Mobile

Micromax Yureka: jest moc i jest tanio

Maciej Sikorski
Micromax Yureka: jest moc i jest tanio
Reklama

Pisałem wczoraj o wydarzeniach na indyjskim rynku smartfonów. Ktoś stwierdzi, że to mało istotne z naszego punktu widzenia, bo Indie leżą na drugim kr...

Pisałem wczoraj o wydarzeniach na indyjskim rynku smartfonów. Ktoś stwierdzi, że to mało istotne z naszego punktu widzenia, bo Indie leżą na drugim krańcu świata, ale ludzie zainteresowani branżą pewnie inaczej podejdą do tej kwestii: nad Gangesem toczy się bój o drugi pod względem wielkości rynek, na który składa się kilkaset milionów klientów. Chce o nich powalczyć lokalny gracz, firma Micromax poszerzająca ofertę o nową linię Yu. Dzisiaj poznaliśmy pierwszy smartfon z tej serii. Czy model Yureka zasługuje na uwagę?

Reklama

Po zapowiedzi firmy Micromax dotyczącej stworzenia nowej linii urządzeń oraz po rozesłaniu zaproszeń na premierę pierwszego smartfonu, pojawiało się pytanie o to, co właściwie zaprezentuje indyjski producent? Z jednej strony, był kojarzony z tanim, ale bardzo przeciętnym sprzętem dla lokalnej ludności, która nie dysponuje grubym portfelem. Z drugiej strony, pojawiły się przecieki, z których wynikało, że to będzie mocny produkt zdolny do walki z telefonami chińskiej konkurencji. W założeniu ta słuchawka (i cała linia) ma napsuć krwi Xiaomi czy OnePlus. Obie firmy zderzyły się z problemami w Indiach, ale nie będzie to trwało wiecznie. Hindusom potrzebne są atrakcyjne produkty. Na czym stanęło?


Micromax stanął na wysokości zadania. Jest dobrze (przynajmniej na papierze) i jest tanio. Sprzęt, który za chwilę opiszę, kosztuje w przeliczeniu na amerykańską walutę niewiele ponad 140 dolarów. Telefon sprzedawany jest za pośrednictwem indyjskiego Amazona - trudno stwierdzić, czy pojawi się gdzieś jeszcze, ale od początku akcentowane było, że firma chce się skupić na sprzedaży w Sieci i dzięki temu obniżyć koszty. Za jakiś czas pewnie dowiemy się, na czym jeszcze zaoszczędził producent, by osiągnąć dobrą cenę. Albo okaże się, że aż tak mocno nie oszczędzał, ale musi dokładać do biznesu. Jedno jest pewne: fortuny na tym nie zrobią. Przynajmniej na krótką metę. Przejdźmy do specyfikacji.

Serce produktu stanowi ośmiordzeniowy procesor (64-bitowy) Qualcomm Snapdragon 615 o taktowaniu 1,5 GHz, wspomagany przez układ graficzny Adreno 405 oraz 2 GB pamięci operacyjnej. Do tego 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280x720 pikseli (chroniony warstwą Gorilla Glass 3). Podobno daje to 267 ppi, co nie jest wynikiem złym, ale też nie oszałamia. Wiele osób stwierdzi pewnie, że to wystarczy, będą i tacy, którzy powiedzą, że wynik zdecydowanie za słaby i producent mógł się tu bardziej postarać. Kontrowersje wzbudzi też pewnie pojemność akumulatora: 2500 mAh - producent mógłby dać więcej, ale... postanowił odchudzić sprzęt i udało mu się zejść znacznie poniżej 1 cm.


Na pokładzie znalazło się 16 GB pamięci wbudowanej z czytnikiem kart formatu microSD oraz dwa aparaty: główny 13 Mpix (moduł Sony) ze wsparciem diody doświetlającej i przedni 5 Mpix. Należy też wspomnieć o obsłudze sieci czwartej generacji, podwójnym slocie SIM, modułach łączności. Do tego oczywisćie system operacyjny: Cyanogen OS 11. Dla niektórych element dyskwalifikujący produkt, dla innych motyw przemawiający za zakupem urządzenia. W opinii decydentów Micromax będzie to bonus i magnes przyciągający klientów. Z pewnością uda się dzięki temu wybić na tle innych firm i zdobyć rozgłos w mediach. A to już spora zaleta.


Reklama

Tak wygląda pierwszy smartfon z linii Yu, serii, która ma być tarczą Hindusów chroniącą ich przed atakiem z Chin. Pewne jest, że sprzęt sam się nie sprzeda - jeśli firma chce, by ich produkt był tak pożądany, jak urządzenia Xiaomi, to musi wytworzyć wokół modelu podobną atmosferę. Tym samym, czeka nas pokaz marketingowej kreatywności w wykonaniu Hindusów. I przeznaczonego dla Hindusów - ten smartfon został przygotowany z myślą o rodzimym rynku. Zobaczymy, jak będzie z kolejnymi.


Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama