Milenialsi lepiej radzą sobie z komputerami? Bzdura, którą obalają badania przeprowadzone m.in. przez Specops. Rok urodzenia w żaden sposób nie determinuje bowiem umiejętności obsługi komputera. Co w takim razie sprawia, że młodych postrzega się jako tych, którzy płynnie poruszają się w świecie nowych technologii?
"Milenialsi urodzili się z komputerem w ręku" - oto największe kłamstwo starszych pokoleń
Urodziłem się w 1993 r. więc według wszystkich 17 kategorii i zakresów dat - jestem sztandarowym przykładem milenialsa. Tak - tego złego milenialsa, który jest roszczeniowy, uważa, że wszystko mu się należy, chciałby po studiach zarabiać 10 tys. na rękę i który z automatu ma przewagę nad starszymi pokoleniami, bo zna się na komputerach. Tak - ta urocza generalizacja odnośnie umiejętności IT , powielana w każdym "poradniku dla przedsiębiorcy jak radzić sobie z milenialsami", przeszła już do powszechnej świadomości. Nie raz, nie dwa spotkałem się z sytuacją, w której jakiekolwiek osiągnięcia osób z mojego rocznika były deprecjonowane, ponieważ osoby starsze uważały, że "przecież oni to potrafią tak po prostu". Przykład? Proszę bardzo. Moja narzeczona jest pielęgniarką i w przychodni, w której pracuje, wdrażano niedawno nowy, rozbudowany system informatyczny. Pomimo tego, że nigdy wcześniej nie widziała go na oczy, to właśnie ona została wyznaczona do jego końcowej konfiguracji pod potrzeby placówki, "bo przecież młodzi to potrafią". To nic, że widziała go pierwszy raz na oczy i jej błąd mógł spowodować problemy - żadna z obecnych tam bardziej doświadczonych pracownic nie podjęła nawet próby zapoznania się z tym systemem. Czemu? Bo to przecież dla nich "czarna magia".
Milenialsi nie są lepsi "w komputery" niż ich starsi koledzy
Przez lata takie jak zaprezentowane przed chwilą oparte o ignorancje i generalizacje myślenie uchodziło płazem, ponieważ nikt nie pokusił się o to, by sprawdzić, jak to tak naprawdę jest. Aż do teraz. Mająca siedzibę w Sztokholmie firma Specops Software przeprowadziła badanie na ponad 2 tys. osób należących do grupy "milenialsów" aby poznać, jak rzeczywiście wyglądają ich umiejętności odnośnie użycia komputera. Ze względu na to, że nie wiemy jak wyglądał dobór próby do tego badania, nie możemy uznać jego rezultatów za reprezentatywne. Pomimo tego kiedy spojrzymy na raport z badania - wyniki dają do myślenia.
To, co mamy przedstawione na grafice mówi samo za siebie. Większość milenialsów biorących udział w badaniu nie słyszała o takich terminach jak firewall, malware, VPN czy phishing. Raport pokazuje też smutną prawdę odnośnie współczesnego cyberbezpieczeństwa - większość kiedyś padła ofiarą ataku, jednak nie wie, co w takim wypadku powinna zrobić, a samo zdarzenie nie wpłynęło na ich nawyki. Na końcu mamy jednak creme de la creme badania - 9 na 10 osób będących mniej-więcej w moim wieku nie potrafi ustawić VPN (to normalne, skoro o nim nie słyszało), skonfigurować firewalla czy przywrócić komputer do ustawień fabrycznych. A są to czynności wymagające zaledwie kilku kliknięć. Jeszcze ciekawej robi się dalej, bo dochodzimy do rzeczy które wymagają... jednego kliknięcia - usunięcie historii, szukanie w trybie incognito, przeskanowanie komputera antywirusem czy odpalenie managera zadań. Z tymi problemami nie poradzi sobie od 1/3 do 1/5 ankietowanych milenialsów.
Dlaczego więc powstało przekonanie, że milenialsi są zespawani z komputerem?
Otóż - takie tłumaczenie jest dla niektórych osób bardzo wygodne. Czy tego chcemy czy nie, w większości dzisiejszych zawodów mamy już styczność z systemami komputerowymi. Naturalnym więc jest, że pracodawcy będą wymagali od swoich pracowników tego, żeby ci potrafili je obsługiwać. Aby korzystać z większości z nich potrzebna jest jednak podstawowa wiedza odnośnie komputerów. Wiedza, którą młodzi ludzie nabyli na jakimś etapie swojego życia, ponieważ ta była im przydatna i dostrzegali jej potencjał. Ciężko jest ubrać to w jakieś ramy czasowe, gdyż nie istniał jeden moment w którym młodzi "odjechali" starszym w tej dziedzinie. To dzieje się płynnie i ciągle - także teraz. Współczesny świat idzie do przodu i to, że ktoś zostaje z tyłu, przestaje się rozwijać, jest tylko jego własną decyzją. I dlatego właśnie takie twierdzenia są bardzo wygodne. Wygodniej jest powiedzieć, że ktoś na rynku pracy ma nad nami przewagę, ponieważ ma coś "dane", "z czymś się urodził". Łatwo jest w ten sposób zanegować fakt, że milenialsi, jak wszyscy inni ludzie, też musieli się pewnych rzeczy nauczyć, a jeżeli nie są zainteresowani komputerami - tak samo jak starsi nie potrafią wykonać na nich podstawowych operacji. Jest więc to idealny sposób na usprawiedliwienie nie tylko swojego braku kompetencji, ale też - braku jakichkolwiek działań aby te kompetencje nabyć. Bo przecież jesteśmy na z góry przegranej pozycji, więc po co się starać.
W powstaniu takiego twierdzenia bardzo pomocny był proces błędnej atrybucji, który sam widzę na przykładzie mojego ojca. Często zdarza mu się wypowiedzieć znane wszystkim zdanie, że "ta dzisiejsza młodzież to tylko w tych telefonach siedzi". Jako, że sam smartfona nie używa, nie jest świadomy do czego można takie urządzenie wykorzystać i jak wygląda proces jego obsługi. Łatwo więc jest mu założyć, że skoro widzi, że wszyscy młodzi tyle korzystają z takich telefonów, muszą oni być mistrzami jeżeli chodzi o wszystkie ich aspekty. Gdyby przenieść to myślenie na świat samochodów, to każdy kierowca Audi A4 potrafiłby z pamięci wyrecytować schemat przekładni multitronic, a osoby posiadające Renault Megane nie potrzebowałyby podpinać komputera by zgadnąć, która cewka jest wadliwa i powoduje wypadanie zapłonu.
Nie - milenialsi nie są lepsi w obsłudze komputera. Są lepsi w nauce
Patrząc na te wyniki zacząłem się zastanawiać, co takiego może sprawiać, że milenialsi pomimo iż ich kod genetyczny nie zawiera zer i jedynek, są w stanie poradzić sobie z zadaniami związanymi z komputerem nieco lepiej niż ich starsi koledzy. I moim zdaniem główną rolę odgrywa tu ich zdolność uczenia się, wykształcona poprzez życie w ciągle zmieniającym się świecie. Dziś bowiem wiedza i umiejętności dotyczące szeroko pojętej sfery IT dezaktualizują się w takim tempie, że jeżeli chcemy korzystać z dobrodziejstw nowych technologii musimy się stale uczyć i ewoluować razem z nimi. 5 lat temu nikt nie słyszał u nas o streamingu filmów, po czym wszedł Netflix i "bum" - nawyki niektórych osób diametralnie się zmieniły. Ten sam mechanizm zadziałał w przypadku usług Ubera czy Airbnb. Tak samo jest z innymi technologiami. 5 lat temu mało kto słyszał o słuchawkach bezprzewodowych, dziś duża część osób deklaruje, że nigdy nie wróci do kabli. Na naszych oczach zmienia się wszystko - od sposobu ładowania telefonów aż po interfejsy aplikacji, które po liftingach twórców w niczym nie przypominają pierwowzorów. I to środowisko naturalnie wymusza uczenie się, stałą aktualizację swojej wiedzy i zmniejsza strach przed czymś nieznanym, bo nieznane pojawia się w naszym życiu non stop. Dlatego właśnie osoby jak moja narzeczona, postawione przed systemem z którym nie miały wcześniej nic wspólnego, mają większe szanse go w miarę szybko opanować - ponieważ są przyzwyczajone do uczenia się.
Nie chcę absolutnie generalizować osób starszych ode mnie. Jako jeden z najmłodszych (bądź też najmłodszy, nie wiem :]) członek zespołu Antywebu widzę przecież, że pod kątem wiedzy odnośnie technologii moi starsi koledzy sporo nade mną górują. Ba, są oni chodzącym przykładem potwierdzającym zawartą w tym poście tezę, że wiek nie ma nic wspólnego z umiejętnościami, o ile zachowa się w sobie chęć uczenia się i przyswajania nowości. Naokoło mamy też pełno osób w podeszłym wieku, które robią niesamowite rzeczy z technologiami. I to jest moim zdaniem największy grzech osób twierdzących, że dla milenialsów komputer jest przedłużeniem ramienia. Na pewnym etapie życia uznali oni, że komputery są im zbędne i zrezygnowali z chęci aktualizacji swojej wiedzy, co w obecnej sytuacji (na przykład na rynku pracy) po prostu się na nich mści. I nawet w pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć ich niechęć, bo ciężko jest nadgonić zaległości z czasem i 20 lat. Dla młodych żarty o tym, że ktoś myśli, że ikony ma zapisane w monitorze, a Ctrl+C zapisuje plik w myszce są może i śmieszne, ale to jest właśnie sposób, w jaki ktoś nie mający wcześniej dużej styczności z komputerem próbuje racjonalizować sobie rzeczywistość której nie pojmuje.
Dlatego mam wielki szacunek i dużą cierpliwość do starszych osób, które starają się nauczyć się nawet podstawowych technologii - tak trzymać! A dla wszystkich którzy nie radzą sobie na rynku pracy ze względu na brak umiejętności obsługi komputera - bardzo mi przykro, ale rzeczywistość nie dopasuje się do waszego sposobu postrzegania świata. Chyba najwyższy czas zacząć się uczyć..
Źródło: Specops
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu