Facebook

Meta płaciła tej firmie za zbieranie danych. Teraz Zuckerberg pozywa ją za… zbieranie danych

Kacper Cembrowski
Meta płaciła tej firmie za zbieranie danych. Teraz Zuckerberg pozywa ją za… zbieranie danych
Reklama

Jak się okazuje, zbieranie danych może wytworzyć wewnętrzny konflikt firm. Meta pozywa Bright Data.

Meta pozywa firmę, która zbierała jej dane za... zbieranie danych

Firma Marka Zuckerberga pozwała Bright Data za rzekome zbieranie i sprzedawanie danych osobowych użytkowników platform społecznościowych należących do Mety, czyli Facebooka i Instagrama. Jak donosi Bloomberg, pierwszy pozew na linii tych dwóch firm pojawił się w styczniu tego roku, kiedy to Meta zażądała, żeby Bright Data przestała zbierać informacje o użytkownikach, które — według izraelskiej firmy — są publicznymi danymi.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Bright Data zareagowało, składając pozew o oświadczenie sądu w Delaware, że jej działania były legalne. Brzmi jak zwykła potyczka sądowa dwóch korporacji, jednak papiery złożone przez firmę Zuckerberga odkryły jedną, dość interesującą i rzucającą na całość całkowicie inne światło rzecz — czyli ponad sześcioletnią współpracę między firmami. Z dokumentów wynika, że Bright Data świadczyło „usługi proxy i scrapingu" dla Mety.

Meta wykazała się hipokryzją? Firma zabiera głos w ekspresowym tempie

W takiej sytuacji ciężko nie odnieść wrażenia, że Meta zwyczajnie wykazała się hipokryzją i pozywa Bright Data za czynności, za które tej firmie sama płaciła. Spodziewał się tego dyrektor do spraw komunikacji w Mecie, Andy Stone, który od razu postanowił zabrać głos w mediach, żeby udowodnić, że Meta nie kradła danych w taki sposób i korzystała z usług izraelskiej firmy w dobrych celach:

Bright Data kradnie dane osobowe ludzi i je sprzedaje. [...] To nie jest w porządku i narusza nasze zasady. Z drugiej strony znajdowanie szkodliwych stron internetowych i identyfikowanie operacji phishingowych – co zrobiliśmy – jest nie tylko pomocne, ale ważne dla firm takich jak my. Te dwie czynności to nie to samo i sugerowanie, że tak jest, jest nieodpowiedzialne.

Źródło: Depositphotos

Cóż, mimo zapewnień Stone'a, ciężko nie zwrócić uwagi na kuriozum tej sytuacji. Niezależnie od działań Bright Data w przypadku użytkowników Facebooka i Instagrama (bo, oczywiście o ile firma faktycznie wykradała i sprzedawała dane ludzi, to powinna ponieść tego konsekwencje), to Meta przez ponad sześć lat płaciła właśnie tej firmie za zbieranie danych w internecie.

Meta pozywająca Bright Data, czyli tragikomedia godna dzisiejszych czasów

Do tego wszyscy wiemy, jak wygląda sprawa prywatności w przypadku social mediów należących do Zuckerberga. Szczególnie pamiętna jest afera związana z Cambridge Analytica, która uzyskała niepowołany dostęp do naszych danych, a Facebook nie zrobił wszystkiego, aby je chronić. Mało tego, okazuje się, że program do obsługi portalu społecznościowego na komputerze z systemem Android mimo braku uprawnień potrafi wyciągać dane o wykonywanych przez nas połączeniach telefonicznych oraz wysłanych / odebranych SMS-ach oraz MMS-ach. W związku z tym niedawno właściciele Facebooka zgodzili się zapłacić ponad 700 milionów dolarów w ramach ugody w pozwie zbiorowym, lecz zaufanie użytkowników i tak zostało niezwykle naruszone. Poza tym notoryczne absurdy związane z wyciekami danych czy informacje dotyczące szkodliwości wewnętrznej przeglądarki na Facebooku... cóż, trochę się tego uzbierało przez lata.

Źródło: Depositphotos

Bright Data twierdzi jednak, że nie naruszyło żadnych praw ani umów dotyczących warunków świadczenia usług z Metą. Można więc rozumieć to w ten sposób, że Bright Data nazywa „danymi publicznymi” te informacje, które są dostępne do podglądu bez konta na Facebooku. We wniosku sądowym izraelskiej firmy mogliśmy przeczytać:

Ta sprawa dotyczy danych publicznych: czy społeczeństwo ma prawo do wyszukiwania informacji publicznych, czy też Meta może użyć sądu jako narzędzia do odebrania tego prawa, nawet jeśli Meta nie jest właścicielem przedmiotowych danych i nie ma do nich żadnych praw własności?

Reklama

Źródło: Bloomberg

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama