Recenzja

Huawei MateView - monitor klasy premium. Pierwsze wrażenia

Kamil Świtalski
Huawei MateView - monitor klasy premium. Pierwsze wrażenia
11

MateView - monitor klasy premium to jedna z gorących nowości Huawei, które zostały dzisiaj zapowiedziane. Miałem przyjemność korzystać z niego już od kilku tygodni i już teraz wiem, że trudno będzie mi się z nim rozstać.

Przyzwyczailiśmy się do monitorów o proporcjach 16:9 — to te najczęściej stawiamy na naszych biurkach. Wydawać by się mogło, że są optymalne do wszystkiego — od pracy, poprzez gry i multimedia. Jednak w sklepach z elektroniką znajdziemy szereg sprzętów charakteryzujących się ultra szerokimi ekranami (21:9) ułatwiającymi m.in. pracę w dwóch oknach jednocześnie. Mamy też monitory wąskie. I choć format 4:3 kojarzy się raczej z kineskopowymi ekranami z czasów wczesnych komputerów, to wciąż znajduje swoich entuzjastów. Podobnie jak format 3:2. To właśnie takie proporcje wybrał Huawei dla swojego nowego monitora MateView — wybór ten nie jest przypadkowy. Tak, to dokładnie te same proporcje z których korzystają notebooki z wyższej półki chińskiego giganta.

Huawei MateView, oprócz wspomnianych już proporcji 3:2, które docenią np. graficy i oraz osoby zajmujące się edycją zdjęć i wideo, charakteryzuje się 28,2-calowym ekranem IPS o rozdzielczości 3840 x 2560 pikseli z odświeżaniem 60 Hz, jasnością 500 nitów i kontrastem 1200:1. Monitor cechuje się 100-procentowym pokrycim gamutu sRGB, 98-procentowym kryciem przestrzeni DCI-P3, ΔE <2 (delta E), certyfikatem VESA DisplayHDR 400, redukcją niebieskiego światła oraz brakiem migotania podświetlonego obrazu (Flicker Free). 500 nitów to jasność, która w pełni komfortowo pozwalała mi pracować nawet w słoneczne, letnie, popołudnia gdy siedziałem przy oknie - myślę że nie przesadzę więc mówiąc, że powinna wystarczyć wszystkim. Na co dzień jednak połowa jasności okazała się więcej niż wystarczająca. Jak na monitor tej klasy przystało - podświetlenie jest równomierne.

Monitor HUAWEI MateView oprócz 2 portów USB-C (z czego jeden do ładowania monitora), 2 portów USB-A 3.0, HDMI 2.0 i MiniDP (DisplayPort 1.2) i wyjścia słuchawkowego, posiada głośniki 5W. I choć nie grają one rewelacyjnie, tak w porównaniu z kilkoma innymi monitorami które miałem możliwość przetestować, wydają się brzmieć najlepiej: dźwięk jest czysty, jeśli bardzo będziecie potrzebować posłuchać za ich pośrednictwem muzyki - dacie radę. Ale podobnie jak wbudowane mikrofony, przydadzą się przede wszystkim przy spotkaniach online. Rejestrowany przez nie głos brzmi przyzwoicie i rozmówcy nie narzekali na jego słabą jakość. A tutaj prawdopodobnie spora zasługa algorytmów odpowiedzialnych za redukcję szumów i echa.

Sama kwestia zasialania monitora i podłączonego laptopa pozwala zaoszczędzić porty w komputerze, co docenią wszyscy traktujący go jako dodatkowy ekran dla laptopa. Monitor zasilany jest przewodem USB-C z zasilacza. Drugim kablem USB-C podłączymy komputer. Do komputera nie potrzeba już osobnego źródła prądu. HUAWEI MateView oferuje ładowanie o mocy 65 W, co pozwoli na jednoczesne zasilanie laptopa, korzystanie z monitora i ładowanie innych urządzeń np. akcesoriów, smartfona czy tabletu.

Sterowanie monitorem odbywa się przy pomocy specjalnego panelu dotykowego. Smart Bar to nowość w monitorach Huawei. Umieszczony na dolnej krawędzi podłużny panel reaguje na dotyk i ruch. Dotknięcie go przenosi do menu głównego, z którego wybieramy m.in. opcje ochrony wzroku, jasność, źródło, gamut kolorów. W ustawieniach można zmieniać głośność głośników i mikrofonów, język (w chwili obecnej brak języka polskiego i nie wiadomo czy pojawi się w przyszłości), dodatkowe opcje wyświetlania czy funkcję oszczędzania energii. Wszystko odbywa się za pomocą dotyku: jedno muśnięcie panelu zatwierdza opcję, podwójne wraca do poprzedniego ekranu. Przesunięcie po nim jednym palcem zmienia poziom głośności, dwoma palcami zmieniamy źródło obrazu.

Z monitora HUAWEI MateView najbardziej będą zadowoleni posiadacze innych sprzętów tej tej firmy. A to za sprawą wspomnianego już bezprzewodowego klonowania ekranu. Czytnik NFC umieszczony w nodze monitora jest łatwy w dostępie i umożliwia szybkie parowanie z kompatybilnymi smartfonami. Warto jednak pamiętać, że do projekcji bezprzewodowej potrzebny jest telefon Huawei działający pod EMUI 11.0 lub nowszym albo z systemem HarmonyOS. Z funkcji też skorzystają użytkownicy komputerów z Windows, które obsługują "Przekazywanie obrazu na ekran". Jeśli jednak jesteście posiadaczami sprzętu Apple, to o bezprzewodowym klonowaniu ekranu możecie zapomnieć. Do ekranu podłączycie za to iPada z USB-C i obraz wyświetlany jest bez większych problemów — zarówno w orientacji pionowej, jak i poziomej… ale z niewykorzystaną przestrzenią po bokach, bo iPadOS wciąż nie potrafi tego ogarnąć jeśli proporcje ekranu są inne, niż te w tablecie Apple. Producent monitora zapewnia jednak, że w przypadku jego sprzętów - czy to tabletów, komputerów czy smartfonów - nie powinno to stanowić żadnego wyzwania.

W chwili pisania tekstu monitora MateView nie dało się połączyć z aplikacją AI Life. Nie udało mi się też do niego podłączyć bezprzewodowej myszy ani klawiatury - obu firmy Logitech. Po co parować je z monitorem, a nie docelowymi urządzeniami? Aby móc łatwo zmieniać obraz który widzimy na ekranie, bez problemu ich ponownego łączenia — i móc z nich korzystać na całej palecie sprzętów. Przy konfiguracji posiłkowałem się myszką przewodową.

Monitor HUAWEI MateView nie spełnia też standardów VESA i nie pozwala na zmianę jego uchwytu. Jednolita konstrukcja wykorzystująca podstawy do łączności z urządzeniami zewnętrznymi wyposażona jest w spornik pozwalający jedynie na regulację jego wysokości i kąta nachylenia (tak, nie obrócicie go też, by korzystać w pionie). Najniższe ustawienie, liczone od podstawy: 60 mm, najwyższe: 170 mm. Nie ma tu mowy o funkcji pivot (ustawienia ekranu w orientacji pionowej), co w przypadku monitorów 3:2 nie ma też większego sensu. Całość jest na tyle smukła, że mieści się nawet na wąskich biurkach, także w samym rogu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu