Sprzęt

Mały input lag, dobre odświeżanie i fajny Ambilight. Philips PUS6561 to ciekawy telewizor dla gracza

Paweł Winiarski
Mały input lag, dobre odświeżanie i fajny Ambilight. Philips PUS6561 to ciekawy telewizor dla gracza
26

Żadni z nas wymiatacze w FIFA, ale mamy w redakcji konsolę, telewizor i to właśnie tu rozgrywamy emocjonujące (mniej lub bardziej) pojedynki udowadniając, kto jest lepszy. Zawsze to jakiś krótki relaks podczas ciężkiego dnia i tak naprawdę pewnie gralibyśmy nawet na starym, rozpadającym się sprzęcie. Nie ukrywam jednak, że gdy na redakcyjną szafkę wjechał tegoroczny model telewizora Philips PUS6561, nagle zintensyfikowaliśmy posiadówy przed konsolą.

Klasycznej telewizji oglądam coraz mniej i duży ekran wykorzystuję głównie do dwóch rzeczy - filmów z Netflixa i gier. Pamiętam szok przy swoim pierwszym LCD, kiedy niedługo po zakupie Xboksa 360 podłączyłem do niego przewód HDMI, dzięki czemu mogłem cieszyć się rozdzielczością HDReady. Podejrzewam, że jeszcze przez długi czas nic nie zrobi na mnie takiego wrażenia, co nie znaczy oczywiście, że nie potrafię już docenić dobrej jakości i fajnego odbioru gier na nowym telewizorze.

W przypadku PUS6561 moją największą uwagę zwróciło odświeżanie - 120Hz dla osoby przyzwyczajonej do mniejszych wartości w domowej plazmie robi różnicę, nadając ruchom większej płynności. Nie żeby nagle ograniczenia konsol obecnej generacji przestały mieć znaczenie, ale gra się po prostu przyjemniej. Nawet bez dłubania w ustawieniach telewizora, w FIFA widać było fajne odwzorowanie barw, szczególnie murawy - a przecież każdy, czy to grając, czy oglądając lubi kiedy trawa jest zielona.

Tegoroczny model Philipsa wydaje się być w pewnym sensie stworzony właśnie dla graczy, o czym świadczy bardzo mały input lag - na konferencji w Brukseli obiecywano 36,8 milisekundy w nowych telewizorach od serii 6400, w testowanym sprzęcie udało się natomiast osiągnąć 35 ms, co jest więcej niż satysfakcjonujące. Wiem, że docenią to przede wszystkim miłośnicy sieciowych FPS-ów, którzy zdecydują się podłączyć komputer do telewizora.

W nowym 6500 producent zdecydował się zmienić matrycę z LCD VA na LCD IPS i tu daje się zauważyć dwie rzeczy - po pierwsze kąty widzenia są świetne, a to doskonale sprawdza się u nas w biurze, kiedy zdarza nam się zostać po godzinach i grać w większym gronie. Niestety w związku z tą zmianą kontrast spadł z około 4000:1 do około 900:1 i to widać, szczególnie podczas oglądania filmów w ciemnym pomieszczeniu. Szkoda, że nie udało się zachować ubiegłorocznych parametrów - aczkolwiek warto zauważyć, że Ambilight zmniejsza odczucie mniejszego kontrastu.

Ambilight (w tym modelu w wersji trójstronnej) to natomiast coś, co wyróżnia sprzęt Philipsa od konkurencji. Powiecie, że odpustowe światełka na nikim nie robią wrażenia - a ja Wam powiem, że jesteście w błędzie. Też nie byłem przekonany, ale wyświetlanie na ścianie kolorów pojawiających się na ekranie wygląda świetnie i tworzy specyficzny klimat, szczególnie podczas grania. Ciężko pokazać to na filmie, ciężko pokazać na zdjęciu, największe wrażenie robi na widzach zgromadzonych przed telewizorem.

No hej, Google Play

Telewizor Philipsa, na którym można było grać w produkcje z Google Play gościł już w naszej redakcji w ubiegłym roku. Testował go Tomek, kilka dni przed moim dołączeniem do warszawskiej części zespołu, dlatego połączenia Androida i telewizora znałem w zasadzie jedynie z opowieści. Próbowałem pograć na jednej z zewnętrznych, androidowych przystawek podłączanych do telewizora, ale zawsze rezygnowałem po kilku minutach.

Dlatego też sceptycznie podchodziłem do implementacji Google Play w telewizorze i na samym początku ciężko mi było uwierzyć, że ma to jakikolwiek sens - ot kolejny, nikomu niepotrzebny bajer. Okazało się jednak, że to nie tylko fajna ciekawostka, ale również sposób na poznanie androidowych gier z zupełnie innej strony.

Nie jest oczywiście idealnie. Mimo czterodzeniowego procesora nie wszystkie gry działają zadowalająco, choć należy pamiętać, że to Android i o optymalizacji rodem z iOS można tylko pomarzyć. Wystarczy przecież spojrzeć w komentarze na Google Play, by zobaczyć, że więcej tu negatywnych odczuć odnośnie działania większych gier i nie narzekają wyłącznie posiadacze topowych modeli smartfonów i tabletów. Słyszałem, że Oddworld: Stranger’s Wrath potrafi na tegorocznym modelu Philips 6500 “chrupać” i faktycznie. Z drugiej strony ostatnia odsłona Asphalta, którą włączam na wszystkich testowanych telefonach, działała dobrze.

Nie każda produkcja będzie obsługiwana z poziomu pilota, na szczęście do telewizora można podłączyć pada, w tym popularny i niedrogi kontroler od Xboksa 360. Wtedy androidowe produkcje nabierają zupełnie innych barw i gwarantuję Wam, że poznacie je z innej, lepszej strony. Rewolucja w graniu na Androidzie? Nie, raczej ciekawostka, którą warto sprawdzić jeśli już zdecydujecie się na zakup takiego urządzenia. Widać jednak, że Philips nie traktuje tematu po macoszemu, bowiem zdecydował się na znaczące powiększenie pamięci wewnętrznej urządzenia. W ubiegłorocznym modelu było to 8 GB, w testowanym przeze mnie telewizorze znalazłem aż 16 GB, z czego dla użytkownika było dostępnych około 10 GB. To zdecydowanie wystarczy do poznania większych objętościowo pozycji, a i przy okazji wrzucenia “na Philipsa” wielu mniejszych, obsługiwanych chociażby przy pomocy pilota produkcji.

Jesteś graczem? To może być fajna propozycja

Nigdy nie narzekałem na swoją czteroletnią już plazmę, ale po powrocie do domu nie czułem już tej samej frajdy z grania na konsoli. Miałem rację nie zabierając Philipsa do domu na testy, bo teraz zastanawiałbym się jak przekonać żonę, że w pełni sprawny telewizor nie wystarcza nam do komfortowego oglądania i grania. Choć mam wrażenie, że Ambilight uprzyjemniający seanse mógłby być niezłym argumentem.

Powyższy tekst jest tekstem komercyjnym, zlecający nie miał jednak ani wglądu ani wpływu na kształt powyższego tekstu. Zawarta opinia i podsumowanie to subiektywne odczucia autora.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu