Felietony

mObywatel u notariusza – w teorii się da, ale w praktyce nie jest tak łatwo

Patryk Koncewicz
mObywatel u notariusza – w teorii się da, ale w praktyce nie jest tak łatwo
Reklama

Jeśli wybierasz się do notariusza, to na wszelki wypadek weź ze sobą plastikowy dowód – oszczędzisz sporo czasu.

We wrześniu ubiegłego roku zatwierdzono możliwość legitymowania się mObywatelem przy załatwianiu spraw notarialnych, a jako że ostatnio musiałem notariusza odwiedzić, to postanowiłem skorzystać z praw nadanych mi treścią art. 83 ustawy z dnia 26 maja 2023 r. o aplikacji mObywatel. Okazało się jednak, że to wcale nie taka prosta sprawa – co prawda w świetle prawa jest to możliwe, a grono notarialne kręci w takich przypadkach nosem. A powody są co najmniej dwa.

Reklama

mObywatel jest u notariusza legalny, ale co z respektowaniem cyfrowego dowodu?

Nosicie jeszcze fizyczne dokumenty? Mnie zasadzie pozostała już tylko kwestia lotnisk – gdyby nie brak możliwości wylegitymowania się cyfrowym dokumentem, to całkowicie odrzuciłbym plastik. Wojownicy gotówki i przeciwnicy cyfryzacji pewnie mnie za to zrugają, ale nikt nie przekona mnie, że mObywatel – ze wszystkimi jego wadami – nie jest wygodniejszą opcją.

W kraju mamy już niemalże pełne obłożenie instytucji, które uznają mDowód, a od września 2023 do tego grona dołączyły także kancelarie notarialne. Tak się akurat złożyło, że miałem okazję przetestować jak respektowanie nowych przepisów działa w praktyce, a ten tekst piszę ku przestrodze, by oszczędzić Wam czasu i nerwów.

mObywatel u notariusza? Da się, ale…

Istnieją zawody, które cechują się formalną postawą i dość konserwatywnym podejściem do swoich obowiązków, a do tego grona bez wątpienia należą profesje związane z prawem. Wiecie – wkuwanie na pamięć regułek oraz zasad i wykonywanie powtarzalnych czynności w kółko uczy kapryśnego podejścia do zmian, a nagłe pojawienie się wzmożonej cyfryzacji potrafi mocno namieszać. I tak właśnie jest w przypadku notariuszy – a przynajmniej taki przekaz niosły słowa Pana, którego nazwiska przytoczyć nie mogę, a który otrzymał ode mnie niechciane zadanie zmierzenia się z potwierdzeniem tożsamości mObywatelem przy podpisywaniu dokumentów.

Wydawało mi się, że pójdzie równie łatwo, co w banku, ale nic bardziej mylnego. Pan Notariusz, najpierw odsuwał mnie od tego pomysłu ostrzeżeniami przed kłopotliwością i długim czasem trwania tego procesu, ale otrzymawszy jednoznaczną odmowę powrotu do domu po plastik, przystąpił do wklepywania danych w system. Zanim jednak do tego doszedł, musiał zdjąć blokadę bezpieczeństwa z moich danych, polegającą na zagwiastkowaniu wrażliwych informacji, chronionych przez RODO.

W tym celu musiał swoim prywatnym telefonem zeskanować mój kod QR w aplikacji mObywatel, a później o analogiczną czynność poprosił mnie. To już wzbudzało jego wątpliwości i w zasadzie nie ma się co dziwić – nie istnieje służbowy mObywatel, więc dlaczego notariusz ma być przymuszany do używania w celach zawodowych swojego prywatnego profilu?

Źródło: Depositphotos

Później okazało się, że ekran potwierdzający dane w systemie wyświetla się tylko przez chwilę – wystarczająco krótką, by notariusz mógł nie zdążyć ich przepisać, więc przygotujcie się na ewentualny scenariusz powtarzania skanowania. Nie widziałem z oczywistych względów tego, co osoba po drugiej stronie biurka ma wyświetlone, ale w rozmowie notariusz wielokrotnie powtarzał, że obsługa systemu jest niewygodna.

Ostatecznie więc po około półgodzinnej przeprawie przez świat cyfryzacji, udało nam się potwierdzić wszystkie dane i sfinalizować procedury – chwilę później moja dziewczyna, legitymująca się plastikowym dowodem załatwiła te same formalności w kilka minut. I kto na tym wygrał? Mam wątpliwości, czy byłem to ja, bo choć postawiłem na swoim i wylegitymowałem się mDowodem, to straciłem znacznie więcej czasu.

Reklama

Działo się to w Warszawie, a notariuszem był człowiek względnie młody, który już wcześniej miał okazję sporządzać dokumenty w oparciu o dane z mObywatela. A teraz wyobraźmy sobie starszą osobę (zawód ten można pełnić do 70 roku życia) w niewielkiej gminie. Usłyszałem od notariusza, że pomimo roku ich infrastruktura nie jest jeszcze gotowa na ten etap cyfryzacji, a znane mu grono osób pełniących ten zawód narzeka na brak spójnej kampanii szkoleń w tym zakresie.

Zostawiam Wam to do oceny z przypomnieniem, że choć mObywatel jest dokumentem ważnym w przypadku podpisywania umów notarialnych, to możecie zderzyć się z małymi problemami.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama