Recenzje gier

Tęsknicie za Goal 3? Zagrajcie w Mario Strikers: Battle League Football - szaloną piłkę nożną od Nintendo!

Kamil Świtalski
Tęsknicie za Goal 3? Zagrajcie w Mario Strikers: Battle League Football - szaloną piłkę nożną od Nintendo!
0

Szukasz szalonej piłki nożnej na konsolę? Koniecznie daj szansę Mario Strikers: Battle League Football, jednej z najlepszych arcade'owych gier sportowych ostatnich lat!

Goal 3, czyli Kunio-kun no Nekketsu Soccer League, przez lata był ulubioną grą z futbolem na pierwszym planie w gronie znajomych i przyjaciół. Szalone rozgrywki ze super strzałami były namiastką Kapitana Tsubasy na ekranie telewizora — i kartridż z grą na Pegasusa był jednym z najbardziej pożądanym wśród wielu właścicieli podrabianej konsolki Nintendo. Kiedy więc po latach zagrałem w Mario Strikers (to na Wii, wersję na GC poznałem jeszcze później) - przepadłem. I kompletnie nie spodziewałem się tego, że równie mocno przepadnę w tamtejszych rozgrywkach także na Switchu. A jednak: Mario Strikers: Battle League Football ma wszystko, za co gracze kochają szalone, arcade'owe, wydania gier sportowych. Jest rywalizacja, łatwe sterowanie, a przy tym są jeszcze przeszkody rodem z Mario Kart. Rzucanie skorupami, panem Bombą i innymi ulubieńcami z uniwersum Mario i spółki.

Mario Strikers: Battle League Football: kwitesencja szalonej rozgrywki. Pomiędzy Fifą, a Mario Kart

Mario Strikers to taki... odpowiednik Mario Kart. Z tym że zamiast wyścigów, mamy piłkę nożną. Pełną chaosu, ale mimo wszystko przemyślaną. Idealną w swojej prostocie, ale zapewniającą tone frajdy. Nie trzeba wiele by wsiąknąć w samą grę - bo mechanika jest dziecinnie prosta i tłumaczenie klawiszologii zamyka się na dwoch schematach: z piłką i bez piłki. Kilka przycisków na krzyż, proste akcje. Jednak im więcej czasu spędzicie przy grze, tym bardziej okaże się jasnym że tamtejsza mechanika potrafi być naprawdę złożona, a rozgrywka pełna emocji. Już same akcje między naszymi piłkarzami potrafią sprawić od groma frajdy, ale kiedy dodamy do tego jeszcze losowość przedmiotów — i ciskanie w przeciwników skorupami, podrzucanie skórek od banana i spółki — nagle śmiechom nie ma końca.

Pojedynki 5 na 5 — na niewielkich boiskach — może i nie wyglądają na pierwszy rzut oka zbyt spektakularnie, ale uwierzcie, że to ten typ gry który potrafi do siebie przekonać nawet największych malkontentów. W dużej mierze właśnie dlatego, że jest taki prosty w obsłudze, kuriozalny, a wszystko można zwieńczyć specjalnym strzałem (hyperstrike), który liczy się podwójnie. Tempo rozgrywki to ogromny atut, podobnie jak ten pozorny chaos. Pozorny - bo im więcej czasu spędzamy z grą, tym bardziej okazuje się że w tym szaleństwie jest metoda. Wybór zawodników również ma znaczenie, o czym szybko się przekonacie. Sama rozgrywka to najwyższa liga - i myślę że przyznają to wszyscy, nawet ci którymi na co dzień z piłką nożną nie po drodze.

Wszystko fajnie, wszystko pięknie, ale... nie w pojedynkę

Typowe arcade'ówki to tytuły, przy których najlepiej spędza się czas w zgranej ekipie. Mario Strikers: Battle League Football nie jest w tej kwestii żadnym wyjątkiem. Opcja lokalnej gry nawet w osiem osób na jednej konsoli to chaos gwarantowany — bowiem już przy sześciu które udało mi się przetestować, nie brakowało zamętu. Nintendo postawiło też na rozbudowane tryby zabawy online, w których pniemy się po turniejowej drabince. W pojedynkę lub w grupie, stawiając na współpracę z innymi graczami. Jeżeli jesteście miłośnikami sieciowych trybów, prawdopodobnie będziecie zachwyceni. Nintendo odrobiło pracę domową i niezależnie od tego czy postawicie na wspólną zabawę na jednej kanapie czy przez internet, będzie się działo!

Niestety, tego samego nie można powiedzieć o trybach dla samotnego gracza. Jest szybki meczyk, jest turniej, ale wszystko to można potraktować co najwyżej w kategoriach rozbudowanego trybu treningowego. Trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek większej frajdzie, to po prostu nie ten poziom emocji. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o żadne bardziej rozbudowane tryby fabularne, albo zróżnicowanie w turniejach. To nie jest Mario Kart: nie mamy innych tras i nowych umiejętności, jest po prostu więcej tego samego, z wyższym poziomem trudności. Robi się to po prostu mdłe i nawet wabik w postaci zarabiania growej waluty za którą można kupować nowe wyposażenie dla postaci nie dał rady przytrzymać mnie przy tym dłużej niż kilkanaście, góra kilkadziesiąt, minut. Ja wiem że nowe rękawice potrafią zmienić postać nie do poznania, zmieniając kompletnie jego statystyki, jednak biorąc pod uwagę monotonność i brak frajdy - nie czuję się specjalnie zachęcony do takiego grindu. Dlatego szczęście w nieszczęściu, że na analogiczne nagrody możemy liczyć także podczas rozgrywki online.

Solidne podwaliny pod grę na lata

Mario Strikers: Battle League Football  już w dniu premiery czaruje rozgrywką i różnorodnością budowania drużyny - mimo że na tę chwilę mamy do dyspozycji tylko 10 postaci. Już teraz jednak wiadomo, że w najbliższym czasie można spodziewać się dodatkowych treści, które będą stale dodawane — w tym właśnie nowych bohaterów. Ale kto wie, może ekipa zaskoczy nas jeszcze czymś więcej. Na tę chwilę mogę jednak polecić piłkę nożną z Mario i całą ferajną z czystym sumieniem — chociaż przede wszystkim dla tych, którzy lubią rozrywkę online lub mają chętną do zabawy ekipę na żywo. W pojedynkę jest po prostu zbyt biednie i monotonnie...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu