Windows

Microsoft spowolni Twój komputer. Straty wydajności sięgają nawet 25 proc.

Krzysztof Rojek
Microsoft spowolni Twój komputer. Straty wydajności sięgają nawet 25 proc.
35

Nowa aktualizacja Windowsa to oczywiście nowy błąd. Ten jest wyjątkowo nieprzyjemny.

Microsoft nie ma ostatnio dobrej prasy. Moment, który miał być ich największym sukcesem, powoli zaczyna obracać się przeciwko nim, a firma zamiast pochwał zbiera srogą burę od konsumentów, którym nie podoba się obecna droga firmy. Podsumowując tylko ostatnie tygodnie - do użytkowników powoli zaczyna docierać, że ich system operacyjny (Windows 10) za chwilę przestanie być wspierany, a w nowej wersji (Windows 11) Microsoft wrzucił rzeczy takie jak Recall, które są po prostu ostentacyjnym szpiegowaniem tego, co robi użytkownik.

Co więcej, chociaż bo olbrzymiej dozie kontrowersji wdrożenie Recall zostało chwilowo wstrzymane, to prace nad narzędziem trwają i dodawane są do niego nowe funkcje. To jednak nie jedyny powód, dla którego warto przyglądać się bacznie, jakie aktualizacje instalujemy na naszym komputerze. Jak się okazało, Microsoft od prawie 10 lat nie może się nauczyć, że ich sposób testowania łatek przepuszcza olbrzymie błędy, które odbijają się czkawką użytkownikom.

Pomiń najbliższą aktualizację. Chyba, że lubisz powolne komputery

Błąd znajduje się w najnowszej akutalizacji do Windowsa 11 - 24H2 - i spowodowany jest źle działającym skryptem Cross-Device Experience Host. Jest to program działający w tle który umożliwia łatwiejsze dzielenie się plikami pomiędzy różnymi urządzeniami. Jednak jak na tak mały proces konsekwencje są całkiem spore.

Unsplash @brostvarta

Proces zaczyna bowiem zużywać bardzo dużo zasobów CPU. To, ile mocy pochłania, zależy oczywiście od jednostki. W niektórych przypadkach będzie to 5 bądź 10 proc., ale niektórzy użytkownicy zgłaszają, że nawet 1/4 zasobów procesora jest przejmowanych przez ten proces.

Microsoft zaznacza, że jest świadomy problemu i obecnie pracuje nad jego rozwiązaniem. W jaki jednak sposób przegapiono tak oczywisty błąd, w którym jeden proces tak mocno wpływa na zasoby CPU - ciężko powiedzieć. Prace nad nim mogły być częścią jednej z nowych funkcji, która ułatwia dzielenie się treściami pomiędzy komputerem i telefonem, ale nawet to nie jest uzasadnieniem, aby pojedynczy proces mógł aż tak wymknąć się spod kontroli.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy oczywisty błąd przechodzi przez niezbyt szczelną siatkę testów w programie Insider. W przypadku Windowsa 10 znane były przypadki, gdzie aktualizacja kompletnie zrywała połączenia z innymi urządzeniami (szczególnie z drukarkami), wprowadzała problemy z obsługą bibliotek niezbędnych do działania gier komputerowych, czy wręcz - kasowała użytkownikom pliki z ich komputerów.

Już w 2021 pisałem, że jeżeli Windows 11 pójdzie tą samą drogą, co "dziesiątka", nigdy nie odklei się od niego łatka systemu w ciągłej budowie, z dublującymi się rozwiązaniami i niedokończonymi funkcjami, a do tego - trapionego błędami. Wtedy wydawało się, że zmniejszenie liczby dużych aktualizacji z 4 do 2 da czas na przygotowanie odpowiednich zmian, odpowiednie przetestowanie programów i uniknięcie kompromitujących wpadek.

Okazało się wręcz przeciwnie. Z jednej strony zmiany nie przynoszą żadnych przełomowych rozwiązań (a wręcz je usuwają, jak Windows Subsystem for Android), a z drugiej - błędy pozostały, pokazując, że program Insider nie jest (i nigdy nie był) skutecznym narzędziem do testów.

Oczywiście - nie wszystko da się przewidzieć. Szczególnie, jeżeli system musi działać na każdej konfiguracji sprzętowej, często ze sterownikami pisanymi jeszcze pod Windowsa 7. Jednak w tym wypadku wina jest wyraźnie po stronie Microsoftu. Jeżeli więc firma chce kogokolwiek przekonać, że poważnie podchodzi do rozwoju oprogramowania i użytkownicy mogą jej zaufać w kwestii bezpieczeństwa takiej funkcji jak Recall, to cóż... życzę powodzenia.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu