Recenzja

Czy oni nienawidzą Final Fantasy? Stranger of Paradise to policzek wymierzony fanom marki

Piotr Kurek
Czy oni nienawidzą Final Fantasy? Stranger of Paradise to policzek wymierzony fanom marki
0

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin miało świętować 35. urodziny serii, która zapoczątkowała jedną z najdłużej trwających "Ostatnich Fantazji". Gdyby jednak ktoś dał mi taki prezent, poczułbym się lekko urażony.

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin to gra wydana z okazji 35. rocznicy powstania serii. Pierwsze Final Fantasy zadebiutowało na konsoli Nintendo Entertainment System w 1987 r. i opowiada historię czterech Rycerzy Światła wyruszających na najtrudniejszą w ich życiu przygodę. Ich cel - przywrócenie blasku czterem kryształom: Ognia, Wody, Ziemi i Wiatru. A jak powszechnie wiadomo, droga do celu będzie długa i trudna. Oprócz złowrogich strażników kryształów, których Rycerze Światła muszą pokonać, to na sam koniec czeka ich pojedynek z samym... Chaosem. I to właśnie Chaos jest motywem przewodnim w Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin wydanym kilkanaście dni temu na konsole PlayStation 4 i 5, Xbox One, Xbox Series X|S oraz komputery PC.

Square Enix lubi mieszać w swoich markach. Nie inaczej jest z Final Fantasy

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin można by było traktować jako prequel do pierwszego Final Fantasy. Ale Square Enix nie byłoby sobą, gdyby do kotła nie dorzuciło swoich dziwnych i zakręconych pomysłów. A te zrozumiałe są wyłącznie przez scenarzystów i osoby odpowiedzialne za stworzenie tej historii. Tak więc w Stranger Of Paradise przedstawione są wydarzenia, które do złudzenia przypominają to, z czym gracze mieli do czynienia w oryginalne, ale już po kilkunastu minutach można dostrzec, że coś jest na rzeczy i szykuje nam się zupełnie coś innego.

Mamy podwaliny pod Rycerzy Światła w postaci trójki nieznajomych, którzy spotykają się w dziwnych okolicznościach. Mamy księżniczkę Sarah, która nie została uprowadzona przez Garlanda. Jest też sam Choas, który na bohaterów czeka w Świątyni Choasu (Chaos Shrine). Gdy tylko uda się go nam pokonać, cała historia przedstawiona w Final Fantasy odchodzi w zapomnienie i musimy radzić sobie ze zrozumieniem scenariusza. A ten jest dość zawiły i często nie wyjaśnia wydarzeń, których jesteśmy świadkami. Również relacje między bohaterami i ich rozmowy często podnosiły mi brew w grymasie zdziwienia i niezrozumienia. A samo słowo chaos, które pada równie często, co pokonywani przeciwnicy, wcale mi w tym nie pomagało. I chyba przyjdzie nam jeszcze poczekać na dokładne wyjaśnienie tego, co tak naprawdę Stranger Of Paradise chce nam opowiedzieć. O ile ktoś będzie chciał to zgrabnie opisać.

Chaos na ekranie i Chaos w głowie. Po co tyle Chaosu w Chaosie?

Najgorsze jest jednak to, że już po kilkudziesięciu minutach zdałem sobie sprawę, jakie to wielkie zaskoczenie czekać mnie będzie na końcu Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin. Muszę szczerze przyznać, że niespecjalnie na nie później czekałem. Nie zdradzę wam jednak, o co konkretnie chodzi, ale myślę, że jeśli śledziliście materiały prasowe z gry, to nie będzie wielkiej niespodzianki. A szkoda, bo zapowiadało się intrygująco.

Od strony rozgrywki też nie jest zbyt dobrze. To rozczarowało mnie najbardziej. Po demie miałem spore nadzieje, na wciągającą zabawę klasami i kombinowaniem w pokonywaniu kolejnych przeciwników. Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin tworzyło studio Team NINJA, które na grach akcji kładących ogromny nacisk na walkę, zna się doskonale. W końcu ta ekipa stworzyła takie marki jak Dead or Alive, Ninja Gaiden oraz Nioh. Ze światem Final Fantasy już miała styczność przy okazji prac nad Dissidia Final Fantasy w wersji na automaty i PlayStation 4. Niestety, w przypadku Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin coś poszło nie tak. I nie do końca jestem w stanie zrozumieć co. Być może to kwestia terminów lub niskiego budżetu. Czuć niedopracowanie na każdym kroku. Zarówno od strony fabularnej, rozgrywki oraz oprawy graficznej.

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin to typowa, japońska gra akcji z elementami jRPG, która stara się przemycić elementy znane z tytułów Souls. A to za sprawą trudnych przeciwników, konieczności uczenia się plansz i systemowi "ognisk", które w nowej grze Square Eniex są kryształami umożliwiającymi przegląd drzewka rozwoju, przywrócenie zdrowia i jednoczesne przywrócenie przeciwników na mapę. I czuć, że ekipie z Team Ninja albo zabrakło czasu albo doświadczenia - balans jest tak bardzo zachwiany, że niektóre plansze przejść można bez większego problemu, inne wymagać będą ogromnych nakładów cierpliwości - bez względu na wybrany poziom trudności.

Od przybytku głowa boli. W Stranger of Paradie Final Fantasy Origin wszystkiego jest za dużo

Do tego prawie 30 różnych klas - od tych podstawowych, poprzez bardziej zaawansowane, a na tych najmocniejszych kończąc. Każda charakteryzuje się innym stylem walki, ale mam wrażenie, że gra w żaden sposób nie zachęca do żonglowania nimi. Choć protagonista ma możliwość przełączania się między dwoma zestawami uzbrojenia i klas, przez lwią część rozgrywki skupiałem się na rozwijaniu tylko tych dwóch: Dragon oraz Sage, które są kolejnym etapem rozwoju maga i lancier. Niezbyt wciągający jest również online co-op. Tworzenie pokojów i zapraszanie przyjaciół wydaje się ciekawe, ale nie sprawia żadnej satysfakcji. Nieco inaczej jest w przypadku dołączania do innych graczy - w szczególności grających na poziomie trudności Chaos, który odblokowuje się po przejściu całej kampanii. Chaos pozwala na zwiększenie trudności do poziomu 300 - a tu potrzeba będzie dużo więcej, niż dobre uzbrojenie.

A skoro już mowa o broniach i innych elementach ekwipunku. Wypada tego tyle, że Diablo III mogłoby pozazdrościć łupu. I to, według mnie, bardzo źle wpływa na zabawę w Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin. Głównie dlatego, że w każdej misji miałem przynajmniej kilka okazji pożegnać się z właśnie zdobytą bronią - po chwili otrzymałem lepsze uzbrojenie. Nie miałem potrzeby odwiedzać kowala i ulepszać wyposażenia. Wiedziałem, że za kilka minut dostanę dużo mocniejszy. Kowal przydawał się tylko do "rozbierania" broni na czynniki pierwsze. Limit ekwipunku szybko się zapełnia, a kowal potrafi odzyskać z niego komponenty - choć zupełnie mi niepotrzebne. W mieście, oprócz odwiedzania kuźni, można porozmawiać z kilkoma postaciami. Rozmowy te w żaden sposób nie wpływają na rozgrywkę i co najwyżej irytują kilkunastosekundowymi czasami ładowania. Zrezygnowałem z nich już po pierwszej wizycie i nie czułem potrzeby, by do nich wracać.

Chaos w 15 częściach w Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin

Choć w Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin wciąż musimy przywrócić blask czterem kryształom, jak w Final Fantasy I, to ich lokalizacje są... wzorowane na pozostałych odsłonach serii. Tak więc jeden z kryształów znajduje się w bazie do złudzenia przypominającej reaktor Mako z Final Fantasy VII, piracka jaskinia to Sastasha z Final Fantasy XIV. Nie brakuje królewskiej posiadłości z Final Fantasy XV, lasów z Final Fantasy IX i XIII, czy lokacji znanych z V, XI, XXI czy innych części serii.

Reaktor Mako w jednej z misji w Stranger Of Paradise

Nie da się jednak ukryć, że Square Enix i ekipa z Team NINJA postanowili zagrać nostalgią. Ta jest mocno odczuwalna i podejrzewam, że jeszcze nie w pełni wykorzystana. Gra ma doczekać się DLC, więc autorzy mają jeszcze szansę wykazać się swoją pomysłowością. Nostalgię słychać też w oprawie dźwiękowej, w której można odszukać inspiracje poszczególnymi tytułami. Niestety sama oprawa dźwiękowa w Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin często sprowadza się do odsłuchiwania non stop tego samego motywu, który towarzyszy podczas walk. W kilkuminutowych przerwach między kolejnymi walkami możemy cieszyć ucho innymi dźwiękami. A skoro jesteśmy już przy oprawie, to trzeba na chwilę zatrzymać się przy grafice.

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin pomyliło generacje

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin na konsoli PlayStation 5 wygląda... źle. Grając już w pierwsze demo miałem poczucie, że najnowszy projekt Square Enix pomylił generacje i miał pojawić się jeszcze na PlayStation 3 i Xbox 360. No, może na premierę PS4 i Xbox One. I mówię tu o trybie graficznym oferującym rozdzielczość 4K, 30 klatek i brzydką oprawę graficzną. Na tle innych tytułów dostępnych na konsolach obecnej generacji zwyczajnie nie dorasta im do pięt. Szybko więc przełączyłem się na tryb "wydajność". W końcu tego typu rozgrywka stawiająca na dynamizm i szybkie podejmowanie decyzji lepiej sprawdzi się w 60 klatkach na sekundę. Ale nawet i w tym trybie klatki spadały poniżej 30. Nie tylko w sytuacji, gdy na ekranie działo się dużo i z każdej strony atakowany przez wszelkiej maści przeciwników.

Duża w tym "zasługa" źle zoptymalizowanego kodu. W sieci znalazłem informacje, że modele potworów zbudowane są z tak ogromnej liczby poligonów, że przewyższają to, co oferują modele postaci w scenkach CGI. I jest to mocno odczuwalne podczas rozgrywki. Niestety, do chwili opublikowania recenzji gra nie dostała żadnej dodatkowej łatki i nie wiadomo czy zostanie to w jakiś sposób naprawione. W dniu premiery Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin dostępne było w wersji 1.01. Aktualizacja Day 1, oprócz naprawienia kilku błędów, wprowadza możliwość transferu zapisu z PlayStation 4 oraz jego import z dema. Warto je sprawdzić przed podjęciem decyzji o zakupie Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin. Pozwala przejść kilka pierwszych misji i odblokować dodatkowe klasy. Jeśli gra się spodoba, nie będziecie musieli zaczynać przygody od nowa.

A po Chaosie przyszedł spokój

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin nie jest grą dla wszystkich. Fani mocniejszych wyzwań mogą być mocno zniechęceni fabułą, fani Final Fantasy nielubiący trudnych walk, nie znajdą tu nic dla siebie. Niemniej jednak jest w tym tytule coś, co zachęca do grania i ubijania potworów. Być może to zwykła satysfakcja z pokonywania kolejnych przeciwników, być może to zwykła nostalgia. Nie da się jednak ukryć, że Square Enix mogło świętować 35. rocznicę Final Fantasy w dużo lepszy sposób.

Ocena końcowa 6/10

Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin
plusy
  • Final Fantasy
  • Dynamiczna walka
  • Nostalgia
  • Oprawa dźwiękowa
minusy
  • Optymalizacja leży na każdej płaszczyźnie
  • Balans między poziomami
  • Misje to zwykłe, ciasne korytarze
  • Brak zachęty do zmiany klas i stylu rozgrywki

Gra Stranger Of Paradise Final Fantasy Origin udostępniona została do recenzji przez wydawcę w Polsce - firmę Cenega.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu