Ciekawe rzeczy mogą się niebawem dziać w polskim sektorze bankowym: wedle plotek, jeden z graczy z tego sektora wzmocni się przejmując inny podmiot. A przynajmniej jego część. Pogłoski na ten temat krążą już od kilku miesięcy, wydają się bardzo prawdopodobne, ale oficjalnych deklaracji wciąż brak. Tymczasem gra toczy się o setki milionów euro.
Po tej transakcji mBank będzie potężnym graczem na polskim rynku. Na stole kilkaset milionów euro
mBank to marka, którą powinniście świetnie kojarzyć, jeden z większych graczy na polskim rynku. Dawny BRE Bank, który w latach 90. XX wieku stopniowo zaczął przechodzić w niemieckie ręce: jego głównym udziałowcem stał się Commerzbank, czyli drugi co do wielkości bank naszych zachodnich sąsiadów. Właśnie ten duet wymieniany jest w kontekście przejęcia części innego niemieckiego banku działającego nad Wisłą. Mowa o Deutsche Bank Polska.
Plotki na temat sprzedaży polskiej części Deutsche Bank pojawiły się już jakiś czas temu, teraz Business Insider Polska donosi, że trwają negocjacje, a najbliżej ich finalizacji jest mBank. Gdyby do tego doszło, mBank mógłby sporo zyskać, zostałby wzmocniony nowymi klientami, po odpowiedniej restrukturyzacji udałoby się mocno ściąć koszty przejmowanego biznesu. Pieniądze na ten cel są w kasie firmy notowanej na GPW, trzeba zaznaczyć, że mowa o setkach milionów euro, mniej więcej 400: transakcja przekroczyłaby zapewne próg 1,5 mld złotych. Nie jest to skala znana z przejęć w branży IT, o których sporo piszemy, ale w Polsce zdecydowanie należy ją odnotować.
mBank nie przejmie (jeśli już do tego dojdzie) całego Deutsche Bank Polska. Ten ostatni zostanie podzielony, w rękach Niemców zostaną bankowość korporacyjna oraz inwestycyjna. Segmenty detaliczny, w którym znajdziemy też mniejsze firmy, a zatem to, co interesuje najbardziej większość klientów, idzie pod młotek. Dlaczego? Ponieważ Deutsche Bank zmaga się z problemami finansowymi i wycofuje się z rynków, na których nie odgrywa ważnej roli. A w Polsce jego pozycja jest dość mizerna i niewiele wskazuje na to, by miało się to zmienić. Ewentualny wzrost wymagałby pieniędzy, których nie ma.
Brzmi ciekawie, przekonamy się, co z tego wyjdzie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu