Rozśmieszająco niska rozdzielczość, problematyczne dyskietki (kartridże), zbyt mało czasu, by ograć wszystko, co chciałem. Były takie czasy, że przed "konsolą" spędzałem godziny, a oto tytuły, które grałem najczęściej i najchętniej.
Kliknięcie na tytuł przeniesie Was do wersji gry w przeglądarce.
Donkey Kong
Tytuł, który zainspirował mnie do stworzenia tej listy. Dlaczego? Ponieważ firma Nintendo postanowiła ponownie wydać tę grę w wersji dla konsoli Switch. Wbieganie po drabinkach na szczyt konstrukcji łatwe nie było, gra potrafiła mocno zirytować, ale satysfakcja po dotarciu do celu była przeogromna.
Chip 'n' Dale
Kolejny tytuł, który zdecydowanie lepiej bawił, gdy grało się we dwójkę. Bardzo podobała mi się oprawa graficzna i sam pomysł na umieszczenie głównych bohaterów w nieproporcjonalnym świecie. Skakanie po filiżankach pamiętam do dzisiaj.
Goal 3 (Kunio-kun no Nekketsu Soccer League)
Nie było FIFY ani PES-a, był za to Goal 3. Opanowanie najlepszych tricków zajmowało dłuższą chwilę, ale petarda rozrywająca siatkę, podziemne strzały, piłka stająca się bananem lub rybą i inne cuda wianki, jak błotniste boisko nadawały rozgrywce takiego charakteru, że dziś nawet czasem tęsknię za tymi wymysłami.
Double Dribble
Koszykówka, ale nie byle jaka. Ulubiona drużyna - Boston(!), bo zielone stroje. Wsady i pozostałe nietypowe zagrania były świetnie animowane, a turnieje w "NBA" trwały godzinami. To była gra wakacji (niestety nie pamiętam którego roku:) i nic już tego nie zmieni.
Ice Hockey
Następny, po Double Dribble tytuł, którego określam dziś mianem protoplasty takich serii jak NBA i NHL. Tutaj znaczenie miały nie tylko umiejętności, ale i zmysł taktyczny. W każdym zespole mogli znaleźć się gracze o różnych cechach - ci bardziej smukli byli wyraźnie szybsi, ale łatwo się ich przewracało i odbierało im krążek. Ci lepiej zbudowani byli strasznie powolni, lecz w bezpośrednich pojedynkach na lodzie nie dawali innym szans. Nie potrafię sobie przypomnieć, jaki ustawieniem grywałem, ale w końcu odnalazłem złoty środek.
Contra
Przy tej grze chyba zbyt wiele pisać nie muszę. Typowy multiplayer, krzyki jednego gracza na drugiego przy dobieraniu uzbrojenia, dokładne planowanie szturmu na każdą mapę. W to się grało, i grało, i grało... nigdy się nie nudziła.
Batman
Strasznie żałuję, nie poświęciłem tej grze tyle czasu ile chciałem. Niedługo po jej zdobyciu musiałem pożegnać się z Pegasusem (najgorsza decyzja w życiu). Batman był i jest moim ulubionym superbohaterem. To były czasy filmów Burtona i animowanego Batmana: TAS. W grze zachowano ten mroczny klimat, uzupełniono także o gęstą, 8-bitową ścieżkę dźwiękową. Przez wielu uznawaną za najlepszą muzykę z gier.
Teenage Mutant Ninja Turtles III: The Manhattan Project
Tę grę otrzymałem wraz z konsolą, dlatego znałem ją od podszewki. Wojownicze Żółwie Ninja to istna klasyka, a Projekt Manhattan nie tylko oferował świetną rozgrywkę, ale i fabułę. Każda kolejna plansza była czymś innym, a przejście ich w pojedynkę wcale nie było łatwe. Gdy po raz pierwszy udało mi się dotrzeć do finału, byłem z tego dumny przez cały tydzień.
Teenage Mutant Ninja Turtles
Skąd taka niechronologiczna kolejność na liście? W pierwszą odsłonę zagrałem stosunkowo późno, ale możliwość przemieszczania się po powierzchni pomiędzy lokalizacjami (głównie kanałami) była dla mnie czymś nowym i dawała sporo frajdy.
Circus Charlie
Zręcznościówka numer jeden! Charlie i jego cyrkowe triki wymagały sporo uwagi, precyzji, przez co często powtarzało się dane plansze, by osiągnąć jak najlepszy wynik.
ExciteBike
Motocyklowych tytułów godnych uwagi nie było raczej zbyt wiele, więc gdy położyłem ręce na ExciteBike, kolejne dni mijały bardzo szybko. Zabawa bowiem polegała tu nie tylko na przejeździe po konkretnych torach, ale także - a może przede wszystkim - projektowaniu własnych, z którymi później mieli zmierzyć się znajomi.
F-1 Race
Namiastka gier F1, którymi dysponujemy dzisiaj. Pokręcone trasy, z których łatwo się wypadało oraz eksplodujące bolidy to znaki rozpoznawcze tej gry. Do tej pory nie wiem, dlaczego auta musiały wybuchać, gdy wjechało się w przeciwnika, ale to było chyba najłatwiejsze z dostępnych rozwiązań.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu