Niedawno cały świat wyśmiał pomysł na drogą wyciskarkę do owoc… nie, nie do owoców. Juicero to piękna wyciskarka do torebek z sokiem. Z wdziękiem i gracją przyczynia się do zautomatyzowania procesu ściśnięcia torebeczki z sokiem i jest w tym naprawdę świetna. Szkoda tylko, że zwykły człowiek potrafi zrobić to samo, praktycznie w takim samym czasie i to równie dobrze.
Ta absurdalnie droga wyciskarka, to technologiczna perełka i beznadzieja pod każdym innym względem
Juicero...
O temacie Juicero na łamach Antyweb pisał Maciej Sikorski w tekście pod tytułem: Juicero to przykład robienia kasy na naiwnych klientach i inwestorach. Możemy tam przeczytać:
Ta historia pokazuje pewne problemy, z jakimi zmaga się Dolina. Kasa przelewa się tam znacznie szybciej i większym strumieniem, niż ten sok z worka, zdecydowanie nie jest tak, że każdy projekt jest wnikliwie analizowany i sprawdzany: będzie smart, eko i za duże pieniądze? Ok, wchodzimy w to…
Temat tego urządzenia jest naprawdę dziwaczny. Mamy sytuację w której inwestorzy i realizatorzy projektu skupili się na samym projektowaniu i budowaniu urządzenia, które w ich wyobraźni miało istnieć dla samego istnienia i bycia ładnym. Miało wkomponowywać się we wszystkie współczesne trendy, bo przecież właśnie to jest najważniejsze! Dlatego mamy sytuację, w której spędzono kilka lat na budowaniu bezsensownego urządzenia, ale za to promującego zdrowy tryb życia i łączącego się z naszym smartfonem za pośrednictwem dedykowanej do tego aplikacji.
Czy cena Juicero jest jakoś uzasadniona?
Jakby tego było mało, cena Juicero jest jedynie sposobem na zbijanie łatwej kasy na ludziach. Przecież nic nie usprawiedliwia prasy do torebeczek za 400 dolarów, prawda? W tym sensie, że jest to po prostu głupie, nic tego nie usprawiedliwia, jednak okazuje się że w środku jest inżynieria wysokich lotów. Taką informacją podzielił się niejaki Ben Einstein, który rozebrał Juicero żeby sprawdzić czy jego cena jest choć trochę usprawiedliwiona.
Bez wnikania w szczegóły wyszło na to, że urządzenie jest po prostu przesadnie skomplikowane. Innymi słowy Juicero naprawdę jest wykonane z lepszych materiałów, a w środku ma sporo zaawansowanej maszynerii… tylko po co? Jak pisze sam Ben Einstein:
To całkiem jasne, że oszczędność nie stanowiła jakiegokolwiek priorytetu podczas projektowania Juicero (albo coś poszło naprawdę nie tak). Są tu tuziny elementów i rozwiązań, które są niesamowicie skomplikowane oraz pięknie zaprojektowane, jednak są też beznadziejnie drogie w produkcji i montażu (a więc i w sprzedawaniu konsumentom).
Jeśli interesują cię szczegóły "operacji na Juicero", to zachęcam do zapoznania się z tym artykułem: Here’s Why Juicero’s Press is So Expensive.
Wydaje się, że konkluzja do jakiej zmierzamy jest banałem o którym nawet nie warto wspominać. Żeby osiągnąć sukces nie wystarczy zrobić drogiego i skomplikowanego produktu, bo wszystko musi jeszcze mieć jakiś sens i rozsądny koszt. Banał, a jednak zainwestowano 120 milionów dolarów w kilkuletnie prace nad czymś takim jak Juicero.
Przeciwieństwo Juicero to np. Papr Watch?
Na koniec chciałbym pokazać coś, co w pewnym sensie jest przeciwieństwem perełki technologicznej, której poświęciłem ten wpis. W miarę tanie (ok. 30 dolarów) i pomysłowe… „papierowe zegarki”. Nie są przesadnie skomplikowane, spełniają swoją całkiem rozsądną funkcję (tzn. pokazują godzinę), ale są przy tym oryginalne i „trendy” - podobnie chyba miało wyjść w przypadku Juicero?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu