Apple

Zewnętrzny gładzik to najlepszy dodatek do komputera, jaki kupiłem od... zawsze?

Kamil Świtalski
Zewnętrzny gładzik to najlepszy dodatek do komputera, jaki kupiłem od... zawsze?
41

Przez lata tak przywykłem do gładzików, że korzystanie z myszki do obsługi systemu stało się po prostu mniej wygodne. Długo wahałem się nad zewnętrznym trackpadem, ale było warto!

Od blisko dekady korzystam przede wszystkim z komputerów Apple. Ze względy na swój styl pracy — nie wyobrażam już sobie powrotu do stacjonarnego komputera, a mimo wielu prób — praca na dwa urządzenia nie jest dla mnie. Ciągle mi czegoś-gdzieś-brakuje. A to się coś nie dosynchronizuje, a to jestem nieuważny i czegoś nie dodam. Ciągłe coś. Ale to żadna tajemnica, że przed laptopem człowiek ciągle się garbi. Nadszedł czas by zadbać o kręgosłup. Drugi monitor i laptop nic nie pomogły tak długo, jak nie odsunąłem go od siebie — korzystając z wbudowanego w MBP touchpada wciąż częściej patrzyłem na 13" Retinę, niż stojący obok 24" monitor. Rozwiązaniem okazał się zewnętrzny gładzik — może gdyby Logitech MX Master 3 for Mac dotarł szybciej, nawróciłbym się na myszki. Tamtejsze gesty i wiele opcji dostosowania są świetne — dlatego myszka nie zniknęła z biurka, bo w aplikacjach typu Photoshop sprawdzają się lepiej niż gładzik. Ale do całej reszty wybieram trackpad — nawet ten budżetowy, applowski, pierwszej generacji.

Tak, nadal wolę gładzik od myszki

Przez lata tak przywykłem do obsługi systemu, nawigacji między oknami, ekranami i zestawem spersonalizowanych skrótów w Better Touch Tool na gładziku, że nawet najlepsza myszka nie jest dla mnie aż tak wygodną. Stety lub niestety — bo jestem jednym z tych, którzy w podróży mogą swobodnie pracować bez żadnej dodatkowej przestrzeni, w końcu touchpad jest elementem integralnym komputera. Niestety, bo... jeżeli kiedykolwiek szukaliście zewnętrznych gładzików to wiecie, że rynek jest dość biedny. W myszkach można wybierać i przebierać, gładzików jest raptem kilka na krzyż, a tak naprawdę wybór jaki dostajemy i tak jest pomiędzy Apple, a Apple. Pierwszą (dostępną przede wszystkim z drugiej ręki) generacją i drugą generacją. Owszem — po drodze było kilka firm która próbowała swoich sił, w tym chociażby Logitech (i ich T650), ale z dostępnością tych produktów jest ciężko. Applowskie są na wyciągnięcie ręki — więc skusiłem się na ten pierwszej generacji.

Wcześniej naczytałem się o tym, że ani starszy ani nowszy model nie dorastają do pięt temu w komputerze. Więc nie ukrywam, że podchodziłem do tematu trochę z dystansem, dlatego próbnie skusiłem się na zasilany dwoma bateriami AAA Magic Trackpad, który debiutował w 2010 roku. I bardzo pozytywnie się rozczarowałem — może dlatego, że nie korzystam z opcji "wciskania" bo wszystko mam skonfigurowane na "stuknięcia" — ale sprzęt przypadł mi do gustu. A ładowanie akumulatorków raz na 3 tygodnie nie jest dla mnie na tyle uciążliwe, bym zamienił ten kupiony za 230 zł produkt na taki za 719 zł (bo tyle kosztuje Magic Trackpad 2 w wariancie Gwiezdna Szarość, który by mnie interesował).

Po skończeniu testów myszki wróciłem do Magic Trackpada

W swojej recenzji myszki pisałem, że na kilka tygodni schowałem trackpad do szuflady. No i faktycznie — na jakiś czas zniknął z biurka, trochę tęskniłem, ale nie jakoś masakrycznie. Pewnie przy mniej perfekcyjnych urządzeniach sprawa wyglądałaby znacznie gorzej — ba, nawet Magic Mouse nie pomogłaby załagodzić tej tęsknoty (brrrr, nie cierpię jej ;). Ale mimo wszystko po powrocie do gładzika naprawdę się ucieszyłem. Korzystając z komputerów z Windowsem wiem, że tam właściwie tylko urządzenia z wyższej półki cenowej (i to przede wszystkim te biurowe/biznesowe) podchodzą do tematu z sensem, ale nigdzie nie było tak wygodnie, jak w Macbookach sprzed dekady. Nie mam pojęcia od czego to zależy, ale wiem, że do obsługi systemu i surfowania w sieci to dla mnie znacznie wygodniejsza opcja. Owszem — myszki mają tematy w których są nie do pokonania (gry wideo, obsługa aplikacji graficznych — zwłaszcza z fajnie skonfigurowanymi skrótami), ale w przypadku macOS wydają mi się po prostu mniej praktyczne. Zwłaszcza z dodatkowymi sztuczkami, do których myszki potrzebowałyby dodatkowego pakietu przycisków:

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu