Felietony

Czy streszczenie informacji z sieci, to jest to czego potrzebujemy? Tak działa Summly

Jan Rybczyński
Czy streszczenie informacji z sieci, to jest to czego potrzebujemy? Tak działa Summly
Reklama

Na rynku aplikacji mobilnych agregujących i prezentujących rozmaite treści jest coraz tłoczniej. Wyłoniło się kilku naprawdę mocnych graczy: Flipboard...

Na rynku aplikacji mobilnych agregujących i prezentujących rozmaite treści jest coraz tłoczniej. Wyłoniło się kilku naprawdę mocnych graczy: Flipboard który czerpiąc z wielu różnych źródeł, w tym z portali społecznościowych, prezentuje treść w atrakcyjnej wizualnie formie magazynu. Jest też Zite, który będzie uczył się naszych preferencji i podpowiadał potencjalnie interesujące materiały. Podobnie działa Prismatic, który ma również wersję webową. Czy zatem da się coś jeszcze nowego wymyślić? Otóż da się, Summly chce podawać nam streszczenie najważniejszych informacji, automatycznie skracając artykuły do 400 znaków, w których zawarte będzie samo sedno. Pomysł ciekawy, ale mam co do niego cały szereg różnych wątpliwości.

Reklama

Autorem pomysłu na aplikację, jak również jego wykonania (przynajmniej częściowo, bo nad aplikacją pracuje zespół ludzi) jest młody geniusz - Nick D’Aloisio, który został wsparty przez inwestorów, z takiego punktu widzenia przedstawił sprawę serwis Venture Beat. Być może gdyby autor był mi znany, albo miałoby to znaczenie dla polskiego rynku, przykładałbym do tego równie dużą wagę. Tymczasem autora, który w wieku 15 lat swoją aplikacją przyciągną uwagę inwestora na razie zostawię w spokoju.

Ciekawa jest sama koncepcja - automatycznego tworzenia podsumowań i streszczeń artykułów. Pomysł nowatorski i przede wszystkim ambitny. Uchwycenie esencji artykułu to nie byle jaki problem. Dość wspomnieć, że niejeden czytelnik ma z tym czasem problem, a jednym z zadań na maturze z języka polskiego, przynajmniej za czasów gdy maturę zdawałem, było czytanie tekstu ze zrozumieniem. Tym trudniej zaprojektować algorytm, który miałby to wykonywać automatycznie, bez względu na rodzaj, treść czy źródło artykułu.


Warto się również zastanowić nad sensem takiego streszczania. W końcu na czytanie długich tekstów na urządzeniach mobilnych, zwłaszcza tych mniejszych jak telefony, zwykle nie starcza nam czasu. Ot czekając na przystanku na autobus, w tramwaju czy metrze, kilka minut i trzeba wysiadać. Podanie esencji wielu artykułów pozwalałoby przyswoić większą ilość informacji. Nadąrzyć za coraz szybciej zmieniającym się światem.

Chciałem zapoznać się z aplikacją osobiście. Niestety okazało się, że nie jest ona dostępna w polskim App Store, albo premiera w naszej lokalizacji nastąpi z drobnym przesunięciem i program będzie można pobrać dopiero za jakiś czas. Jednak pierwsze komentarze, które znajdują się w zagranicznym iTunes, potwierdzają moje obawy. Ciężko będzie się przebić przez obecną konkurencję. Ludzie się szybko zniechęcają i wracają do sprawdzonych rozwiązań. Ja nawet bez testów widzę dwa główne problemy.


Nie wierzę w sprawność działania algorytmu do generowania streszczeń i wyciąganiu esencji informacji. Język naturalny jest zbyt różnorodny i skomplikowany. Gdyby taki nie był, zamiast specjalistycznych języków programowania, wydawalibyśmy komputerom polecenia, jak w rozmowie ze znajomymi. Innym przykładem niech będą automatyczne tłumacze, które bardzo często dają komiczne efekty i pozwalają złapać tylko ogólny sens wypowiedzi, a czasami wręcz wprowadzają w błąd. Owszem, są przydatne, ale tak nie da się przeczytać książki w obcym języku, czy nawet w miarę naturalnie komunikować się z drugim człowiekiem. Aby tekst streścić, trzeba by go najpierw zrozumieć. Tego komputery nie potrafią. Dlatego efekty będą mizerne, nie ma innego wyjścia. Czytając streszczenie nigdy nie będę miał pewności, czy jest chociaż w przybliżeniu trafne, a raczej spodziewałbym się czegoś odwrotnego. Do tego dochodzą utrudnienia takie jak język tekstu, jego odmienna gramatyka, a więc streszczenia nie będą działać np. w języku polskim.

Reklama

Kwestia druga, to dylemat natury bardziej filozoficznej. Czy naprawdę potrzebujemy streszczania informacji, nad którą napracował się jej autor? Jeśli tekst nie jest wart przeczytania w całości, to po co czytać jego streszczenie? Jeśli jest dobry, po co go streszczać, lepiej się nim nacieszyć w pełnej formie. Streszczenia są dobre dla (niektórych) lektur szkolnych, gdzie zapoznanie się z informacją jest pewnym przymusem. Chyba nikt normalny nie czyta streszczeń książek swoich ulubionych autorów. Nie bardzo widzę też powodu dla którego przymus zapoznania się z informacją miałby naśladować wspomniane lektury. Osobiście wolałbym przyswajać mniej informacji, ale w całości i to takich, które są tego warte, więc nie wymagają streszczenia.

Summly Launch from Summly on Vimeo.

Reklama

Wreszcie, gdy nadchodzi moment, że faktycznie trzeba wyłowić to co istotne z morza tekstu, wtedy przydaje się umiejętność, którą trenujemy cały okres edukacji - umiejętność przeszukiwania materiałów i wyszukiwania najistotniejszych informacji. Skoro trenowałem ją przez co najmniej 17 lat, wolę zaufać sobie i samodzielnie przejrzeć pełną wersję artykułu, niż zdać się na automat.

Mówiąc krótko, osobiście sprzeciwiam się kulturze TL;DR, a aplikacja Summly jest jej uosobieniem.

Ciekaw jestem natomiast zdania czytelników. Czy waszym zdaniem podawanie streszczeń informacji to dobry pomysł? Czy taka skondensowana informacja jest według was potrzebna? W jakich sytuacjach?

Partner sekcji mobilnej:


Alternatywna zawartość w przypadku braku flash-a

Reklama
Patronem sekcji Mobile jest Sony Mobile, producent Xperia™ T – smartfona sprawdzonego przez Jamesa Bonda. Xperia T wyposażona została w najlepszy ekran HD o przekątnej 4,6 cala z technologią Mobile BRAVIA® Engine oraz doskonały aparat fotograficzny o rozdzielczości 13 MP z funkcją fast capture.

Smartfon napędza dwurdzeniowy procesor najnowszej generacji o taktowaniu 1,5 GHz, zapewniający dłuższe życie baterii, szybkie działanie i ultra-ostrą grafikę.


 
 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama