Internet jest jak wielki sklep, tyle że z informacjami. Część z nich jest warta swojej ceny, a część to zapchajdziury o bliżej nieokreślonym przeznacz...
Microsoft bawi się w facebookową dobrą wróżkę i wypuszcza generator animacji ze społecznościową aktywnością
Internet jest jak wielki sklep, tyle że z informacjami. Część z nich jest warta swojej ceny, a część to zapchajdziury o bliżej nieokreślonym przeznaczeniu. Czemu o tym piszę? Bo można tę regułę odnieść do nowej zabawki, którą udostępnił Microsoft - generatora animacji w oparciu o nasze kliknięcia "lubię to" na Facebooku. Rzeczywiście wygląda efektownie, ale do czego służy? I tutaj popadłem w zakłopotanie...
Prawdę mówiąc trudno doszukiwać się tutaj jakichś wyższych pobudek. A Year in the Like to nic innego jak gadżet, który jednych ucieszy, dostarczając nowe możliwości, a innym wyda się zwykłą, pożerającą czas zabawką.
Czym jest ów gadżet? To wykonany we Flashu (o dziwo nie w HTML 5, co można by wytłumaczyć chęcią promowania Internet Explorera) generator animacji mającej postać symbolicznej osi czasu (nie takiej facebookowej, ale zwyczajnej), na której znajdziemy naszą aktywność z serwisu Zuckerberga z ostatnich 12 miesięcy.
Wygląda to bardzo estetycznie. Przy dolnej krawędzi umieszczono rzeczoną oś, po której możemy się swobodnie przesuwać. Wraz z upływem czasu na ekranie pojawiają się natomiast kolejne komentarze lub wpisy, które polubiliśmy lub sami opublikowaliśmy. Klikając na dowolny, rozwijamy okienko z odpowiadającą mu konwersacją w komentarzach. Ot, swoista podróż sentymentalna wstecz. Miłym akcentem są tutaj zmieniające się w tle zdjęcia, pod którymi coś pisaliśmy. Trzeba przyznać, że wizualnie A Year in the Like niezwykle cieszy oko.
Dodatkową (a może główną...) funkcją całej usługi jest możliwość wygenerowania filmu na podstawie takiej animacji. Możemy go wówczas obejrzeć lub udostępnić na Twitterze lub Facebooku (ale nie pobrać), aby znajomi również mogli... powspominać. Co ciekawe, zarówno klip wideo, jak i animacja za każdym razem wyglądają inaczej. Dodatkowo użytkownik może je filtrować za pomocą panelu z odpowiednimi opcjami.
Zabawka Microsoftu jest raczej dedykowana zapalonym użytkownikom Facebooka, którzy rzeczywiście przez miniony rok nie próżnowali, tocząc w tym czasie wiele interesujących konwersacji i udostępniając setki (a może nawet tysiące materiałów). Ja do nich nie należę, więc trudno mi znaleźć dla niej jakiekolwiek praktyczne zastosowanie. Zastanawia mnie natomiast jaki Microsoft miał cel, udostępniając to narzędzie. Prawdopodobnie to po prostu jeden z projektów powstających w laboratoriach firmy, podobnie jak opisywany jakiś czas temu przez Jana Cliplets czy inne programy i usługi. A może to pokaz siły i współpracy, jaka łączy obie firmy? Tak czy inaczej wypróbować nie zaszkodzi. Dajcie znać co sami sądzicie o tym gadżecie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu