Microsoft

Microsoft wypowie wojnę Chrome OS... Windowsbookami

Jakub Szczęsny
Microsoft wypowie wojnę Chrome OS... Windowsbookami
Reklama

Chromebooki to w mojej ocenie bardzo ciekawe urządzenia - w niższych wersjach stosunkowo niedrogie, nadające się do prostej pracy i oferujące to, co p...

Chromebooki to w mojej ocenie bardzo ciekawe urządzenia - w niższych wersjach stosunkowo niedrogie, nadające się do prostej pracy i oferujące to, co powinny mieć w sobie laptopy. Chromebook nadaje się i do pisania i do przeglądania Internetu - do mniej wymagających zastosowań jak znalazł. Dla mnie takie urządzenie ma jedną, poważną wadę. Komputer traktuję jako kompleksowe urządzenie i wymagam od niego absolutnej wszechstronności - mimo wielkiej sympatii do Chromebooków, wiem, że nie będą one w stanie mi dać tego, co daje mi Windows.

Reklama

Tak, wiem - w Chromebookach opartych na procesorach Intela można bez problemu zainstalować Windows (z tego co pamiętam, to w niektórych urządzeniach wiąże się to także z wymianą dysku). Tę kwestię mamy załatwioną, nie będę musiał tłumaczyć się w komentarzach, dlaczego od razu skreślam urządzenie, na którym również mogę zainstalować "swoje ulubione" okienka. Ok, są takie urządzenia. Ale co z tymi, na których Windows zainstalować się nie da?


No, właśnie. Dla mnie Windows to nie tylko ekosystem usług, ale i swoboda pracy na komputerze. Mimo poważnej luki w aplikacjach dla Modern UI w Windows 8.1, bardzo aktywnie korzystam z najróżniejszych propozycji desktopowych. I w wypadku Chromebooka bardzo by mi ich brakowało. Nie będę przecież tachać ze sobą dwóch urządzeń jednocześnie - idea posiadania dwóch systemów na jednym komputerze (karkołomne połączenie Chrome OS i Windows 8.1?!) również nie zdałoby egzaminu.

Chrome OS także w wielu sytuacjach wymaga połączenia z Internetem. Z tym jest czasem ciężko. Bardzo dużo podróżuję w komunikacji autobusowej, często po kilka godzin. W niektórych miejscach dostęp do Internetu najzwyczajniej w świecie gubię. Nie mogę sobie pozwolić na koniec pracy tylko dlatego, że akurat wjechałem do lasu i tam nadajniki nie sięgają.

Ok, koniec narzekania. Chromebooki są bardzo fajne, ale...

Microsoft dobrze wie, że jeżeli w porę nie zareaguje na coraz śmielsze poczynania Google, może ponownie obudzić się z ręką w nocniku. Niektórym ludziom przestanie przeszkadzać fakt, iż Chromebooki mają kilka wad, a oprogramowanie dojrzeje na tyle, że stanie się poważnym konkurentem dla Windows na polu laptopów. Klienci zaczną rozglądać się za rozwiązaniami prostymi i dobrze działającymi - obydwa te kryteria spełnia Chromebook. Ponadto jest także tani - często zauważalnie tańszy od tanich laptopów z Windows na pokładzie. I w niedługiej przyszłości, argument ceny może stać się właśnie tym przeważającym. No, umówmy się - skoro działa, pozwala na surfowanie po Internecie, pisanie, czytanie i kosztuje mało, to nabywcy się znajdą, prawda?


Ok, ale nie będzie oferować tego, co obecnie jest w stanie dać nam Windows - na nim odpalimy multum aplikacji i zrobimy dokładnie to samo, co na Chromebooku. Microsoft zaczyna zatem zauważać problem i zamierza w porę zareagować. Okienka to już nie tylko poważne, wydajne Ultrabooki, ale także proste, może mizernie wyglądające na papierze urządzenia, ale oferujące także konsumentowi to, co jest mu absolutnie potrzebne. I w dodatku nieźle działające. Segment tańszych urządzeń właśnie znalazł się na celowniku giganta.

Reklama

To już nie pierwszy raz, gdy Microsoft puszcza oko dla albo bardziej skąpych, albo mniej zasobnych klientów. Po pierwsze, wraz z Lumiami gra przede wszystkim ceną. Najwyższe modele Lumii to ciekawostki przyrodnicze - kilka razy w życiu widziałem, by ktokolwiek zakupił jeden z droższych modeli telefonów z Windows Phone oprócz mojego taty, który podczas wyboru telefonu posłuchał nie tyle mnie, co sentymentu do Nokii (innego telefonu w życiu nie miał). I z Windows Phone jest całkiem zadowolony. Ponadto, zniesienie opłat licencyjnych dla pewnych grup sprzętów działających w obrębie ekosystemu produktów Windows także wskazało na to, że Microsoft myśli już zupełnie inaczej o rynku nowych technologii.


Reklama

Microsoft chce odpowiedzieć na ekspansję Chromebooków dwoma urządzeniami już z Windows 10 na pokładzie. Oba będą posiadać ekran o przekątnej 11,6 cala, a różnić je będzie przeznaczenie i kanał dystrybucji. Droższa wersja (179 dolarów) będzie przeznaczona do celów edukacyjnych, natomiast tańsza, kosztująca 30 dolarów mniej będzie dostępna dla wszystkich konsumentów. Brzmi nieźle, prawda?

Owe konstrukcje mają być oparte na procesorach Intela Atom Bay Trail, które zdążyły już pokazać, że w prostych zastosowaniach radzą sobie znakomicie, choć nie można powiedzieć, że idea hybryd takich jak m. in. Asus Transformer T100 podbiła serca konsumentów. Windows 10 ma szanse to zmienić - skończy ze schizofrenią, która niesamowicie gnębiła "ósemkę" i zaoferuje typowo laptopowy system z prawdziwego zdarzenia.

Wreszcie można powiedzieć, że Microsoft do swojego biznesu podchodzi poważnie. Tańsze od Chromebooków Windowsbooki, dający wybór Windows 10... oby nie skopali tylko Windows 10 dla telefonów - a będzie naprawdę fajnie.

Grafika: 1, 2, 3, 4

Źródło: Forbes

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama