Konferencje technologiczne to rzecz bardzo specyficzna. Jest wśród nich sporo takich, które nie oferują dużo więcej ponad nowymi, ciekawymi, znajomościami w branży. Kolejna odsłona MCE udowadnia, że jeżeli jesteście pasjonatami technologii mobilnych — to być tam... po prostu trzeba.
MCE 2017 — tegoroczna edycja broni miejsce w czołówce mobilnych imprez, na których warto być!
MCE 2017 nie zwalnia tempa!
W kwietniu zeszłego roku miałem przyjemność być uczestnikiem MCE^3. O wrażeniach z tamtejszych wystąpień i organizacji całego wydarzenia dzieliłem się z wami na bieżąco w moim wpisie na łamach AntyWeb. I choć w tym roku zmieniło się miejsce wydarzenia, zmienili się ludzie i tematy poruszane na scenie — trzon pozostał niezmienny. To wciąż fantastyczna impreza, na której można posłuchać, zapytać i wymienić się doświadczeniami w temacie mobilnych technologii. I to w dwóch torach. Bowiem całe wydarzenie podzielone jest na dwa bloki — dla inżynierów i designerów. Ale mimo tego podziału — myślę, że wszyscy mają szansę odnaleźć interesujące przemówienia na obu z nich.
Trzy sceny i po osiemnaście prezentacji każdego dnia imprezy — to atrakcje, które przygotowali dla nas organizatorzy MCE 2017. Tematy poruszane przez prelegentów z całego świata są... najróżniejsze. Dziś miałem przyjemność posłuchać i podyskutować m.in. o książkach przyszłości, pozytywnym designie czy aplikacjach dla Afryki. Największe wrażenie zrobiło na mnie jednak wystąpienie Sophii Voychehovski, która opowiadała i przeprowadzała drobne ćwiczenia dotyczące UX skupiającego się na obiektach. Niestety, takie imprezy mają to do siebie, że wiele tematów poruszonych jest równolegle w trzech salach i jeszcze nie odkryłem jak się rozmnożyć, by wysłuchać ich wszystkich. A szkoda, bo choć byłem jak najbardziej usatysfakcjonowany swoimi wyborami, to żałuję, że nie udało mi się odwiedzić trwających w tym czasie innych prezentacji. A zasłyszałem podczas przerw, że poziom konkurencji był równie wysoki!
Oby tak dalej
Pod względem organizacyjnym ekipa w tym roku również spisała się na medal. Utrapieniem w przypadku takich imprez często pozostaje kwestia załatwienia formalności już na starcie. Gdy przybyłem chwilę przed pierwszą prezentacją to owszem, przywitała mnie opiewająca na kilka osób kolejka. Jednak jej rozładowanie nie zajęło obsłudze więcej niż kilku minut. Odnalezienie wejściówek z danymi widocznymi na bilecie trwało dosłownie chwilę, podobnie jak założenie opaski. A dzięki doskonałym oznaczeniom nie było mowy o tym, by pomylić sale czy też nie móc ich znaleźć. W całym centrum konferencyjnym czekały na uczestników ogromne naklejki będące drogowskazami i podpisami poszczególnych sekcji. Jak zwykle też ogromny plus za strefę chilloutu, w której między prezentacji można na spokojnie usiąść w wygodnych pufach, popracować, a jeżeli ktoś miał ochotę — rozegrać kilka partyjek w popularne gry sportowe czy bijatyki. Ale to wszystko jest wartością naddaną świetnej imprezy która sprawia, że na kolejną odsłonę odsłonę wrócę z przyjemnością.
Dzisiejsze spisane na gorąco wrażenia z najciekawszej w mojej opinii mobilnej konferencji w Polsce napawają mnie ogromną dawką energii. Bo MCE 2017 jest także imprezą dwudniową. A jutro od samego rana czekają jej uczestników kolejne fale prelekcji, rozmów, wymiany doświadczeń i dzielenia się wiedzą. Już nie mogę się doczekać. I jeżeli w tym roku nie udało wam się dotrzeć, a jesteście pasjonatami mobilnych technologii, to tuż po ogłoszeniu daty przyszłorocznej edycji od razu zakreślcie ją w kalendarzu i zróbcie wszystko co w waszej mocy, by dotrzeć na miejsce!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu