Felietony

Najlepszy sposób na każdego klienta: wskrzeszenie legendarnej marki

Albert Lewandowski
Najlepszy sposób na każdego klienta: wskrzeszenie legendarnej marki
3

Każdy z nas ma jakieś wspomnienia. Dzisiaj będzie o tych związanych z elektroniką i o tym, w jaki sposób producenci znaleźli na nas haka.

Niezawodny sposób na sprzedaż

Przez ostatnie kilkadziesiąt lat rozwoju branży doczekaliśmy się kilku legendarnych firm oraz serii produktów czy programów, które przeszły do historii, stając się synonimem czegoś pozytywnego. W końcu taki Excel to aplikacja każdemu znana, ale wątpię, że stanowi łakomy kąsek dla kogokolwiek, choć trzeba przyznać, że oferuje potężne możliwości.

W końcu jednak dana linia czy produkt musiał zakończyć swój żywot. Normalna sprawa, w końcu nic nie może wiecznie trwać, musi nadejść nowe, abyśmy czuli to zawrotne tempo zmian, a producenci mogli cieszyć się i chwalić się, jacy to są innowacyjni i nowatorscy.

W pewnym jednak momencie nadchodzi zawód. Następca nie jest tak dobry, nie cieszy się równie dużą popularnością co poprzednik, więc wyjście z tej patowej sytuacji wydaje się jasne. Stworzyć kolejną, poprawioną generacją? Zdecydowanie, ale najlepiej doprawić ją zaufaną nazwą, która przywróci najlepsze wspomnienia, a klienci pobiegną do sklepów, nie zważając uwagi na recenzje, deszcz, zamiecie śnieżne, tsunami.

Sentyment do marki - bolesne narzędzie

Ta taktyka szczególnie chętnie wykorzystywana jest w obszarze gier. W dodatku to właśnie tam mamy okazję zetknąć się z największą liczbą wpadek, których gracze raczej nie będą w stanie wybaczyć. Na przykład seria Driver, która zakończyła się na Driv3r, zbyt bardzo inspirującym się GTA. Albo Mafia 3, będąca niedopracowanym tworem, sprawiający, dużo problemów. Również wyczekiwany Duke Nukem: Forever okazał się być nietrafiony i poważnie nadszarpnął zaufanie graczy. Każda jednak z wymienionych pozycji bazowała na czymś, co wcześniej wiązało się z jakością. W podobny sposób zaczęła upadać również seria Settlers, która zniknęła po 2010 roku, ale wkrótce powróci za sprawą kolejnej odsłony.

W świecie urządzeń moda na bazowanie na sentymentach dopiero się rozwija. Szczególnie nowa Nokia, tworzona już przez fińskie HMD ze wsparciem Foxconna, czerpie z takich rzeczy pełnymi garściami, co wydaje się być bardzo trafione. Inna sprawa, że ich Nokia 3310 z pierwowzorem ma niewiele wspólnego. Owszem, wygląda podobnie, ale w kwestii wytrzymałości nie oczekiwałbym poziom zbliżonego do oryginału. Nie wspomnę tu o bananie, który to jednak nie był aż tak reklamowany.

Motorola też chce to zrobić

Chińskie firmy lubią korzystać ze sprawdzonych marek. TCL wykupiło prawa do Alcatela, na licencji tworzą BlackBerry, a inni gracze również z chęcią skorzystaliby z jakiegoś gotowca. Teraz coraz głośniej mówi się o powrocie linii Motorola Razr. Miałaby ona powrócić za sprawą modelu z elastycznym, składanym wyświetlaczem

Motorola jest obecnie w rękach Lenovo, które stara się poprawić rentowność działu mobilnego. Moim zdaniem sporo klientów właśnie z sentymentu kupiłoby składaną motkę.

źródło: SlashGear

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu