Nauka

To będzie przełomowy projekt. Będziemy mieć teleskop na "ciemnej stronie Księżyca"

Jakub Szczęsny
To będzie przełomowy projekt. Będziemy mieć teleskop na "ciemnej stronie Księżyca"
Reklama

Ludzkość po raz pierwszy zamierza postawić "ucho na Wszechświat" naprawdę daleko od ziemskiego zgiełku: po niewidocznej stronie Księżyca. LuSEE-Night nie ma być jeszcze jednym teleskopem w wachlarzu wszystkich dostępnych dla świata nauki. Ma być pierwszym, który w tym miejscu powstanie i przetrwa.

Ziemia, choć wygląda z kosmosu wygląda całkiem spokojnie, jest potężnym źródłem radiowego hałasu. Nadajniki, satelity, komunikacja radiowa — to wszystko tworzy nieustanny szum, który skutecznie zagłusza najstarsze sygnały z głębi kosmosu. Naukowcy zwyczajnie nie mają jak ich badać.

Reklama

Tego rodzaju sygnały – echo tzw. Ciemnych Wieków, czyli okresu około 380 tysięcy lat po Wielkim Wybuchu – są niezwykle słabe. Na Ziemi natomiast niemal niemożliwe do wychwycenia. Jednak po drugiej stronie Księżyca, za grubą ścianą jego masy, rozciąga się naturalna strefa ciszy. Brak atmosfery, brak magnetosfery, brak Ziemi w zasięgu – to idealna sceneria do nasłuchu tych najbardziej interesujących grupę badaczy sygnałów.

I'll see you on the dark side of the moon

Lunar Surface Electromagnetics Experiment-Night ma zostać wysłany w 2026 roku na pokładzie lądownika Blue Ghost. Będzie to misja spektakularna, ale ryzykowna: nie tylko w trakcie osiadania lądownika. Prawdziwe wyzwanie czeka jednak później.

Na niewidocznej stronie Srebrnego Globu dzień trwa dwa tygodnie. Potem zapada noc — równie długa, ale skrajnie zimna. Temperatura spada do -173°C, by za kolejne 14 dni wzrosnąć do +173°C. Wahnięcie o ponad 300 stopni to piekielny test dla ziemskiej inżynierii. Zwłaszcza dla maszyny, która ma działać non-stop.

Taki teleskop musi mieć źródło energii. A energii nie da się zbierać z paneli słonecznych, kiedy przez dwa tygodnie panuje noc. Stąd kluczowy element projektu: bateria o masie 50 kg, która zajmuje niemal połowę dopuszczalnego ciężaru całego systemu (128 kg). Mamy tutaj do czynienia z kompromisem: ograniczenie masy narzucone przez lądownik versus konieczność przeżycia dwóch tygodni ciszy, chłodu i braku światła i co za tym idzie: źródła koniecznej do pracy energii.

Trzy laboratoria, jeden cel

Projekt powstaje na styku trzech instytucji. Lawrence Berkeley National Laboratory odpowiada za antenę i mechanikę jej pozycjonowania. UC Berkeley Space Studies Laboratory zajmuje się zarządzaniem temperaturą i integracją całego systemu. Brookhaven National Laboratory bierze na siebie elektronikę i spektrometr.

Nie wszystkie komponenty trzeba było projektować od zera. Niektóre – m.in. zasilacze czy moduły komunikacyjne – można było dobrać "z katalogu". Ale zarządzanie ciepłem to już zupełnie inna historia. Układ musi równocześnie chłodzić elektronikę w dzień i chronić ją przed zamarznięciem w nocy. Zastosowano tu system rur cieplnych i radiatorów, które wypromieniują ciepło w przestrzeń kosmiczną. W połączeniu z zestawem przełączników termicznych tworzy to precyzyjny układ samoregulacji.

Reklama

Przetrwać

LuSEE-Night nie leci na Księżyc po wielkie odkrycia. To nie do końca jego rola. Jest demonstracją siły nauki: ma dać nam argument za tym, że da się tam prowadzić ciągłą obserwację radiową przez więcej niż kilka dni w tych warunkach. To się jeszcze nikomu nie udało. Jeśli system przetrwa ponad dwa lata i rzeczywiście będzie zbierał dane 24 godziny na dobę, misja zostanie uznana za sukces. Dopiero potem przyjdzie czas na większe, lepsze instrumenty.

Ciekawostką jest, że nasłuch sygnału z Ciemnych Wieków to w tym przypadku tylko drugorzędne zadanie. Głównym celem jest wytrzymałość – udowodnienie, że da się zbudować teleskop, który nie tylko poleci na Księżyc, ale też wytrwa tam w ekstremalnych warunkach. Będzie to również test dla naszych możliwości i umiejętności komunikacyjnych.

Reklama

Czytaj również: Kluczowy teleskop dostał „krem przeciwsłoneczny”. Jesteśmy o krok bliżej

Jeśli LuSEE-Night odniesie sukces, otworzymy nowy rozdział w dziedzinie "nasłuchu" sygnałów z kosmosu. Po drugiej stronie Księżyca – w miejscu, które nigdy nie jest zwrócone w stronę Ziemi – może powstać cała generacja radioteleskopów. Takich, które przyniosą nam naprawdę przełomowe odkrycia, a takich potrzebujemy bez ustanku.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama