Autorem poniższego tekstu jest Paweł Piskurewicz Tekst jest polemiką z artykułem napisanym przez Michała Szabłowskiego - Smartfon z etui jak whisky...
Autorem poniższego tekstu jest Paweł Piskurewicz
Tekst jest polemiką z artykułem napisanym przez Michała Szabłowskiego - Smartfon z etui jak whisky z colą, czyli dlaczego nigdy tych dwóch ze sobą nie połączę.
Michał przedstawił dość kontrowersyjne podejście do tematyki etui i innych dodatków do naszych smartfonów. Niestety główne kontrowersje wydają się brać nie z faktu posiadania innego zdania, które jest ciekawe i skłania do dyskusji, ale z formy która sugeruje, iż wszyscy korzystający z tych wspomagaczy nie wiedzą co czynią.
Podstawowym błędem popełnionym w tekście jest pomieszanie trzech różnych aspektów: wizualnego, ochronnego i praktycznego. Każdy z nich ma swoje za i przeciw, jest tematem do oddzielnej dyskusji. Przykładowo dla kogoś kto luźno biega do pracy (lub biegać nie musi) nie pojęte może być, iż garnitur, nie jest najlepiej skrojony pod smartfony, ich noszenie (zwłaszcza starsze, cegłowate PDA). Wtedy zbawienna okazuje się kabura umiejscawiająca naszą słuchawkę na pasku. Czy każdy potrzebuje takiej kabury? Nie, natomiast nazywanie jej niepotrzebną jest grubym nadużyciem.
Tym bardziej śmianie się z takich użytkowników. Podobnie jest z walorem ochronnym. Sam na co dzień bardzo dużo pracuję w terenie, prowadzę szkolenia. Znam dość dobrze rynek "pancer-fonów" i wiem że nie spełniają one moich oczekiwań. Natomiast konkretny smartfon + odpowiednio dobrana ochrona tak. Dlaczego ma to być złe rozwiązanie jeżeli się sprawdza? To jest mój sprzęt i przede wszystkim ma mi służyć.
Michał argumentuje swój pogląd tym, że producenci nie dołączają tego typu udziwnień do swoich sprzętów. Błąd. O ironio czytałem ten tekst na mojej Nokii Lumia, która miała na sobie gumowego bumbera dołączonego przez samą Nokię. Pięknie zgranego z modelem telefonu. Dla pogłębienia ironii sytuacji, w drugiej kieszeni spoczywał stary Samsung Omnia II, który w zestawie miał ochronny woreczek. Nie są to jedyne modele na rynku, wzbogacone o takie rzeczy.
Producenci zdają się dostrzegać i rozumieć jedną rzecz, której nie chce dostrzec Michał: ludzie mają różne potrzeby, różne zastosowania dla smartfonów i żyją w różnych środowiskach. Lepiej więc dać im więcej możliwości niż mniej. A że widzą tę potrzebę również producenci tandety? Cóż takie są prawa rynku. Tylko dlaczego mamy wszystko zamykać w jednym worku?
Problemem nie jest to, czy tego typu narzędzia są potrzebne, tylko umiejętność dopasowania ich do swoich potrzeb. Nie potrzebujesz? Nie używasz. Potrzebujesz, musisz znaleźć odpowiedni produkt (co też nie jest proste). Ważne żeby umieć określać swoje potrzeby, dopasowywać do nich rozwiązania i przede wszystkim mieć wybór.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu