Felietony

Imponuje mi Microsoft. Nikt nie potrafi sobie radzić równie tragicznie, jak znakomicie

Albert Lewandowski
Imponuje mi Microsoft. Nikt nie potrafi sobie radzić równie tragicznie, jak znakomicie
36

Microsoft to firma, która jest doskonale znana, ale w przeciwieństwie do Apple, Google czy innych, nie sprawia u prawie nikogo pozytywnych skojarzeń. Ot, zwykły gigant IT. Imponuje mi jednak to, jak potrafią czasami zrobić genialne rzeczy, ale finalnie gubią się w kluczowych momentach.

Najpierw o ukochanych, czyli o linii Surface

Seria Surface to strzał w dziesiątkę. Jej początki nie należały do usłanych różami, ponieważ wszystko rozpoczęło się od modelu RT z Windowsem RT i procesorem ARM (Nvidia Tegra 3), który to jednak zawodził na każdej linii. Ciekawy pomysł i na tym się skończyło. Potrzebny drugi start przyszedł wraz z Surface Pro – tablet z dockiem i klawiaturą, czyli hybryda o długim czasie pracy, przypadła do gustu użytkownikom. Każda kolejna generacja poprawiała wyniki sprzedaży, a rywale zaczęli tu naśladować Microsoft. Moim zdaniem to najlepiej świadczy o jakości ich pomysłu. Nawet Apple zapożyczyło od nich pomysł na iPada Pro, co pozostaje najwyższym możliwym uhonorowaniem.

Niedawno do sprzedaży trafił Surface Go. W zasadzie to niezły produkt z niewielkim, 10-calowym ekranem, procesorem Intel Pentium z Y w nazwie, 4 GB RAM, klawiaturą w obudowie z alcantary i wsparciem dla świetnego rysika. Co ciekawsze, są doniesienie, że pierwotnie miał bazować na układzie w architekturze ARM. Koniec końców, do sprzedaży trafił sprzęt o słabszej specyfikacji, ale w wysokiej cenie, co powoduje, że wersja Go sprzedaje się poniżej oczekiwań. Kto zresztą chce wydać dużo powyżej dwóch tysięcy złotych za prostą hybrydę?

Usługi to fundament, zaskakująco mocny

Nie jest wielką tajemnicą, że wszystkie usługi związane z ich chmurą, Azure, są najbardziej rentowne i przynoszą najwięcej zysków. W tym temacie Microsoft radzi sobie bardzo dobrze. Sam zaskoczyłem się tym, co zaoferowali na urządzenia mobilne, a dokładniej mówiąc, chodzi tu o pakiet biurowy i jego poszczególne elementy. Word, Excel, PowerPoint mają nawet oceny w Sklepie Play na poziomie 4,5/5. Word pokonał już barierę miliarda pobrań w maju, a pozostała dwójka właśnie przekroczyła próg 500 milionów.

Paradoksalnie Microsoft nauczył się po porażce rodziny Lumia, że czasami lepiej podejść do tematu inaczej. Brak własnego systemu mobilnego ułatwia im zadanie i pozwala poprawiać opinię o samych sobie w oczach klientów. Dla porównania Windows Phone / Mobile były ciągle niewystarczająco niedopracowane. Kiedy już 8.1 Phone wydawał się być dobrym punktem rozwoju dla następcy, to Amerykanie wpadli na pomysł rozpoczęcia wszystkiego od początku, a potem nagle stracili do tego chęci. Miałem do czynienia z Lumiami 550, 650 i 950 – żaden z tych telefonów nie dorastał do pięt poprzedników. Dlaczego? Bo ktoś tu w ogóle nie pomysł o tym, aby dopracować, może nawet przetestować system przed wydaniem jego oficjalnej wersji.

Nowo - stary Windows

Na koniec zostawiłem samego Windowsa. Moim zdaniem zmiany, które zaszły w 10, są na plus i widać, że firma ma jasno obrany cel, a kolejne aktualizacje kierują całość w stronę usługi na abonament. Wciąż jednak zaskakuje mnie sam brak konsekwencji w interfejsie. Miejscami wciąż mamy do czynienia z elementami sprzed kilkunastu lat, co sprawia, że to wszystko wygląda wyjątkowo niespójnie. Dlaczego? Trudno stwierdzić.

Wewnętrzna walka

Micorsoft udowadnia, że zna się na rzeczy. W ich portfolio da się wyróżnić produkty rewelacyjne, ponadczasowe, ale cały wizerunek psują zdarzające się wpadki czy elementy, które wynikają ze zwykłego niedopracowania. Podziwiam Microsoft, ale jednocześnie fenomenem pozostaje dla mnie to, jak potrafią zepsuć pewne pomysły. Nawet HoloLensy dalej cierpią na jedną wadę, niszczącą immersję: zbyt wąski kąt widzenia. Detal, ale jak wiele zmienia.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu