Polska

Trzeci dzień matur i... wyciek. Dyrektor CKE złożył zawiadomienie do prokuratury

Jakub Szczęsny
Trzeci dzień matur i... wyciek. Dyrektor CKE złożył zawiadomienie do prokuratury
Reklama

Prawdopodobnie któryś z dyrektorów szkół złamał procedury egzaminacyjne. Dzisiaj, tegoroczni maturzyści mierzyli się z zadaniami z języka angielskiego. Jak się okazało, temat pracy wraz ze zdjęciem arkusza egzaminacyjnego był dostępny w Internecie już przed godziną 8:00.

Tegoroczny egzamin maturalny z języka angielskiego na poziomie podstawowym trudnością odpowiadał zestawom zadań z lat poprzednich. Temat dłuższej formy dotyczył napisania wpisu na bloga dotyczącego zakupu roweru. Maturzysta miał za zadanie opisać historię korespondującą z poleceniem, a także podzielić się z czytelnikami reakcjami na tę zmianę oraz poprosić o opinie. Wiele mówi się jednak o tym, że uczniowie, którzy przez ostatnie dwa lata, przez bardzo długi czas byli zmuszeni uczestniczyć w zajęciach zdalnie, mieli problemy nie tylko z językiem angielskim, ale i matematyką oraz językiem angielskim, który tradycyjnie jest najpopularniejszym językiem obcym wybieranym na maturze jako ten obowiązkowy. Przeciwnicy twierdzeń dotyczących wiązania pandemii i nauki zdalnej z trudnościami maturzystów uważają, że szkoła średnia to czas, kiedy uczniowie powinni być bardziej samodzielni w zdobywaniu wiedzy.

Reklama

Rzecz jasna, pandemia oraz nauka zdalna to żadne wytłumaczenie dla wycieku arkuszy maturalnych. Jako że do wycieku na Twitterze doszło przed godziną 8:00, pewne jest to że w uchybieniach co do tajności zestawu pytań brał udział ktoś z kadry nauczycielskiej. Dyrektor szkoły, na pół godziny przed egzaminem musi w zgodzie z procedurami okazać przewodniczącym zespołów prowadzących nadzór nad egzaminem wszystkie zapakowane pakiety. To oni podpisują protokół, który poświadcza, że wszystko zgadza się z listem przewozowym dostarczanym wraz z arkuszami.

Zdjęcie, na które powołują się polskie media dotarło do CKE: Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej powiadomił Polską Agencję Prasową o tym, że zostało złożone zawiadomienie do prokuratury.

Dwa dni temu, przed rozpoczęciem się państwowego egzaminu maturalnego z języka polskiego okazało się, że w sieci zastanawiająco często wyszukiwano informacje mogące mieć związek z tematem rozprawki. Anomalie w danych pojawiły się w serwisie Google Trends, który pozwala na określenie częstości wpisywania w Google konkretnych fraz oraz rozpoznawanie trendów z tym związanych. Jak wynika z danych geograficznych dostępnych w usłudze, źródłem nieudowodnionego wycieku mogłaby być placówka w województwie podlaskim.

Do bardzo podobnej sytuacji doszło rok temu, kiedy to - również na Podlasiu - najczęściej wyszukiwano tuż przed egzaminem maturalnym z języka polskiego informacji na temat "Lalki" B. Prusa oraz związanych z dziełem motywów literackich. Jeżeli chodzi o ten możliwy incydent - dotychczas nie udało się udowodnić nikomu przekroczenia uprawnień lub udziału w wycieku.

Egzamin maturalny vs technologie

Gdybym miał brać udział w takim wycieku, zadbałbym by ktokolwiek, kto ze mną się nim para, wiedział w jaki sposób działać tak, aby nikt o procederze się nie dowiedział. Wyszukiwarka taka jak DuckDuckGo, zakaz publikowania arkusza w mediach społecznościowych oraz przesyłania komukolwiek spoza zamkniętego kręgu to absolutne minimum. Być może było tak, że nauczyciel postanowił zerknąć do arkuszy i powiadomić swoich uczniów o tym, co czeka ich o godzinie 9:00 - natomiast uczniowie... nie wykazali się higieną informacji i doprowadzili do tego, że teraz sprawą zajmie się prokuratura.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama