VOD

The Mandalorian 3. sezon - recenzja. Na to czekali fani!

Konrad Kozłowski
The Mandalorian 3. sezon - recenzja. Na to czekali fani!
2

Jeden z najważniejszych seriali Disney+ powraca. To już 3. sezon "The Mandalorian", który rozpoczął erę aktorskich seriali Star Wars. Czy po tylu odcinkach formuła się nie wyczerpała? A może wręcz przeciwnie - serial ciszy jak nigdy wcześniej? Oceniamy!

Przerwa pomiędzy 3. sezonem, a poprzednią serią była naprawdę długa. Kontynuację w formie 2. sezonu dostaliśmy rok po premierze serialu, ale tym razem musieliśmy czekać ponad dwa lata. W międzyczasie dostaliśmy co prawda inne produkcje, bo pojawili się Boba Fett, Obi-Wan i Andor, ale trudno nie zauważyć, jak wielu fanów wyglądało tylko nowych odcinków z... Baby Yodą. Ulubiona postać ogromnej rzeszy widzów powraca, podobnie jak Din Djarin, czyli nasz główny bohater. Historia rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie po raz ostatni widzieliśmy obydwie postacie. We wprowadzeniu do odcinka jesteśmy świadkami bardzo ważnej uroczystości dla społeczności Mando, ale zostaje ona przerwana i błyskawicznie trafiamy w środek akcji. To może się podobać!

Do dziś sięgam pamięcią do pierwszych odcinków "The Mandalorian", ponieważ serialowi towarzyszyła spora aura tajemniczości. Nie wiedzieliśmy, w jakiej formie zostanie nakręcony, a i o głównym bohaterze początkowo nie było wiadomo zbyt wiele. Z czasem okazało się, że to dość powolne prowadzenie fabuły z elementami akcji i humorystycznymi wstawkami zdaje egzamin, więc twórcy mogli to rozwinąć w 2. sezonie i pod każdym względem rozbudowali serial we właściwą stronę. Do największych zarzutów należał wygląd młodego Luke'a Skywalkera, co oznacza, że pozostałe składniki serialu nie zawiodły. Początek 3. sezonu pokazuje, że Jon Favreau i jego ekipa postanowili zaserwować więcej tego, czego sobie fani życzyli.

Jak wypada 3. sezon The Mandalorian?

Odwiedzamy nowe lokalizacje, spotykamy zupełnie nowe postacie oraz gatunki zamieszkujące galaktykę, a dysonans pomiędzy urokiem Grogu i stoicyzmem Din Djarina działa jeszcze lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Można śmiało liczyć na to, że ta relacja będzie się delikatnie zmieniać, wręcz dojrzewać, ale nie da się nie dostrzec, że twórcy nie będą niczego przyspieszać. Pozwalają rozwijać się temu wątkowi we własnym tempie, gdy jednocześnie wokół dzieje się naprawdę dużo. Mando stawia sobie jasny cel - odzyskać przynależność do swojego ludu, ale nie będzie to łatwe zadanie, ponieważ jedyna metoda, która miała na to pozwolić wydaje się po prostu niemożliwa do zrealizowania.

Serial nie eksperymentuje z dotychczasową formułą, co oczywiście wychodzi mu na dobre. U podstaw "The Mandalorian" są nadal zakątki galaktyki i postacie, o których istnieniu większa część widzów nie miała żadnego pojęcia, a pozostali zastanawiali się, jak zostaną one zaprezentowane na ekranie. Z tego powodu to ogromna frajda dla obydwu grup odbiorców i trzeba przyznać, że po dłuższej przerwie dobrze jest wrócić do tego świata. Scenarzyści ewidentnie wyszli naprzeciw potrzebom widzów, gdyż Grogu częściej pojawia się na ekranie i nie jest tak bierny, jak bywał wcześniej. Nawet w scenach nie dotyczących go lub skupiających się na czymś zupełnie innym dostaje on szansę na wykonanie kilku gestów, wymianę spojrzeń czy inne reakcje. Jeśli komukolwiek brakowało tego elementu we wcześniejszych odcinkach, to wydaje mi się, że twórcy zbliżają się już do granicy wykorzystania tej postaci w ten sposób, a przekroczenie jej może być bardzo łatwe, więc trzymajmy kciuki, że to się nie wydarzy.

The Mandalorian może potrwać jeszcze kilka sezonów

I o ile pierwszy odcinek 3. sezonu rozkręca się dość powolnie, a wszystko dlatego, że na początku nowej serii niezbędne było poukładanie na nowo figur na szachownicy przed tą rozgrywką, to drugi epizod wjeżdża na te właściwe tory i nie pozwala się nudzić ani przez chwilę. Nie różni się to znacząco od tego, co oglądaliśmy na wstępie do poprzednich sezonów, więc jasne jest, że celem było uporządkowanie fabuły i nakreślenie konkretnych celów. Dotarcie do nich oznacza częste podróżowanie i tu koło się zamyka, bo tak działały poprzednie serie. Drugi odcinek udowadnia, że twórcy mają jeszcze coś do pokazania i udowodnienia, a "The Mandalorian" może potrwać jeszcze kilka sezonów.

Pod względem technicznym "The Mandalorian" ponownie pokazuje, że realizacja serialu aktorskiego była możliwa dopiero pod skrzydłami Disney i dopiero w tej dekadzie. Technologia i odpowiednie zaplecze finansowe powodują, że serial zgrabnie łączy w sobie efekty praktyczne z CGI. To drugie bywa łatwo rozpoznawalne, ale jest na tyle miłe dla oka, że nie powoduje żadnych zgrzytów. Seans cały czas daje ogrom frajdy i pozwala łatwo zanurzyć się w uniwersum Gwiezdnych Wojen, prawdopodobnie nie tylko największym fanom. I o to chodziło!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu