Sprawa przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft ciągnie się już ponad rok. Nowe wydarzenia w tej sprawie to jednak całkowicie nowy poziom.
Sony wojowało, aż samo dostało rykoszetem
Nie jest tajemnicą, że Sony to największy przeciwnik operacji planowanej przez Microsoft. Tokijski gigant obawiał się, że MS po dopięciu transakcji będzie chciał, żeby Call of Duty nie pojawiało się więcej na konsolach PlayStation, chociaż gigant z Redmond wielokrotnie powtarzał, że przez najbliższą dekadę seria ta będzie dostępna dla wszystkich graczy, gdyż ich celem jest zadowalanie każdego, niezależnie od tego, na jakiej platformie gra. Efektem tego było podpisanie umowy z Valve w sprawie dostępności gry na Steam, a nawet z… Nintendo.
Czy Sony ma powody do obaw? Ciężko stwierdzić. Cała ta sytuacja jest zawiła — Microsoft i Activision Blizzard entuzjastycznie podchodzą do propozycji przejęcia i starają się przekonać kolejnych międzynarodowych regulatorów, że to słuszne i dobre rozwiązanie dla wszystkich — także dla graczy. Udało się już przekonać regulatorów z Brazylii, Arabii Saudyjskiej i Serbii. Także niezależne instytucje, takie jak Europejską Federację Producentów Gier (EDGF) zrzeszającą firmy reprezentujące europejskie studia.
Przeciwników jednak również nie brakuje — i poza Sony pomysł ten nie podoba się amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu. Google i NVIDIA to firmy, które dostarczyły informacje wspierające kluczowe twierdzenie FTC, dotyczące tego, że Microsoft może uzyskać nieuczciwą przewagę na rynku chmury, subskrypcji i gier mobilnych. Warto wspomnieć również o tym, że kilka dni temu brytyjski regulator nie wyraził zgody na tę operację, twierdząc, że może to zaszkodzić graczom. Cały czas jednak jest światełko w tunelu, gdyż CMA zaznacza, że jest otwarta na wysłuchanie Microsoftu kolejny raz.
Microsoft się zrewanżował. Sony musi grzebać w papierach
Microsoft jakiś czas temu delikatnie się zemścił i złożył wezwanie sądowe, które zmusiłoby Sony do ujawnienia sądowi dużej liczby wewnętrznych dokumentów. Sony poprosiło o przedłużenie czasu na ich przygotowanie, lecz jednocześnie zaczęło podgrzewać atmosferę, twierdząc, że proszenie o niektóre dokumenty to „oczywiste nękanie”, a inne byłyby zbyt drogie do przygotowania i, tak czy inaczej, nieistotne.
Z dokumentu możemy się dowiedzieć, że wezwanie Microsoftu obejmuje 45 żądań dokumentów, w tym 3 z częściami podrzędnymi, co w sumie daje ponad 120 oddzielnych żądań dostarczenia różnych dokumentów. Ponadto, całość zawiera także 52 zdefiniowane terminy i 21 instrukcji, z których większość zwiększa zakres wezwania do sądu. Sony informuje, że żądania te wymagają wszystkich dokumentów związanych z niemal każdym aspektem działalności Sony Interactive Entertainment, a także obszernych zestawów danych dotyczących sprzedaży, finansów i danych osobowych użytkowników (np. data urodzenia użytkownika, kraj, płeć — i to dla prawdopodobnie milionów użytkowników).
Dziesięć z tych żądań dotyczy materiałów sprzed ponad 11 lat. Nawet po próbach zmniejszenia zakresu dokumentów przez SIE, japońska firma szacuje, że dostarczenie tylko tych dokumentów, które sama zaproponowała, będzie kosztować około 2 milionów dolarów. Sony nie ukrywa swojej złości zaistniałą sytuacją:
Żądanie Microsoftu dotyczące ocen wyników dla kierownictwa SIE jest oczywistym nękaniem. Nawet w sprawach pracowniczych sądy wymagają szczególnego wykazania istotności przed zażądaniem przedstawienia akt osobowych.
Trzeba przyznać, że cała sytuacja na tym etapie wydaje się zwyczajnie karykaturalna. Sony z Microsoftem co chwilę wbijają sobie niepotrzebne szpileczki, które tworzą kolejne konflikty — i efekt następnej takiej sytuacji obserwujemy właśnie teraz. Mimo tego, że cała telenowela rozpoczęła się ponad rok temu, nadal nie wiemy, czy Microsoft zdoła dopiąć swoją transakcję.
Stock Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu