Felietony

Chciałbym mieć znowu te telefony. To już nie wróci...

Jakub Szczęsny
Chciałbym mieć znowu te telefony. To już nie wróci...
Reklama

Telefony komórkowe były tymi urządzeniami, które w moim przypadku wywoływały najwięcej emocji. Szczególnie wtedy, gdy zaczynałem swoją przygodę z Antywebem (co działo się już ponad 8 lat temu!), działo się na rynku smartfonowym zdecydowanie najwięcej. W dalszym ciągu na rynku rozpychały się Lumie (szczególnie w Polsce były one naprawdę ciekawym kąskiem), bardzo dużo działo się u Apple, a flagowce z Androidem od LG i Samsunga konkurowały ze sobą, z mocnym wskazaniem na uprawomocnienie się pozycji lidera u Samsunga.

Z premedytacją nie będę wspominał o telefonach sprzed ery smartfonów - głównie dlatego, że takie teksty już robiłem. I pewnie powtórzyłbym się, mówiąc po raz kolejny o Nokii 6230i, Nokii E50 i E52, a także o Sony Ericssonie T630i. Dzisiaj powiem pokrótce o urządzeniach, które pojawiły się w mojej kieszeni gdzieś już po roku 2012 i były jednymi z najlepiej wykonanych i najbardziej emocjonujących urządzeń mobilnych. Ten tekst będzie mieć również silny walor "wspominkowy" - sprzęty, które się tutaj znajdą łączą się dla mnie z szczególnie miłymi wspomnieniami, które już nigdy nie wrócą, ale... ale przecież to nic złego. Przyjdą nowe, być może trochę inne (ale czy gorsze?) czasy.

Reklama

Nokia Lumia 1520

Ogromny, 6-calowy phablet (tak, kiedyś mówiło się na szczególnie duże telefony "phablety" - połączenie "phone" i "tablet) z Windows Phone 8, a następnie Windows Phone 8.1 i Windows 10 Mobile na pokładzie. Urządzenie z doskonałym aparatem fotograficznym, o bardzo satysfakcjonującej wtedy mocy obliczeniowej. Microsoft nie bardzo wiedział jak wykorzystać tak duży obszar roboczy na szczególnie dużych urządzeniach, więc funkcjonalność Windows na tak dużych urządzeniach objawiała się głównie w... trzecim rzędzie kafelków 2x2. I to właściwie wszystko.

Lumia 1520 była wykonana szczególnie dobrze, robiła świetne zdjęcia i charakteryzowała się bardzo wysokiej jakości ekranem OLED, który robił naprawdę świetne wrażenie. Tak duże telefony miały również tendencję do oferowania ponadprzeciętnie długich czasów pracy na jednym cyklu ładowania. Lumia 1520 była więc w stanie podziałać pełne dwa, a czasami i trzy dni bez oglądania się za wolnym gniazdkiem. Uwielbiałem w tym urządzeniu właśnie daleko idącą uniwersalność oraz oprogramowanie, którego już na rynku nie ma - Microsoft zwinął się ze świata smartfonów, ubijając projekt "Windows Mobile". Szkoda. Przed tym telefonem miałem gorzej wykonaną, gorzej wyposażoną i zauważalnie tańszą Lumię 1320, która była jednak nośnikiem zbyt wielu - jak dla mnie - kompromisów.

iPhone 6S - skoro Apple, to koniecznie ten telefon

Pierwszy iPhone i zarazem "ostatni". Tuż po tym, gdy 6S w moich rękach zestarzał się już "odpowiednio", przeszedłem na Androida. Do "sadu" przeniosłem się wprost z Lumii i wtedy był to dla mnie ogromny szok. Z miejsca musiałem przyzwyczaić się do zauważalnie mniejszego ekranu, który w dodatku nie był tak dobry jak ten w Lumii 950. Aczkolwiek wartość dodana, niespotykane nigdzie indziej funkcje oraz świetne wykonanie urządzenia naprawdę kompensowały wszelkie kompromisy. 3D Touch, technologia rozpoznawania siły nacisku i rozszerzonej haptyki według Apple pokazywała, jak daleko może iść mariaż interfejsu z "bebechami" w urządzeniu. Apple zawsze robiło to mistrzowsko i... tak już pozostało. Zdecydowanie jeden z tych telefonów, które wspominam najlepiej.

I to nawet mimo tego, że ten model miał bardzo przykrą wadę (którą udało mi się usunąć za pomocą programu naprawczego), która polegała na wyłączaniu się telefonu w niskich temperaturach, nawet przy około 25 procent naładowania. W pewnym momencie sprzęt "umierał" i należało go wpierw ogrzać i podłączyć do ładowarki. Wystarczył tydzień w serwisie i z powrotem otrzymałem swój telefon, który w rękach innej osoby podziałał jeszcze 7 kolejnych lat. Zdecydowanie na plus warto zaliczyć doskonałe zdjęcia, a także świetną jakość wykonania. Na minus - śmiesznie niski czas pracy na jednym ładowaniu.

Ze świata Androida - Nokia 8

Niejednoznaczny telefon, który zawodził pod kątem zdjęć, ale zdecydowanie podobał mi się jak chodzi o jego wykonanie. Dodatkowo - czysty Android dopełniał całości: Nokia wróciła na rynek rękami HMD Global, które użyczyło sobie od Nokii brandu. Dodatkowo, Finowie tworzyli oprogramowanie, które nie było szczególnie wyrafinowane - wszak czysty Android nie wymaga zbyt wielu szlifów. Trzeba jednak powiedzieć sobie wprost - HMD Global, mimo słabych ocen tego telefonu, całkiem nieźle weszło w świat smartfonów z Androidem. Co z tego wyszło? Dzisiaj już widać, że niekoniecznie dużo.

W telefonach z Androidem lubię prostotę, więc raz jeszcze zaznaczam: szybkość i małe "zasyfienie" urządzenia funkcjami było dla mnie bardzo istotne. Zadowalająca bateria, a także wykonanie były zdecydowanymi wyróżnikami. Szkoda, że ekran nie był OLED-em, ale mimo wszystko IPS wyglądał całkiem nieźle i zapewniał dostęp do całkiem przyjemnej palety kolorów. Był to również wytrzymały i po prostu podobający się kawałek technologii. Tak po prostu.

Trzy telefony - mnóstwo wspomnień

Dla mnie telefony to także wspomnienia - tych z wyżej wskazanymi słuchawkami miałem mnóstwo. Jak zwykle - w takich materiałach pozostawiam miejsce dla Was, pełnoprawnych twórców Antyweba. Zawsze lubię czytać Wasze komentarze, również i w tym momencie chcę Wam zadać pytanie: które telefony były dla Was najistotniejsze? Dajcie znać!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama