba podłączyć do sieci. W zależności od wykupionego pakietu są też kamery Wi-Fi. I to wszystko, ma działać i ma być proste. Dalej wystarczy tylko „podglądać”. Polska usługa ma też jednak wiele dodatkowych rozwiązań, jak chociażby powiadomienia SMS-ami czy mailami o zdarzeniach (ruch w obiekcie itp.), możliwość ustawienia harmonogramu nagrywania itp.

To jednak tylko oferta dla prywatnej osoby, w pakiecie dla firm jest jeszcze więcej dodatkowych usług.

Piotr w rozmowie ze mną powiedział, że w tej chwili są już blisko granicy rentowności, posiadając ok. 100 klientów – w tym zdecydowana większość to firmy i instytucje, tak że perspektywy i szanse na rozwój są, tym bardziej że zaczynają pozyskiwać klientów z zagranicy.

Oferując te same albo nawet lepszej jakości usługi niż zagraniczny konkurent, smartcam.pl nie pozyskał jednak finansowania na poziomie 6 milionów dolarów i może warto, wkładając trochę kij w mrowisko, zastanowić się, dlaczego. Mają doświadczonego inwestora, jakim jest SpeedUP, mają gotowy i działający produkt, zadowolonych klientów płacących regularnie za usługę – gdzie jest więc różnica za 6 milionów dolarów?

Proste fakty, jakie rzucają się w oczy, to moim zdaniem kilka błędów technicznych. Przede wszystkim mało seksowny landing page, gdzie przy tym zakresie oferowanych usług powinien on błyszczeć i lśnić. Aplikacje mobilne, które zawsze dobrze wyglądają, powinny być wyróżnione na głównym ekranie.

Kolejna rzecz to wersja językowa – trudno, żeby zagraniczny inwestor zrozumiał usługę opisaną tylko w języku polskim, nie wspominając już o klientach. Do czego się jeszcze przyczepię? Dlaczego panowie nie pojechali na jakieś europejskie imprezy w stylu Leweb z piękną prezentacją pokazującą, co potrafią, czemu nie tworzą fajnych akcji wiralowych – z tą usługą naprawdę można zrobić wiele ciekawych rzeczy.

Oczywiście mądrzyć jest się zawsze łatwo, szczególnie kiedy nie znamy szczegółów, planów rozwoju, podjętych akcji itp. Fakty są jednak brutalne, polski produkt skupiający się na Polsce przegrywa z bardzo podobnym zagranicznym i moim zdaniem jest to problem, niezależnie już od przyczyn.

Spotkałem się kilka razy z opinią, że nasi inwestorzy (tutaj już abstrahuję od SpeedUp, bo akurat wtedy nie było mowy o nich) o ile bardzo chętnie chcieliby mieć w portfolio globalne produkty, o tyle nie są w stanie albo nie mają doświadczenia, aby efektywnie pomóc firmom, jeśli chodzi o zagraniczną ekspansję.

I nie mówię tutaj o banałach, jakim jest angielska wersja językowa czy wystąpienie na dwóch konferencjach i imprezach zagranicznych. Mam tutaj na myśli strategię rozwoju biznesu za granicą, branżowe kontakty związane z dziedziną danego startupu, wiedzę o konkretnej branży w konkretnym kraju, doświadczenie i przetarte już ścieżki postępowania itp.

Zresztą nie tylko inwestorów dotyczy ten problem, ale całego rynku. Agora, duży koncern medialny, wyprowadzając Adtaily za granicę, miała i ma również duży problem. Tego typu przykładów jest naprawdę dość sporo.

Myślę, że sam temat jest na tyle ciekawy, że można go kiedyś wywołać podczas jednej z konferencji czy też imprez branżowych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Startupspeedup