Polska

Michel Moran wysyła jedzenie food truckmi. Poznajcie Moje Słoiki

Maciej Sikorski
Michel Moran wysyła jedzenie food truckmi. Poznajcie Moje Słoiki
12

Słowo "słoik" jakiś czas temu zaczęło być u nas źle kojarzone. Nie chodzi tu jednak o szklany pojemnik - wyraz otrzymał drugie znaczenie, tak określa się przyjezdnych. Temat szczególnie omawiany w największych miastach, zwłaszcza w Warszawie. Jedni się z tego śmieją, inni gorączkują się i podają kol...

Słowo "słoik" jakiś czas temu zaczęło być u nas źle kojarzone. Nie chodzi tu jednak o szklany pojemnik - wyraz otrzymał drugie znaczenie, tak określa się przyjezdnych. Temat szczególnie omawiany w największych miastach, zwłaszcza w Warszawie. Jedni się z tego śmieją, inni gorączkują się i podają kolejne przykłady "słoikowatości" wytykając przy tym wady. Może obie grupy połączy nowy biznes znanego restauratora - Michel Moran rusza w miasto ze swoimi słoikami.

Niektórzy pewnie nie wiedzą, kim jest Michel Moran, więc wyjaśniam: francuski kucharz i restaurator, w Polsce popularność zdobył za sprawą programu MasterChef, w którym pełni rolę jurora. Jeżeli nie kojarzyliście dotąd autora słów "oddaj fartucha", to właśnie się to zmieniło.

Słowo "słoik" jakiś czas temu zaczęło być u nas źle kojarzone. Nie chodzi tu jednak o szklany pojemnik - wyraz otrzymał drugie znaczenie, tak określa się przyjezdnych. Temat szczególnie omawiany w największych miastach, zwłaszcza w Warszawie. Jedni się z tego śmieją, inni gorączkują się i podają kolejne przykłady "słoikowatości" wytykając przy tym wady. Może obie grupy połączy nowy biznes znanego restauratora - Michel Moran rusza w miasto ze swoimi słoikami.

Niektórzy pewnie nie wiedzą, kim jest Michel Moran, więc wyjaśniam: francuski kucharz i restaurator, w Polsce popularność zdobył za sprawą programu MasterChef, w którym pełni rolę jurora. Jeżeli nie kojarzyliście dotąd autora słów "oddaj fartucha", to właśnie się to zmieniło.

Przedsiębiorca postanowił rozwinąć swój biznes, stworzyć coś nowego i padło na dostarczanie posiłków za pomocą food tracków. Proces zamawiania i płacenia odbywa się jednak za sprawą Internetu. Bez tego ostatniego raczej nie załapiecie się na jedzenie serwowane przez Moje Słoiki, bo tak nazywa się nowy interes. Swoją drogą - przyznacie, że nazwa całkiem niezła.

Zamów, zapłać, odbierz

Jak wygląda ta usługa? Zacytuję odpowiedź ze strony:

To banalnie proste! 1. Kliknij na naszej stronie ikonkę „Zamów jedzenie” w prawym górnym rogu. 2. Za pośrednictwem kalendarza online zdecyduj kiedy mamy dostarczyć Twój lunch. 3. Wybierz lokalizację, która Ci odpowiada. 4. Kliknij „Zamów”. 5. Sporządź swój zestaw lunchowy i dodaj go do wirtualnego koszyka. 6. Kliknij „Idź do kasy” i zapłać w wygodny dla Ciebie sposób. … a teraz my komponujemy dla Ciebie pyszny posiłek, który dostarczymy pod wskazany adres :) [źródło]

Warto dodać, że nie działa to tak, jak np. dostarczanie pizzy - dostawa nie trafi pod każdy wskazany adres. Klient wybiera lokalizację, ale z listy, na której znajdziemy... dwie pozycje. Te ostatnie nie są stałe, pojazdy będą się przemieszczać. Więc trzeba sprawdzać kalendarz i mapę. Menu nie jest rozbudowane, ale coś dla siebie powinni znaleźć i wegetarianie i amatorzy mięsa. Desery też oferują. Posiłki serwowane są w... No tak, w słoikach. Cena? W zależności od zawartości zestawu 29 lub 34 złote.

Na razie tylko Warszawa

Usługa wystartowała, ale na razie mogą się nią cieszyć jedynie mieszkańcy stolicy. Jeśli okaże się, że jest popyt na posiłki w słoikach, to oferta będzie rozbudowywana, pewnie pojawią się kolejne samochody, więcej osób będzie mogło w prosty sposób odebrać obiad od popularnego restauratora. A właściwie od jego pracowników. Podejrzewam, że firma nie wejdzie zbyt szybko do innych miast, ale pewnie ma to w planach, jeśli będzie popyt i zyski. Pracownicy biurowców w Katowicach, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu, Łodzi czy Trójmieście chyba też chcieliby przetestować Moje Słoiki.

Ciekawe jest to, że mamy do czynienia z food trackami, ale w miksie z internetową usługą - na stronie jasno napisano, że inaczej nie da się zamówić jedzenia czy zapłacić za nie. Nie ma zatem opcji, by kupić słoik pod wpływem impulsu przechodząc obok pojazdu i płacąc gotówką. Z jednej strony wprowadza to pewien porządek, z drugiej, może ograniczać liczbę klientów.

Czy biznes wypali? Przekonamy się za kilka miesięcy/kwartałów. Gdyby ktoś przetestował w Warszawie, to liczę na dorzucenie opinii.

Grafika tytułowa: mojesloiki.pl

Przedsiębiorca postanowił rozwinąć swój biznes, stworzyć coś nowego i padło na dostarczanie posiłków za pomocą food tracków. Proces zamawiania i płacenia odbywa się jednak za sprawą Internetu. Bez tego ostatniego raczej nie załapiecie się na jedzenie serwowane przez Moje Słoiki, bo tak nazywa się nowy interes. Swoją drogą - przyznacie, że nazwa całkiem niezła.

Zamów, zapłać, odbierz

Jak wygląda ta usługa? Zacytuję odpowiedź ze strony:

To banalnie proste! 1. Kliknij na naszej stronie ikonkę „Zamów jedzenie” w prawym górnym rogu. 2. Za pośrednictwem kalendarza online zdecyduj kiedy mamy dostarczyć Twój lunch. 3. Wybierz lokalizację, która Ci odpowiada. 4. Kliknij „Zamów”. 5. Sporządź swój zestaw lunchowy i dodaj go do wirtualnego koszyka. 6. Kliknij „Idź do kasy” i zapłać w wygodny dla Ciebie sposób. … a teraz my komponujemy dla Ciebie pyszny posiłek, który dostarczymy pod wskazany adres :) [źródło]

Warto dodać, że nie działa to tak, jak np. dostarczanie pizzy - dostawa nie trafi pod każdy wskazany adres. Klient wybiera lokalizację, ale z listy, na której znajdziemy... dwie pozycje. Te ostatnie nie są stałe, pojazdy będą się przemieszczać. Więc trzeba sprawdzać kalendarz i mapę. Menu nie jest rozbudowane, ale coś dla siebie powinni znaleźć i wegetarianie i amatorzy mięsa. Desery też oferują. Posiłki serwowane są w... No tak, w słoikach. Cena? W zależności od zawartości zestawu 29 lub 34 złote.

Na razie tylko Warszawa

Usługa wystartowała, ale na razie mogą się nią cieszyć jedynie mieszkańcy stolicy. Jeśli okaże się, że jest popyt na posiłki w słoikach, to oferta będzie rozbudowywana, pewnie pojawią się kolejne samochody, więcej osób będzie mogło w prosty sposób odebrać obiad od popularnego restauratora. A właściwie od jego pracowników. Podejrzewam, że firma nie wejdzie zbyt szybko do innych miast, ale pewnie ma to w planach, jeśli będzie popyt i zyski. Pracownicy biurowców w Katowicach, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu, Łodzi czy Trójmieście chyba też chcieliby przetestować Moje Słoiki.

Ciekawe jest to, że mamy do czynienia z food trackami, ale w miksie z internetową usługą - na stronie jasno napisano, że inaczej nie da się zamówić jedzenia czy zapłacić za nie. Nie ma zatem opcji, by kupić słoik pod wpływem impulsu przechodząc obok pojazdu i płacąc gotówką. Z jednej strony wprowadza to pewien porządek, z drugiej, może ograniczać liczbę klientów.

Czy biznes wypali? Przekonamy się za kilka miesięcy/kwartałów. Gdyby ktoś przetestował w Warszawie, to liczę na dorzucenie opinii.

Grafika tytułowa: mojesloiki.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Internetkuchnia