Po pięciu latach do komputerów Apple wrócił uwielbiany port ładowania. Zmiana, dla mnie, kompletnie obojętna. W tym przypadku od przybytku głowa nie boli, ale kompletnie nie rozumiałem entuzjazmu. Okazuje się, że nie jestem jedyny.
Złącze Magsafe: uwielbiałem je w moim Macbooku Pro z 2012 roku. Wtedy uważałem je za idealne w swojej prostocie. Wygodne do granic: nie tylko w przypadku podłączania źródła zasilania do komputera, gdzie wszystko działało na magnes. Prawdopodobnie nie jestem jedynym, który zahaczył o kabel i coś tam zrzucił, wyrwał… krótko mówiąc: wyrządził szkody. Magsafe był na tyle pomocny, że uratował wspomniany sprzęt wielokrotnie. Złącze zadebiutowało w 2006 roku i pojawiało się w różnych modelach komputerów Apple do 2019 roku. To była fajna przygoda — bo było to coś nowego, tak prostego w założeniu, że to aż niewiarygodne.
A później nadeszła era USB typu C. Od 2016 roku nowe Macbooki Pro (a później też cała reszta modeli) porzuciła Magsafe’a na rzecz uniwersalnej wtyczki. Dla wielu był to spory cios i nie byli zadowoleni z tej decyzji. Sam… byłem gdzieś pomiędzy. Z jednej strony szkoda tej wygody. Z drugiej jednak USB-C miało cały zestaw asów w rękawie. Przede wszystkim: wystarcza jeden kabel, by ładować cały zestaw urządzeń (w moim przypadku są to, poza komputerem, m.in. Aparat fotograficzny, power bank, słuchawki, konsola do gier, iPad). Ale też od razu spodobała mi się opcja podłączania ładowarki z obu stron komputera (mimo że podobno nie jest to najlepszym pomysłem) — o czym pisałem na gorąco we wpisie Te cztery rzeczy w Macbooku Pro 2018 sprawiają, że nie wróciłbym już do starego komputera.
Po pięciu latach złącze Magsafe wróciło do nowych komputerów Apple. Szczerze? To jedna ze zmian, która była mi kompletnie obojętna - tak długo, jak wciąż mogę ładować kablem USB typu C, nie planuję do tego wracać. Po kilku latach z Makiem który nie miał żadnych innych portów nazbierało się trochę przejściówek i stacji dokujących. W podróż nie trzeba zabierać żadnych dodatkowych zasilaczy i kabli. W domu zaś "na sztywno" mam podpiętą większą stację dokującą, gdzie jednym kablem USB typu C podpinam komputer nie tylko do zasilania, ale także Ethernetu, zewnętrznego ekranu i kilku innych drobnostek. Nie widzę zatem żadnego powodu, dla którego miałbym chcieć powrócić do Magsafe'a. Wybierając monitor też nie biorę pod uwagę innego, niż taki z PD i USB-C. Wtedy też jednym kablem zadbam o podłączenie zarówno zasilania, jak i zewnętrznego ekranu.
Zapytałem użytkowników nowego komputera co sądzą o powrocie MagSafe
Ale jako że sam nowego komputera wciąż nie mam, to tylko gdybanie. Czasem życie boleśnie weryfikuje pewne rzeczy. Zapytałem więc ludzi którzy od kilku tygodni korzystają z nowego komputera Apple jak to wygląda w ich przypadku.
MagSafe w nowych laptopach jest mi w sumie obojętny — w moim mieszkaniu zainwestowałem w parę wieloportowych ładowarek USB-C, którymi mogę ładować… prawie całą swoją elektronikę, podobnie na biurku — mam stację dokującą po Thunderbolt 3, która jednocześnie ładuje komputer.
Tak samo w podróży — fakt że mam tyle urządzeń które i tak korzystają z USB-C, powoduje że raczej nie będę pakował dodatkowego kabla który będzie pasował tylko do laptopa.
— tak widzi to Jan Klausa, pracujący na co dzień nad aplikacjami iOS dla różnych firm. Ale nie jest on odosobniony w swoim podejściu — podobnego zdania jest Dawid Cylke, zajmujący się dystrybucją GSM w HomeScreen:
Magsafe sprawdziłem raz, na samym początku, a jako że używam komputera głównie w połączeniu z monitorem USB-C to zasadniczo jest mi on zbędny. Sądziłem, że 140W będzie potrzebne do skorzystania z trybu „Wysoka moc” i komputer zużyje wtedy więcej niż standardowe maksimum pod obciążeniem - około 90W. Jednak tak nie jest i MagSafe to tylko szybsze ładowanie. Nie wiem czy dodatkowe 40W jest warte noszenia dodatkowego kabla i wielkiej kostki. Chyba tylko jeśli pracujemy w terenie i mamy krótki czas na doładowanie się.
Podobne zdanie mam o HDMI, które nie jest nawet w wersji 2.1, więc korzystając z dwóch monitorów na jednym i tak będziemy mieć 60Hz w 4K. Zdaje sobie sprawę, że nie ma też, póki co, na rynku wielu monitorów 4K/120Hz, ale będzie się to zmieniać z czasem i taki port też będzie zbędny. Oczywiście ratuje on nam tyłek w przypadku kiedy zapomnimy przejściówki, ale „kradnie” nam jeden dodatkowy i bardziej wszechstronny port USB-C.
O podejście do MagSafe'a zapytałem też Michała Pisarskiego, którego możecie doskonale znać z kanału Pisarski Tech. Michał trochę inaczej podchodzi do sprawy, ale też nie ukrywa, że też za nim specjalnie nie tęsknił:
Cieszę się z powrotu MagSafe, ale przede wszystkim szczęściem innych. Mnie nigdy nie robiło większej różnicy co i gdzie wkładam, żeby ładować – jakkolwiek by to nie brzmiało. Mojego 16-calowego MacBooka z procesorem M1 Max trzymam zwykle właśnie na MagSafe – po pierwsze z przezorności, po drugie, bo to najszybszy sposób na uzupełnienie energii. Z drugiej strony, wybierając się w podróż, prawdopodobnie zabiorę ze sobą, wciąż obsługiwaną w nowych wersjach, ładowarkę USB C*, którą przy okazji "obsłużę" też smartfon, tablet czy Nintendo Switcha. Uwielbiam tę uniwersalność! Ale może przyjdzie jeszcze moment, w którym będę dziękował całemu Wszechświatowi, a przynajmniej Timowi Cookowi, za powrót MagSafe, gdy ktoś nadepnie mi na przewód i nowiutki laptop oraz sprawca unikną obicia tylko dzięki klasycznemu złączu.
* nie tyle ładowarkę, co sam przewód, którym obsłużę też inne sprzęty.
Wybór jest ważny. Każdy ma inne priorytety
Wierzę, że sporo zależy od potrzeb użytkowników i podejścia. Szanuję to, że Apple dało użytkownikom wybór — i myślę, że część z nich naprawdę ucieszy się na myśl o tym, że komputery wciąż będą bezpieczne nawet wtedy, gdy z nieuwagi nadepniemy na kabel.
Ale też wiem, że nie ma co mierzyć wszystkich jedną miarą. Prawdopodobnie wśród kupujących nowe Macbooki Pro będą też tacy, którzy z różnych powodów nie mieli okazji korzystać z komputerów Apple wypuszczanych w latach 2016-2021. Tym samym nie mają ani stacji, ani przejściówek, ani zewnętrznych ekranów z PD. Nie znają więc wygody płynącej z jednego kabla, którym można podłączyć wszystko i o nic się nie martwić.
Z drugiej strony - nie znają także kosztorysu wydatków za takie przyjemności.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu