Polska

Meta taka biedna, że nie stać jej na adminów. Sąd ma to gdzieś

Jakub Szczęsny
Meta taka biedna, że nie stać jej na adminów. Sąd ma to gdzieś
Reklama

Załóżmy, że jesteś osobą publiczną i ktoś w scamowych reklamach wykorzystuje Twój wizerunek — bezpośrednio szkodząc Twojej reputacji. Odrobinę słaba sytuacja, prawda? Dokładnie to spotkało dziennikarkę Omenę Mensah, oraz prezesa InPostu — Rafała Brzoskę. Czy prawo stoi po stronie ofiar takich działań? Najnowsze orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie Meta Platforms wskazuje, że (przynajmniej na razie) tak.

Decyzje Prezesa UODO

5 sierpnia 2024 roku Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych wydał decyzje nakazujące Meta Platforms Ireland Limited (właściciel Facebooka, Instagrama, WhatsAppa i innych ważnych usług) zaprzestania wyświetlania reklam promujących scamy, które wykorzystywały wizerunki Mensah i Brzoski. Powód? Liczne skargi, w których oboje wskazali na niezgodne z prawem wykorzystanie ich wizerunku na Facebooku i Instagramie.

Reklama

Autorami tych reklam są oszuści, którzy m.in. nakłaniają do dokonywania przez swoje ofiary niekorzystnych inwestycji. Po co im wizerunki sławnych osób? Skoro konkretną rzecz promuje Brzoska lub właśnie Omena Mensah — ludzie znani "i z nazwisk i z twarzy", to przecież nie może to być oszustwo, prawda? Nieprawda.

Meta oczywiście nie zgodziła się z tymi postanowieniami i skierowała sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, żądając ich wstrzymania. Firma argumentowała, że wdrożenie decyzji UODO wymagałoby zaangażowania ogromnych zasobów do monitorowania treści reklamowych, co miałoby istotnie wpłynąć na jej finanse. Z jednej strony jest to zrozumiałe: media społecznościowe nie mają odpowiednio dużych zasobów ludzkich do manualnego sprawdzania absolutnie wszystkich reklam i wyłuskiwania z nich tych, które godzą w postanowienie PUODO. Skala social mediów jest tak ogromna, że... ich operatorzy nie mają nad nimi pełnej kontroli. Z drugiej strony, dlaczego niby ludzie (nawet ci "mniej zwykli") mieliby godzić się z oczywistymi stratami z li tylko tego powodu? Są też tacy, którzy uważają, iż Meta nie tyle szkoda pieniędzy na moderację, ile wpływów od reklamodawców, którzy "wpychają" scamowe reklamy na platformy giganta.

Meta musi się dostosować

10 grudnia 2024 roku WSA w Warszawie odrzucił wnioski Meta o wstrzymanie decyzji UODO. Sąd uznał, że Meta nie przedstawiła wystarczających dowodów na to, że wykonanie nakazów wyrządziłoby firmie znaczną szkodę lub doprowadziło do nieodwracalnych skutków. Argumenty spółki ograniczyły się do ogólnych stwierdzeń, bez poparcia konkretnymi danymi czy analizami.

Meta musi dostosować się do decyzji PUODO. Gigant ma problem

Sąd zauważył również, że ochrona prywatności i danych osobowych, szczególnie w przypadku osób publicznych, takich jak Mensah i Brzoska, ma istotne znaczenie. Tego typu reklamy nie tylko wprowadzają konsumentów w błąd, ale także podważają zaufanie do platform społecznościowych.

Sprawdź również: Polacy wygrali z Facebookiem. To wielki sukces, choć nie koniec walki

Czy Meta może pozwolić sobie na brak reakcji?

Wyrok WSA jest ważnym precedensem w kontekście ochrony danych osobowych w Polsce. Pokazuje, że nawet giganci wśród gigantów nie są ponad prawem i muszą dostosować się do lokalnych regulacji.

Dla osób publicznych to krok w stronę większego bezpieczeństwa ich wizerunku w sieci. Niektórzy zastanawiają się jednak, czy takie regulacje mogą ograniczać wolność platform internetowych i jak wpłyną na ich funkcjonowanie w dłuższej perspektywie? A może spójrzmy na to inaczej: czy to nie jest moment, w którym należy zacząć "na serio" regulować gigantów, którzy przez lata napychali sobie kieszenie, działając w środowisku niemal "bezregulacyjnym"? Wśród zwykłych użytkowników sprawa budzi nadzieję, że walka z fałszywymi treściami stanie się bardziej skuteczna. I tak powinno być od samego początku.

Reklama

Mamy więc istotny sygnał, że ochrona danych osobowych i walka z dezinformacją są traktowane coraz poważniej. Dla Meta oznacza to konieczność bardziej aktywnego monitorowania treści. Istotny jest też kontekst zaufania do platform społecznościowych, który jest coraz większym dla nich problemem. Ale — póki "kasa się zgadza" — giganci na to nie zwracają uwagi. Skoro więc nie ma motywatorów w ich wnętrzu, powinny pojawić się te "z zewnątrz". Znajdą się pewnie tacy, co powiedzą, że jest to krok w stronę "cenzury" i autorytaryzmu, jednak obrona wolności jednostek, nawet tych sławnych i bogatych jest obowiązkiem wynikającym z najbardziej podstawowych przepisów obowiązujących w Polsce.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama