Ledwie nieco ponad miesiąc temu NASA podała dokładny plan powrotu swoich astronautów na powierzchnię Srebrnego Globu, który przewiduje zbudowanie stacji kosmicznej na orbicie Księżyca i docelowego powrotu na powierzchnię w 2028 roku. A wczoraj Mike Pence, wiceprezydent USA, stwierdził, że to za długo.
Astronauci polecą na Księżyc w 2024 roku?
Mike Pence podczas wczorajszego wystąpienia stwierdził, że NASA powinna znacznie przyśpieszyć swoje plany. Zamiast 2028 roku, wiceprezydent USA chciałby aby powrót na naszego naturalnego satelitę miał miejsce już w 2024 roku, czyli tuż przez końcem kolejnej kadencji w Białym Domu. Niestety na dzień dzisiejszy są to tylko zwykłe deklaracje, za którymi nie idą dodatkowe środki dla NASA, która ma mieć w tym roku nawet nieco okrojony budżet w stosunku do roku poprzedniego.
Głównym "hamulcowym" całego projektu księżycowego jest opóźniony rozwój systemu SLS, czyli nowej rakiety nośnej o dużej mocy, którą konstruuje Boeing. Pierwszy lot miał odbyć się jeszcze w 2017 roku, ale rakieta do tej pory nie jest gotowa. Obecne plany przewidują start w połowie przyszłego roku, ale w kuluarach mówi się, że ten termin może zostać przesunięty nawet na 2021 rok. Bez SLS będzie bardzo trudno zbudować stację Gateway na orbicie Księżyca i wysłać na jego powierzchnie astronautów. Teoretycznie jest możliwość skorzystania z oferty prywatnych dostawców jak SpaceX czy ULA, ale ich rakiety Falcon Heavy i Delta IV Heavy mają mniejsze możliwości niż nawet słabsza wersja SLS, więc nie będzie to wcale takie proste.
W odpowiedzi na deklaracje wiceprezydenta, administrator NASA - Jim Bridenstine, poinformował, że Boeing przyśpieszy prace nad systemem SLS. Budowa poszczególnych elementów rakiety ma odbywać się równocześnie, a Boeing obiecuje zaplanować wszystkie działania tak aby uniknąć dalszych opóźnień. Są to jednak na dzień dzisiejszy tylko puste deklaracje, a tutaj niestety potrzeba większego finansowania.
SpaceX, ULA, a może Blue Origin?
Co prawda szef NASA stwierdził, że jeśli plany budowy stacji mają przyśpieszyć to konieczne jest użycie SLSa, a nie komercyjnych pojazdów, ale nie wziął pod uwagę nowych rakiet jakie szykuje zarówno SpaceX jak i Blue Origin. SpaceX Super Heavy wraz z statkiem Starship jest co prawda jeszcze w powijakach, ale nie zdziwiłbym się, jakby wzniósł się na orbitę wcześniej niż SLS. Kultura pracy w firmie Elona Muska wydaje się być całkowicie inna od tego jak pracuje się w Boeingu. Do rywalizacji o kontrakty NASA może włączyć się też Blue Origin, chociaż harmonogram prac spółki Jeffa Bezosa jest znacznie bardziej konserwatywny. New Glenn ma polecieć dopiero w 2024 roku, a wtedy NASA ma już lądować na Księżycu. Obawiam się jednak, że ta data na dzień dzisiejszy jest zwyczajnie nieosiągalna.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu