Motoryzacja

Miały być przydatną nowością dla kierowców, ale już zostały shackowane

Bartosz Gabiś
Miały być przydatną nowością dla kierowców, ale już zostały shackowane
Reklama

Tablice rejestracyjne to obiekt tak powszedni, że zwykle o nich nawet nie myślimy. Służą oczywiście identyfikacji w przypadku różnych wydarzeń od wypadków po rozpoznanie w przypadku innych sytuacji. Ich cyfrowe wersje miały się przydać jeszcze bardziej, ale okazało się, że może aż za bardzo.

Dni fizycznej konieczności zmiany tablicy rejestracyjnej będą niebawem policzone. Wszystko za sprawą takich firm jak Reviver, która oferuje wygodne elektroniczne rozwiązanie, pozwalające na dużo swobody i łatwość zarządzania naszym samochodem. Mogą na przykład wesprzeć napisem "ukradziono", gdy zajdzie taka potrzeba. Okazało się, że można je zastosować jeszcze inaczej.

Reklama

Miały być przydatną nowością dla kierowców, ale wyszło jak zawsze

Elektryczne tablice rejestracyjne to nowość, która się jeszcze musi w Polsce zadomowić, lecz w Stanach zjednoczonych znalazły już dziesiątki tysięcy nabywców. Oferują sporo zalet względem ich tradycyjnych, w pełni metalowych odpowiedników. Poza oczywistym, że można wygodnie zmienić cały numer, elektroniczny wyświetlacz pozwala na zabawę w dostosowywanie tablic samochodów pod gust jego właścicieli. Można dodać jakieś wiadomości, ozdoby albo po prostu wskazać, że ten pojazd został ukradziony. W teorii przydatne i niewinne rzeczy, ale jak się okazuje, tablice firmy Reviver mają ogromną wadę.



Gabriel Gurrola; Unsplash

Otóż jak odkrył specjalista od zabezpieczeń firmy IOActive, tablice można shackować i złamać, dzięki czemu uzyskać dostęp do jej kontroli. Takich tablic sprzedało się już kilkadziesiąt tysięcy, a więc potencjalnie istnieje możliwość stworzenia precedensu, w wyniku którego całe mnóstwo obywateli mogłoby zmieniać numery ot tak od ręki i całkowicie zignorować, na przykład... Przepisy ruchu drogowego. Nie potrzeba już żadnych sprayów rodem z telezakupów Mango, wystarczy kilka minut pracy i Bluetooth.

Trwa kilka minut i może sporo namieszać

Jak opisał Josep Rodriguez w swojej rozmowie z Wired, shackowanie tablicy Revivera zabrało mu dosłownie kilka minut. Wystarczyło oderwać naklejkę umieszczoną z tyłu tablicy — najpewniej chodzi o taką gwarancyjną, którą posiada wiele urządzeń — i podpiąć kable do płytki umieszczonej wewnątrz i nadpisać program producenta. Potem już wszystkie możliwości skryte w ekranie stoją otworem przed użytkownikami.

"Możesz umieścić na ekranie dosłownie, co tylko chcesz, czyli coś, czego użytkownicy nie powinni mieć możliwości zrobić. Wyobraź sobie, że przemykasz przed radarem mierzącym prędkość lub jesteś przestępcą, który nie chce być złapany", komentuje wadę Rodriguez

Brzmi to jak dość niewinny sposób na ominięcie przepisów ruchu drogowego, lecz w obliczu takiej wady, jest stworzone wiele zagrożeń. Pomijając już te oczywiste, że taka opcja zachęca do zbyt dużej prędkości tam, gdzie powinna być zachowana ostrożność, ale ofiarą może się stać przypadkowa osoba. W końcu do dyspozycji są wszystkie możliwości i granicą jest wyobraźnia. Co za problem wstawić numery przypadkowej osoby? To ona dostanie mandat i niech się martwi. Od strony producenta, jest to zaś strata finansowa, bo znika potrzeba opłacania comiesięcznej subskrypcji.

Producent wie o problemie, ale obraca kota ogonem

Firma Rodrigueza, IOActive, próbowała się wielokrotnie skontaktować z producentem tablic, aby poinformować o błędzie. Tym bardziej że nie jest on wadą systemu, lecz samego urządzenia, czipów urządzenia, więc nie da się jej usunąć przy pomocy zwykłej łatki aktualizującej system. IOActive komentuje, że mimo prób, ani razu nie otrzymali odpowiedzi. Dopiero na prośbę Wired odpowiedziano i to w mocno obronnym stylu na skraju bagatelizowania problemu.



John Lio; Unsplash

Reviver broni się, mówiąc, że nie jest łatwo odtworzyć metodę zastosowaną przez specjalistę, więc problem dotyczy tylko wąskiej ilości użytkowników. Świadomi jego istnienia już pracują nad rozwiązaniem. Odpowiedź w tym stylu nie jest dziwna, wręcz trudno było się spodziewać czegoś innego niż obrona, lecz jej styl jest trochę alarmujący. Zupełnie jakby ignorowali, że przecież użytkownik nie musi się na tym znać, bo istnieje internet i tutoriale krok po kroku, a jeżeli to byłby problem, to rynek wtórny wraz z domowymi majsterkowiczami stoi otworem. Na tę chwilę elektroniczne tablice są legalne w kilku stanach, w międzyczasie wiele innych rozważa ich legalizację. Specjaliści słusznie alarmują teraz, dopóki jest czas na zapobiegnięcie wysypowi wadliwych produktów, tym bardziej że z przypływem użytkowników przyjdzie więcej producentów.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama