Jeszcze kilka lat temu taka współpraca byłaby czymś niewyobrażalnym, natomiast dziś dodawanie nowej funkcji do Chrome przez pracowników Microsoftu uznajemy za codzienność. Świat staje na głowie, a korzystają na tym wszyscy - od użytkowników po firmy
Microsoft dodaje nowe funkcje do Chrome. Świat staje na głowie
Współpraca Microsoftu i Google na kilku frontach układa się całkiem dobrze, zaś na innych firmy nie dochodzą do porozumienia w ogóle. Do tej pory Chrome nie trafił do Sklepu Microsoft na Windows 10, bo byłby bezpośrednią konkurencją dla nowego Edge Chromium, ale to wcale nie przeszkadza, by pracownicy firmy z Redmond nie dołożyli własnej cegiełki w rozwoju przeglądarki od Google. Tak się składa, że to właśnie oni programują jedną z najbardziej użytecznych funkcji dla użytkowników, którzy korzystają z wielu kart w przeglądarce i przenoszą je pomiędzy wieloma oknami.
Czytaj też: Wielka premiera Microsoftu. Nowa przeglądarka Edge
Nowa funkcja w Google Chrome dzięki Microsoftowi. Co?
Mało znana funkcja w przeglądarce Edge Chromium pozwala jednym kliknięciem przenieść jedną lub wiele kart do nowego lub otwartego już okna - wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy na pasku z kartami i wybrać odpowiednią pozycję. Taka opcja nie jest jeszcze dostępna w żadnej wersji przeglądarki Chrome, nawet Canary (bardzo wstępna), ale Google planuje jej wdrożenie i jak odkryto w dokumentacji będzie ona zaimplementowana przez pracownika Microsoftu Justina Gallaghera. Teraz w Chrome można jedynie przywrócić ostatnio zamkniętą kartę używając jednej z funkcji w kontekstowym menu albo korzystając ze skrótu Ctrl+Shift+T.
Takie wspólne działania obydwu firm mogą wydawać się niczym wyjątkowym, ale zdecydowanie działają na korzyść użytkowników i to z kilku powodów. Po pierwsze, naprawdę fajne rozwiązania trafiają dość szybko nie tylko do jednej konkretnej przeglądarki, lecz użytkownicy mogą z nich korzystać w kilku i to do nich należy wybór, czy wolą wybrać rozwiązanie Microsoftu czy Google nie biorąc pod uwagę jednej konkretnej funkcji. Po drugie, wspólne doświadczenie obydwu firm umożliwia implementację nowości bez większych niedociągnięć i błędów. To nie jest bez znaczenia, bo długa droga dla nowych funkcji, poprzez kilka kanałów dystrybucji przeglądarek, pokazuje na jak wielu płaszczyznach muszą być one zweryfikowane zanim trafią do finalnej wersji przeglądarki, która jest najpopularniejszą wersją aplikacją.
Jeszcze nie teraz, ale Edge staje się dobrą alternatywą dla Chrome
Jak pisałem wcześniej, jak na razie trudno mi będzie zrezygnować z Edge na rzecz Chrome głównie dlatego, że propozycja Microsoftu nie jest na tyle rozwinięta w wersji mobilnej, bym mógł na niej polegać, ale po serii ostatnich doniesień na temat rozwoju Edge oraz udziału Microsoftu w pracach nad Chrome, zaczynam na poważnie uważać Edge za kandydata dla następcy dla Chrome. Tym bardziej, że tym razem Microsoft nie ogranicza się tylko do własnej platformy, Windows 10, ale od razu udostępnia własną przeglądarkę na macOS, więc Edge nareszcie staje się rzeczywiście aplikacją uniwersalną i multiplatformową.
Jakiś czas temu Sieć obiegły zrzuty ekranu, na których widniała możliwość logowania do Edge za pomocą konta Google. Niedługo później uznano te rewelacje za fałszywe, ale jeśli faktycznie taka kooperacja obydwu firm byłaby możliwa i mógłbym korzystać z Edge i Chrome naprzemiennie, to zgłaszam gotowość do zmiany przeglądarki na Windows 10 lada moment.
Posłuchaj więcej na ten temat w podcaście Antyweb Po Godzinach:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu