Aplikacje muzycznych usług streamingowych należą do najczęściej używanych każdego dnia. Istotne jest więc, by nie tylko dobrze się prezentowała, ale również była wygodna w obsłudze. Na tą od Tidala narzekałem od jakiegoś czasu, ale nareszcie nadszedł czas na zmiany.
Po przeobrażeniu WiMP w Tidal w 2015 roku aplikacje mobilne usługi przybrały ciemną kolorystkę zastępującą dotychczas dominujący fiolet. Taka odmiana przypadła mi do gustu, tym bardziej, że zachowane zostały najważniejsze zalety aplikacji. W późniejszym czasie Tidal rozpoczął prace nad nowszymi wersjami, w których przede wszystkim zmodyfikowano ekran odtwarzania. Pozbyto się świetnego, okrągłego paska postępu odtwarzania i podręcznych funkcji, do których można było szybko dostać się wykonując gest swipe ku górze. Zamiast tego Tidal postawił na imitację gramofonu: okładka albumu obraca się niczym płyta winylowa, a poniżej obecne są rekomendowane kawałki, po które sięgam naprawdę sporadycznie.
W tym wszystkim zabrakło zmiany dotyczącej nawigacji po interfejsie aplikacji. Dopiero teraz Tidal uporał się z wysuwanym z lewej krawędzi ekranu menu, z którego przecież zrezygnowało całkiem niedawno Spotify. Boczne menu porzucane jest oczywiście na rzecz dolnego paska ze skrótami, z którego słynie iOS, a którym zainspirowało się nawet Google projektując swoje aplikacje i sugerując wykorzystanie takiego układu deweloperom programów na Androida.
Dokładnie to otrzymaliśmy w najnowszej odsłonie Tidala. U dołu ekranu pojawił się nawigacyjny panel z czterema skrótami: Nowości, Eksploruj, Wyszukiwanie oraz Moja Muzyka. Ostania zakładka zawiera również skrót do ustawień aplikacji i naszego profilu. Dzięki temu w całej aplikacji poprawnie działa teraz gest cofania wykonywany od lewej krawędzi ekranu ku środkowi. Niestety, wygląda na to, że odświeżona nawigacja w Tidal zawitała jedynie w wersji na iOS-a. Prawdopodobnie w najbliższej przyszłości doczeka się jej również wydanie dla Androida.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu