Microsoft

Microsoft w krainie fantazji. Kiedy dostaniemy HoloLens? „Kiedy świat będzie na nie gotowy”

Paweł Winiarski
Microsoft w krainie fantazji. Kiedy dostaniemy HoloLens?  „Kiedy świat będzie na nie gotowy”
Reklama

HoloLens jawi się nie tylko jako konkurent wirtualnej rzeczywistości, ale również technologia, która zmieni sposób konsumpcji treści. Ba, nie chodzi tylko o rozrywkę - w końcu Microsoft pokazywał na materiałach promocyjnych jak na używaniu HoloLens mogliby skorzystać chociażby projektanci. Piękna wizja, trzeba przyznać. Jak doskonale wiecie jestem do niej nastawiony dość sceptycznie - wszystko wygląda super na filmikach promocyjnych, ale nie potrafię sobie wyobrazić, by w najbliższym czasie tak właśnie miała wyglądać nasza rzeczywistość. A Microsoft tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Kiedy poczuję, że świat jest gotowy, wtedy pozwolimy normalnym ludziom kupić to urządzenie. To może być od razu gdy powiemy „tak”, albo za bardzo długi czas.

- powiedział Alex Kipman z Microsoftu.

Reklama

Jeśli więc chcieliście stawiać HoloLens jako bezpośredniego konkurenta PlayStation VR, możecie przestać. Podczas gdy Sony pokazuje same konkrety, zaprasza zarówno dziennikarzy jak i graczy do testowania działającego urządzenia, Microsoft cały czas oprowadza nas po wyimaginowanym świecie fantazji, w którym gramy, projektujemy, czy oglądamy mecze amerykańskiego futbolu w zupełnie nowy sposób, znany z filmów science-fiction. I może najwyższy czas traktować HoloLens jako koncepcję, pomysł, marzenie i science-fiction, a nie urządzenie, które faktycznie w najbliższym czasie pojawi się na rynku?


Ja rozumiem, że prawa rynku, że kiepskie doświadczenia z Kinectem, ale sorry, nie kupuję bajek. Nawet jeśli HoloLens będzie namacalnym urządzeniem i działającą technologią, będzie kosmicznie drogi, co całkowicie skreśli go komercyjnie. A mnie interesuje sprzęt domowy, a nie coś porównywalnego z prototypami aut, którymi nigdy w życiu się nie przejadę.

Gdyby klient kupił HoloLens dziś, mógłby z nim zrobić 12 rzeczy. I powiedziałby - fajnie, kupiłem urządzenie za 3 tysiące dolarów, z którym mogę zrobić 12 rzeczy, a teraz leży i zbiera kurz.

- dodał Kipman.

3 tysiące dolarów to przy dzisiejszym kursie amerykańskiej waluty niecałe 12 tysięcy złotych. Kosmiczne pieniądze jeśli chodzi o akcesorium do konsoli lub komputera. A jeśli chodzi i Kinecta, to stoi pod moim telewizorem i faktycznie tylko się kurzy. Ale to nie wina sprzętu, a braku interesujących mnie gier. Rozumiem, że urządzenie fajnie sprawdzało się przy zabawie w grach tanecznych, ale jeśli wypuszcza się sprzęt, a potem nie wspiera się go oprogramowaniem, zbieranie kurzu to jedyne do czego może się on sprzedać. Dawno temu Piotrek Gnyp powiedział mi - „sprzęt jest tak dobry, jak oprogramowanie na niego” i niestety co jakiś czas mam okazję te słowa przytaczać.

grafika

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama