Apple

Microsoft zaczyna nadrabiać. W końcu

Maciej Sikorski
Microsoft zaczyna nadrabiać. W końcu
17

Steve Ballmer pojawia się ostatnio dość często w branżowych mediach. On i zarządzany przez niego Microsoft są tematem dyskusji, w której sami biorą udział. A jest nad czym debatować – gigant z Redmond rozpoczyna nowy etap w swojej historii i chce wszystkich przekonać, że jest skazany na sukces. I ni...

Steve Ballmer pojawia się ostatnio dość często w branżowych mediach. On i zarządzany przez niego Microsoft są tematem dyskusji, w której sami biorą udział. A jest nad czym debatować – gigant z Redmond rozpoczyna nowy etap w swojej historii i chce wszystkich przekonać, że jest skazany na sukces. I nie jest to twierdzenie bezpodstawne, o czym wspomina coraz większa liczba analityków i obserwatorów rynku.

CEO Microsoftu przekonuje, że nowe produkty (Windows 8 i tablet Surface) sprzedają się dobrze, tego samego spodziewają się po smartfonach z Windows Phone 8. Cena ich akcji rośnie i wygląda to dobrze zwłaszcza wtedy, gdy porówna się owe wzrosty ze spadkami kapitalizacji Apple, Google czy Amazonu. Na przestrzeni ostatniego miesiąca wszystkie trzy firmy poważnie potaniały i zapewne rozczarowały akcjonariuszy. W związku z tym, niektórzy zaczęli już nawet mówić o powrocie epoki Microsoftu i Intela.

Na korzyść Microsoftu mają przemawiać spory potencjał dalszego rozwoju i ciekawy ekosystem. Dziwi trochę fakt, że nagle poważnie rosnąć zaczęła liczba osób wieszczących koniec Apple. Fakt, iż akcje korporacji z Cupertino uległy w ostatnim czasie poważnej przecenie nie świadczy jeszcze o tym, że "firma się kończy". Podobnie jest w przypadku Microsoftu – pozytywne sygnały mogą być zwiastunem powrotu Microsoftu na miejsce lidera w tym sektorze, ale wcale nie muszą – ot, wykonałem za analityków całą pracę.

Warto przy tej okazji rzucić okiem na dość ważną informację, dotyczącą sum, jakie Microsoft i Apple wydają na prace badawczo-rozwojowe. W bieżącym roku korporacja z Cupertino wydała (lub jeszcze wyda) na ten cel 3,4 mld dolarów (to aż o 1 miliard dolarów) więcej niż w poprzednim roku). W przypadku Microsoftu mamy do czynienia z dużo większymi pieniędzmi: 9,8 mld w roku 2012, 9 mld w 2011 i 8,7 mld w roku 2010. Różnica jest zatem całkiem spora i choć na dzień dzisiejszy uznanie należy się Apple (zarabiają więcej przy mniejszych nakładach), to z czasem może się okazać, iż inwestycje Microsoftu nie były pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Jeżeli te olbrzymie kwoty wydano sensownie (a przykładem może tu być Surface), to za jakiś czas zobaczymy efekty owych działań.

Wiele wskazuje na to, że część pieniędzy wydanych przez Microsoft wydano na stworzenie własnego smartfonu. Plotki na temat tego urządzenia krążą w branży praktycznie od dnia prezentacji tabletu Surface (choć o takiej słuchawce wspominano już wcześniej). Obecnie robi się o niej coraz głośniej i o istnieniu takiego produktu można już mówić ze 100-procentową pewnością. Niejednoznacznie wypowiadał się na ten temat Steve Ballmer, na taki ruch wskazują doniesienia płynące od tajwańskich dostawców komponentów, a najmocniejszym argumentem są tłumaczenia Stephena Elopa, korty już "dmucha na zimne". Pytanie nie dotyczy już tego, czy sprzęt istnieje, ale tego, kiedy pojawi się na rynku.

Jedni twierdzą, że nastąpi to tylko w przypadku słabej sprzedaży smartfonów z Windows Phone 8, produkowanych przez Nokię, HTC czy Samsunga. Inni są zdania, że Microsoft zdecyduje się na konkurowanie z dotychczasowymi sojusznikami nawet wtedy, gdy sprzedaż ich sprzętu będzie satysfakcjonująca. W jednym i w drugim przypadku Microsoft powinien wyjść na swoje. Nie można oczywiście jednoznacznie stwierdzić, iż Windows Phone stanie się nagle hitem, ale bez wątpienia ma sporą szansę na szybki wzrost popularności.

Nie wierzę w tak dynamiczny rozwój, jaki w ciągu kilku ostatnich lat prezentuje Android, ale nie powinno być źle – reklama Samsunga, w której prezentuje on możliwości swojego sprzętu z platformami Microsoftu jest skierowana do sektora biznesowego i to właśnie on powinien być zainteresowany tą ofertą w pierwszej kolejności. Jest zatem odbiorca i jest spora podaż – Microsoft może w końcu osiągnąć to, o czym wspomina od kilku dobrych lat.

Źródła zdjęć: itbiznes.pl, itbiznes.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu