Tytułowy bohater nie ma szczęścia do swoich CEO. Kiedy Satya Nadella zastąpił nieudolnego, choć pełnego zapału i nie stroniącego od ryzyka Ballmera, wszycy liczyli na przełom i nowy wiatr, który wypełni żagle nie nadążającej za rynkiem korporacji. Niestety nowy zarządzający okazał się jedynie świetnym, realizującym krótkoterminowe wymagania akcjonariuszy, księgowym. Żadnych śmiałych posunięć, zero zarządzania ryzykiem i co najgorsze kompletny brak wizji. Ostatnie posunięcia firmy z Redmond dobitnie to pokazują.
O śmierci Kinecta już wiecie, jednak o Groove pisano niewiele. Całkiem udany odpowiednik Apple Music już na początku października został mocno wykastrowany z funkcji, a do końca roku ma zostać całkowicie wyłączony. Zakładka "Muzyka" zniknie ze sklepu Microsoftu, a płacący użytkownicy zostaną przeniesieni do Spotify.
Kinect już od lat dogorywał, żadnych nowych gier i kompletne wycofanie się z obsługi głosowej lub gestami w Xbox One jednoznacznie zapowiadały marny koniec tego, swego czasu rewolucyjnego akcesorium. Groove także, mimo bogatej oferty i ciekawych funkcji (możliwość uploadu własnej muzyki, integracja z OneDrive) zawsze plasował się gdzieś na końcu w rankingach popularności usług streamujących muzykę. Dla każdego księgowego logicznym było postawienie grubej czerwonej kreski na obu projektach.
Jeśli jednak podniesie się głowę ponad opasłe księgi rachunkowe, popatrzy na działania rynku, konkurencji oraz, co zabawne, innych działów Microsoftu, można dojść do mocno zastanawiających wniosków.
Konkurencja konsekwentnie rozwija ofertę swoich sklepów. Google, Amazon i Apple - wszyscy oferują muzykę w swoich sklepach i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Drugim, dość czytelnym trendem jest rozwijanie asystentek głosowych. Google Now, Amazon Alexa czy Siri od Apple - dzięki uczeniu maszynowemu, kolejnym wtyczkom i poprawkom, ich możliwości stale rosną i nikt nie ma chyba wątpliwości, że ich znaczenie w naszej cyfrowej rzeczywistości będzie stale rosnąć.
Wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że rozwój nie może dotyczyć tylko warstwy programowej i intensywnie pracują nad sprzętem. Już nie chodzi tylko o mały głośniczek z mikrofonem. Do dyspozycji asystentek oddaje się ekrany (filmy, grafiki, komunikacja wizualna), rozwinięte systemy audio (dźwięk przestrzenny, dookólny) i całe systemy współdziałających urządzeń (dźwięk podążający za użytkownikiem, wykrywanie obecności, itp.), o łączeniu z systemami inteligentnych domów nie wspominając.
Wróćmy do Microsoftu. Ekipa od Cortany "robi robotę" i od strony sztucznej inteligencji i zaawansowanych algorytmów niczego asystentce z Redmond zarzucić nie można. Warstwa sprzętowa jednak leży i kwiczy, czego potwierdzeniem jest świeża premiera pierwszego głośnika z Cortaną. Invoke od firmy Harman Kardon jest fajnym urządzeniem i zapowiada się wielce ciekawie. Nie sposób jednak pozbyć się wrażenia, że Microsoft jest w tyle.
Także ostatnia umowa z Amazonem dotycząca swego rodzaju integracji Cortany z Alexą, dowodzi braku wiary w samodzielny sukces asystentki Microsoftu...
Pamiętacie jeszcze piękną ideę jednego Windowsa na wszystkie urządzenia? Ten sam W10 miał trafić na komputery, tablety, telefony i konsole. Jak wyszło z telefonami, wszyscy wiemy - tam przynajmniej trafiła w pełni funkcjonalna i dostosowana do możliwości jakie dają urządzenia mobilne Cortana (np. geofencing).
Tymczasem na na Xboxa nie dotarło nic, ponad podstawowe możliwości i komendy do sterowania konsolą. A niedługo później, kolejne decyzje marginalizujące Kinecta (usunięcie go z podstawowego pakietu sprzedażowego i późniejsze zaprzestanie produkcji), praktycznie uśmierciły całą koncepcję.
A gdyby tak...
Na chwilę zamknijcie oczy, wytężcie wyobraźnie i pomyślcie jak mogłoby to wyglądać, gdyby Microsoft nie składał się z walczących ze sobą i torpedujących wzajemnie własne osiągnięcia, niezależnych działów. Gdyby księgowi zarządzający tą firmą dopuścili do podejmowania decyzji kogoś z pomysłem i wizją. Gdyby ktoś dodał 2 do 2 i gdyby na Xboxie pojawiła się elektroniczna asystentka z prawdziwego zdarzenia.
Faktem jest przecież, że Kinect pojawił się w dziesiątkach milionów gospodarstw domowych i co do zasady podpięty został pod duży telewizor i niezły system audio. Do tego dochodzą kolejne miliony właścicieli "iksa", dla których wydanie stówki zielonych na wszechstronne akcesorium do ulubionej konsoli, powinno być łatwiejsze niż kupienie "dziwnego gadającego głośnika dla geeków".
Mamy otwartą platformę (aplikacje na Xboxa), świetny sprzęt z doskonałymi mikrofonami, kamerami wykrywającymi obecność oraz rozpoznającymi konkretnych użytkowników, także po ciemku. Do tego dodajcie Cortanę współdziałającą z pecetem w biurze, laptopem w sypialni i każdym telefonem (Cortana jest dostępna na iOS i Androida). Taki zestaw mógłby w łatwy sposób wynieść funkcjonalność Cortany ponad wszystko, co byłaby w stanie zaoferować działająca tylko na telefonach i dedykowanych głośnikach, konkurencja. W dodatku dużo wcześniej i taniej.
Być może, dobrze zrealizowana integracja oparta na Cortanie, podciągnęłaby sprzedaż samej konsoli (Sony nie mogłoby dodać niczego podobnego do PS4), Windowsa, usług, a być może także telefonów z Windows Mobile.
Muzyka? Wystarczy jedna komenda głosowa, żeby Xbox przekazał dźwięk prosto na nasz zestaw kina domowego.
Strumieniowana z Groove, z lokalnych empetrójek na laptopie lub PC, także ta przechowywana w OneDrive. Dzięki aplikacjom UWP nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poleceniem poprzedzonym "Hej Cortana" uruchamiać Spotify, Deezera, Tidala lub ulubioną playlistę z Youtube. Dodatkowo, dzięki rozpoznawaniu użytkowników przez Kincecta, każdy domownik mógłby automatycznie otrzymywać własny, dostosowany do osobistych preferencji zestaw muzyki.
Filmy? Xbox potrafi włączyć i sterować każdym telewizorem.
Kupione z Microsoft Store, lub odnalezione w sieci przez Binga. Ponadto telewizja - uzupełniony o tuner Xbox (30$ ekstra) mógłby nagrywać dla nas programy i puszczać w dowolnym momencie, na telewizorze, telefonie lub laptopie w sypialni. Wszystko to sterowane oczywiście głosowo. O Netflixie i innych Showmaxach nie wspominając.
PIM, Internet, pogoda, lista zakupów, inteligentny dom, urodziny znajomych i inne.
Możliwości Cortany zawsze były tutaj spore. Gdyby po wejściu do pokoju konkretnego domownika, Cortana potrafiła sama przypomnieć rano o ważnym spotkaniu, zadaniu lub konieczności wcześniejszego wyjścia do pracy, ziściłyby się wizje od lat obecne w filmach SF. Chyba wszystko (poza zakupami na Amazonie), co potrafią dzisiaj głośniki z Alexą lub Google Now, można było by niewielkim wysiłkiem wdrożyć na Cortanę...
Microsoft miał wszystko. Dysponował multiplatformową asystentką, wszechstronnym sklepem, sprzętem podpiętym do dużych ekranów i dobrych głośników, - każdym, niezbędnym elementem układanki. Wszystko to zanim konkurencja na dobre zaczęła kompletować własny sprzętowy ekosystem. Dlaczego nie wykonano takiego, dość oczywistego posunięcia lata temu? Może zabrakło wizji i współpracy. Dlaczego jednak teraz, kiedy rynek sam podsuwa na tacy odpowiednie rozwiązania, Microsoft strzela sobie w kolano oddając pole konkurencji i okaleczając budowany przez lata, własny ekosystem? Tego już zrozumieć nie mogę.
Zabicie Kinecta w czasie, kiedy Apple pokazuje w najnowszym iPhonie X niemal identyczny zestaw "innowacyjnych" kamer IR i sensorów (które trafią pewnie także na iPady i MacBooki), zmuszenie płacących za Groove klientów do przejścia na Spotify, czy w końcu oddanie niemal za darmo możliwości Cortany Alexie - to wszystko wydaje się bardzo znamienne. Z takim podejściem firma faktycznie może się już się całkiem spakować z rynku konsumenckiej elektroniki. Nie chcę czarno wróżyć, ale być może to się właśnie dzieje teraz na naszych oczach....
*Celowo używam słowa "ekosystem" niezgodnie z jego polskim, słownikowym znaczeniem. Wobec braku rodzimej, językowej alternatywy trzymam się branżowego znaczenia, pochodzącego z angielskiego "ecosystem" i tutaj oznaczającego "złożoną sieć połączonych systemów".
Źródła: www.nytimes.com, www.mspoweruser.com, www.theverge.com, www.techgadgetcentral.com, www.medium.com, www.dajanmusic.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu