Polska

Uber w Polsce uratowany. Ambasador USA zagroziła wstrzymaniem inwestycji USA w Polsce

Grzegorz Ułan
Uber w Polsce uratowany. Ambasador USA zagroziła wstrzymaniem inwestycji USA w Polsce
Reklama

Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem, wielokrotnie pisaliśmy już o planowanych zmianach w ustawie o transporcie drogowym, które miało usankcjonować działalność takich firm jak Uber w Polsce. Jednak interwencja przedstawiciela obcego państwa w te sprawy mocno niepokoi.

Ostatnie informacje o zmianach mówiły o obowiązku posiadania licencji przez wszystkich kierowców przewożących osoby, również kierowców Ubera i innych podobnych firm. Obniżały też koszty uzyskania tych licencji, co w zasadzie wyglądało już naprawdę dobrze.

Reklama

Obowiązek posiadania licencji na pośrednictwo przy przewozie osób i warunków z tym związanych przez wszystkich pośredników, ma na celu wprowadzenie równych i uczciwych zasad prowadzenia działalności w tym obszarze rynku. Uzyskanie licencji na pośrednictwo przy przewozie osób nie będzie stanowiło istotnego obciążenia dla przedsiębiorców.

Ponadto, obniżone zostaną opłaty za uzyskanie licencji na wykonywanie przewozu osób. Licencja wydawana na okres od 2 do 15 lat kosztować będzie 320 zł (obecnie 700 zł), powyżej 15 lat do 30 – 380 zł (obecnie 800 zł), powyżej 30 lat do 50 lat – 450 zł (obecnie 900 zł).

Do tego miał zostać zniesiony obowiązek szkolenia z topografii i znajomości miejscowych przepisów, wystarczyć miał egzamin, którego koszt też ograniczono do maksymalnie 200 zł.

Co się jednak z tym projektem stało? Nie wiadomo, wiadomo jednak, że dzień przed planowanymi protestami taksówkarzy 18 października 2018 roku, Ministerstwo Infrastruktury wysłało projekt ustawy do komisji prawnej Rady Ministrów, odbiegający od znanego wszystkich projektu, a który faktycznie i formalnie miał zablokować działalność Ubera w Polsce.

Wtedy na scenie pojawiła się ambasador USA, Georgette Mosbacher, która wysłała do ministra Adamczyka pod koniec października list, informujący o groźbie wstrzymania amerykańskich inwestycji, jeśli Polska nie odstąpi od tego projektu zmian w prawie polskim.

Do pełnej treści listu dotarł Fakt. Przyznam, że w pierwszej chwili trochę mnie ta informacja zgotowała. Niemniej zupełnie nie rozumiem postępowania rządzących, że jedynie po to, aby uciszyć taksówkarzy, by nie blokowali stolicy, na kolanie przygotowali projekt ustawy, który na pewno nie był tak dobry, jak poprzedni.

Przecież Uber na podstawie samych prac nad zmianami, zaczął już dostosowywać się do obowiązujących taksówkarzy przepisów i w minione wakacje wręcz płacił swoim kierowcom za wyrobienie licencji 3,5 tysiąca złotych:

Reklama

Jeśli dokument zostanie dodany do 1 sierpnia włącznie, w kolejnym tygodniu od dodania dokumentu otrzymasz od nas jednorazową wypłatę w wysokości 3500 zł. Czas potrzebny do uzyskania licencji może wynosić od 2 do nawet 7 tygodni.

Niestety, najwyraźniej ktoś wpadł na super pomysł z nową wersją nowelizacji ustawy, tylko po to, by zablokować protest taksówkarzy. Teraz mleko się wylało, a dyskusja zejdzie do poziomu obcej interwencji i ingerencji w obowiązujące w Polsce prawo, a było już dobrze z tymi zmianami. Nie wiadomo, co teraz zrobi polski rząd, by wyjść z tego z twarzą. Prawdopodobnie jednak, temat ma zostać wyciszony, przynajmniej do wyborów. Ot, polska cena polityczna.

Reklama

Źródło: Bankier.pl.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama