Wczorajszy wieczór wyborczy był jednym z dwóch wydarzeń, które śledziłem na żywo. Na ekranie telewizora oglądałem sukces Lewisa Hamiltona, który po ra...
Wczorajszy wieczór wyborczy był jednym z dwóch wydarzeń, które śledziłem na żywo. Na ekranie telewizora oglądałem sukces Lewisa Hamiltona, który po raz trzeci sięgnął po tytuł mistrza świata Formuły 1, natomiast ekran monitora od około 21:00 wypełniały przeróżne relacje z wieczorów wyborczych licznie zorganizowanych przez kilka redakcji.
Zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony ich mobilizacją i zaangażowaniem w przygotowaniu własnych dyskusji, które były na żywo transmitowane w Sieci. Newsweek i Wyborcza wybrały serwis YouTube, jako pośrednika, co wydawało się najlepszym z możliwych wyborów. Nie tylko ze względu na stabilność transmisji i zdecydowanie wyższy komfort oglądania, ale również z powodu późniejszej dostępności tychże wideo. Nie ma najmniejszego problemu, by dziś w razie potrzeby do nich powrócić.
Onet, podobnie jak WP, zdecydował się oprzeć transmisję na własnym odtwarzaczu. Nigdy nie powiem dobrego słowa o playerach, które nie oferują swobody w wyborze jakości streamowanego materiału, więc mogę jedynie dodać, że powodem do zadowolenia mogła być stabilność relacji, która ani razu nie została przerwana. Każdy z portali promował swoje dyskusje na głównych stronach serwisów, umieszczając nawet niewielkie, ruchome miniaturki mające zwrócić uwagę na dostęność wideo nadawanego na żywo. Podobały mi się także projekty głównych stron, gdzie jednocześnie można było zapoznać się z wynikami sondaży, obejrzeć transmisje wideo, ale też i śledzić relacje tekstowe.
To tyle z tematów technicznych. Najważniejsze bowiem jest to, że redakcje podjęły wyzwanie zorganizowania tego typu relacji. Tak wiele mówi się o zastępowaniu dla wielu osób telewizji przez Internet, jako główne źródło informacji i multimediów, ale nadal, w co najmniej kilku aspektach, portale internetowe nie potrafią dorównać materiałom transmitowanym w telewizji. Programy dokumentalne najwyższej jakości nadal w pierwszej kolejności debiutują w TV, a dopiero później w ramach odpowiednich umów zostają dodane do ofert usług VOD. Internet wciąż ma problemy z oszacowaniem korzyści płynących z produkcji własnych materiałów wideo. Za oceanem, usługi typu Netflix, Hulu czy Amazon (Prime Video), inwestują pokaźne kwoty w przygotowanie przeróżnych produkcji. Nasz rynek tego typu treści internetowych dopiero powstaje.
Z przyjemnością obserwuje się więc próby zmiany stanu rzeczy. O rosnącym znaczeniu wideo w Sieci wspominamy od pewnego czasu i trudno powiedzieć na jakim etapie ten proces się zatrzyma. Jeżeli w ogóle. Największe marki polskiego Internetu wciąż bardzo nieśmiało starają się wyjść naprzeciw użytkownikom. Czasem te próby są nawet dość nieudolne, ale po wczorajszym wieczorze z większą przychylnością i nadzieją można spoglądać w przyszłość polskiego Internetu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu