Felietony

Mam dosyć słabych polskich filmów jadących na populizmie

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

33

Jakie polskie filmy pamiętacie z poprzedniego roku? A z ostatnich lat? Nie twierdzę, że Polacy nie kręcą dobrych filmów, ale na czołówkach gazet i wśród dyskusji ogromną rolę odgrywają produkcje oparte o nośne tematy, które powstały głównie po to, by wstrzelić się w trendy.

I nie twierdzę też, że tego rodzaju filmy są niepotrzebne czy nie powinny powstawać. To naturalne, że za pomocą takich narzędzi komentowane lub przywoływane są istotne dla społeczeństwa tematy, ale lista filmowych premier coraz bardziej zaczyna mi przypominać taśmę produkcyjną, która obsadzana jest najbardziej kontrowersyjnymi tematami i sprawami ostatnich lat czy miesięcy. Na całe szczęście wśród polskich tytułów nie brakuje filmów, które można śmiało docenić i mam tylko nadzieję, że nie zmieni się to, gdy w statystykach sprzedaży biletów królować będą kolejne filmy opowiadające o skandalach.

Niektóre tematy sprzedają się same

Taka tematyka jak polityka, Kościół, przekręty finansowe, rynek piłkarski czy przedstawiciele służb mundurowych wzbudzają ogromne emocje. To pośrednio lub bezpośrednio dotyczy nas wszystkich, dlatego gdy film ma ujawniać kulisy afery piramidy finansowej czy krętactwa banków, nieco bezwiednie możemy się nim zainteresować.

Na wszystkie te przemyślenia zebrało mi się po ujrzeniu zapowiedzi filmu "Banksterzy", który zadebiutuje w tym roku. Nie widziałem go jeszcze, więc nie mógłbym go zaopiniować, dlatego na ocenę każdej z cech produkcji dopiero przyjdzie czas. Nie mogłem jednak oprzeć się wrażeniu, że oto przed nami znajduje się kolejny film, który będzie wpisywał się w utrzymujący się od pewnego czasu trend opisywany przez mnie wcześniej. Na myśl przyszła mi od razu inna produkcja, "Solid Gold", która miała przypomnieć o nam o aferze wokół Amber Gold, zaś powstające jeden za drugim filmy Patryka Vegi pasują jak ulał do całej tej układanki.

Opis filmu "Banksterzy":

15 stycznia, mija pięć lat od tzw. „czarnego czwartku”. Dnia, który wstrząsnął rynkiem walutowym i dramatycznie wpłynął na życie tysięcy Polaków, posiadających kredyt we frankach szwajcarskich. To właśnie tego dnia szwajcarski bank centralny podjął decyzję o uwolnieniu kursu franka wobec euro, co w praktyce oznaczało gwałtowny wzrost rat kredytowych.

Wspomnienia tamtych wydarzeń przywołują „Banksterzy” – pierwsza w historii krajowego kina produkcja, ukazująca kulisy największej afery finansowej III RP, której dramatyczne konsekwencje odczuwa do dziś ponad 750 000 polskich rodzin. Film pokaże zarówno międzynarodowe mechanizmy, które doprowadziły do wprowadzenia toksycznych pożyczek we frankach, jak również drobiazgowo zaplanowane manipulacje banków, zachęcających klientów do korzystania ze szkodliwych usług. Pełen napięcia, emocji i ludzkich dramatów obraz został zainspirowany prawdziwymi historiami osób, które wpadły w pułapkę kredytów w obcej walucie. Jego konsultantami merytorycznymi byli dawni pracownicy banków, a także specjaliści od rynku kapitałowego w Polsce oraz członkowie stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

Banksterzy, fot. Tomasz Paczkowski

Nie miałbym z takimi praktykami większego problemu, gdyby nie fakt, że często produkcje te trudno nazwać dobrymi, naprawdę udanymi filmami. Pomimo obiecującej obsady, zazwyczaj całość nie układa się zbyt dobrze. Ofiarami recenzji padają banalny i/lub chaotyczny scenariusz, a także reżyseria, do której się nie przyłożono. Niektórzy aktorzy grają tak, jakby chcieli jak najszybciej zniknąć z planu zdjęciowego. Ale nakręcana przez akcje promocyjne karuzela marketingowa sprawia, że o tych filmach słyszymy najczęściej. Obsada i grono twórców stojących za "Banskterami" zapowiada ciekawe widowisko, dlatego będę trzymał kciuki, żeby film nie wpadł do szuflady z opisywanymi przeze mnie produkcjami.

Brakuje mi naprawdę nowych polskich filmów

Chciałbym, żeby polskie filmy poruszały istotne dla nas sprawy i przedstawiały je obiektywnie oraz były kręcone z należytym podejściem. Nie sądzę, by wtedy kiedykolwiek to przeszkadzało. W takiej sytuacji cierpi cały rynek, bo ciężko nam uniknąć generalizacji i wielu widzów mogłoby przegapić świetne "Boże Ciało", gdyby nie nominacja do Oscara. Twórcy natomiast, chcący się przebić i zarobić na swoich filmach, są niejako zmuszani do podążania taką ścieżką, bo sukcesy kasowe filmów z ostatnich lat pokazują, gdzie leżą pieniądze. A szkoda, bo ja nadal czekam na naprawdę udaną polską komedię, horror, thriller i kryminał z prawdziwego zdarzenia, a może nawet coś zahaczającego o gatunek sci-fi. W obecnych okolicznościach jest o to niezwykle trudno, jak widać.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu