To już kolejne podejście ministerstwa infrastruktury do przykręcenia śruby Uberowi czy Taxify (Bolt) w Polsce. Tym razem mają to być kwestie podatkowe, czyli ukłon w stronę korporacji taksówkarskich, które mają z tym największy problem, że kierowcy Ubera nie mają taksometrów.
Ministerstwo infrastruktury planuje w nowej wersji ustawy o transporcie drogowym, do której dotarła Wyborcza, wyłączenie aplikacji mobilnej jako narzędzia służącego do rozliczania podatków u pośredników transportowych.
Ministerstwo Infrastruktury odstępuje od wprowadzenia przepisów umożliwiających wykorzystanie aplikacji mobilnej jako urządzenia służącego do m.in. rozliczania podatku przez podmiot dokonujący przewozu osób.
Co to dokładnie oznacza dla Ubera? Branża jednym głosem mówi, że jeśli to przejdzie cały biznes może się zacząć już pakować. Bo oprócz licencji, na które zresztą Uber już przystał, a nawet dofinansował chętnym kierowcom ich zdobycie, to już wyposażenie ich wszystkich w taryfikatory będzie niewykonalne.
Jarosław Grabowski, prezes iTaxi:
Projekt zmiany ustawy idzie w dobrym kierunku i reguluje kwestie, które najbardziej dotykały firmy taksówkarskie. Wcześniej kary nie dotyczyły pośredników, ale kierowców. W obecnym projekcie sama groźba, że licencja na pośredniczenie będzie mogła być odebrana, będzie swego rodzaju bezpiecznikiem. W momencie, kiedy pośrednik będzie odpowiedzialny za usługę, sytuacja zmienia się diametralnie, bo będzie mógł stracić licencję i możliwość prowadzenia biznesu.
Czytaj dalej poniżej
Nowością ma być też karanie nie tylko kierowców za brak licencji od dwóch tysięcy złotych, ale również pośredników, których karać będzie można do kwoty 40 tysięcy złotych. Ministerstwo infrastruktury zapowiada też powstanie centralnego rejestru (który to już z kolei centralny rejestr?) z wykazem wszystkich przedsiębiorców transportowych z licencjami, prowadzony przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Źródło: Wyborcza.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu