Nauka

Masło podkręca nowotwory? Badacze mają przerażające wnioski z badań

Jakub Szczęsny
Masło podkręca nowotwory? Badacze mają przerażające wnioski z badań
Reklama

Nie chodzi tylko o to, ile tłuszczu w sobie nosisz – ale o to, skąd on pochodzi. Zespół badaczy z Princeton wziął pod lupę jedną z najważniejszych zagadek onkologii: dlaczego niektórzy ludzie z chorobą otyłościową chorują na nowotwory, a inni – choć mają podobny problem – nie? Odpowiedzi szukali nie w samym tłuszczu z ciała, ale w tłuszczu z talerza. A konkretnie – w jego pochodzeniu.

Od lat wiadomo, że nadmiar tkanki tłuszczowej zwiększa ryzyko zachorowania na co najmniej 13 nowotworów. Tak wynika m.in. z analizy opublikowanej przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem w 2016 roku. Lista jest długa: rak piersi, jelita grubego, wątroby i wiele innych. Natomiast statystyki (jak to statystyki) nie rozkładają się równomiernie. Nie każdy człowiek z wysokim BMI zachoruje. I również nie każdy szczupły człowiek jest bezpieczny. Ach, statystyka...

Reklama

Naukowcy z Ludwig Cancer Research w Princeton zaczęli się zastanawiać, czy to nie jakość tłuszczu (a zasadniczo: pochodzenie) – nie tylko jego ilość – decyduje o tym, jak organizm reaguje na komórki nowotworowe. W ich hipotezie kluczowe było rozróżnienie między tłuszczami pochodzenia zwierzęcego a roślinnymi. I nie chodziło o poziom cholesterolu czy kalorie – tylko o odporność na zmiany, które można zakwalifikować jako nowotwór.

Eksperyment "wspólnych kalorii"

Badanie było jasne: dwa zestawy myszy, ta sama liczba kalorii, ta sama masa ciała, ale inny rodzaj tłuszczu w diecie. Jedna grupa dostawała tłuszcze zwierzęce – masło, smalec, łój wołowy. Druga natomiast tłuszcze roślinne: olej palmowy, kokosowy i oliwę z oliwek. Gdy zwierzęta osiągnęły stan, który można było zakwalifikować jako otyłość, wszczepiono im komórki różnych nowotworów: m.in. raka jelita i czerniaka. Brzmi brutalnie, jednak tak niestety wyglądają niezwykle istotne z punktu widzenia naszego zdrowia, badania.

Na tym etapie można było porównać, jak szybko rozwijały się guzy w obu grupach. Różnice były wyraźne: tłuszcze zwierzęce wyraźnie przyspieszały wzrost nowotworów. Nie tyle dlatego, że dostarczały więcej energii nowotworowi. Problemem był ospały układ odpornościowy.

Sabotaż od środka

Analiza komórek odpornościowych – limfocytów T cytotoksycznych (CTL) i komórek natural killers – wskazała, że u myszy karmionych tłuszczami zwierzęcymi dochodziło do ich metabolicznego uszkodzenia. Wewnątrz tych komórek gromadziły się specyficzne metabolity: długołańcuchowe acylokarnityny. To zaś produkty uboczne rozkładu tłuszczów. W nadmiarze brutalnie sabotowały mitochondria – swego rodzaju centra energetyczne komórek – i osłabiały ich zdolność do zabijania komórek nowotworowych.

Mówiąc w skrócie: komórki odpornościowe przegrzewały się i wygaszały się. Traciły energię, nie produkowały m.in. interferonu gamma, który normalnie aktywuje ich procedurę niszczenia nowotworu. Tym samym – zostawiały raka bez nadzoru.

W grupie myszy karmionych tłuszczami roślinnymi ów efekt nie występował. Mitochondria działały poprawnie, komórki odpornościowe pozostawały aktywne, a tempo rozwoju nowotworów było wyraźnie niższe. Co więcej – olej palmowy wydawał się wręcz aktywować gen c-Myc, który reguluje wykorzystanie energii przez komórki natural killers.

Reklama

Nie tylko u myszy

W kolejnym etapie badacze sięgnęli po komórki NK pobrane od ludzi z otyłością. Niestety, wnioski są bardzo, bardzo podobne. Owe komórki – również w obecności metabolitów pochodzących z tłuszczów zwierzęcych – traciły zdolność do walki z nowotworem.

Dwa organizmy o tej samej masie mogą mieć zupełnie inną odporność przeciwnowotworową – w zależności od tego, czy ich tłuszcz pochodzi z soczystej karkówki, czy z awokado. Tym bardziej warto uważać na to, co jemy.

Reklama

Czytaj również: Boisz się poniedziałku? To normalne, ale i… groźne

Pytanie o prewencję

Czy to oznacza, że wystarczy zmienić tłuszcz na talerzu, by zneutralizować wpływ otyłości na ryzyko raka? Niekoniecznie. Ale badacze sugerują, że modyfikacja diety może być realnym wsparciem w leczeniu – zwłaszcza u osób już zmagających się z chorobą. Zamiast skupiać się wyłącznie na utracie masy ciała, warto przyjrzeć się strukturze tłuszczu w diecie. Nie każdy tłuszcz bowiem jest dla nas wrogiem. Wręcz przeciwnie. Tłuszcze są potrzebne m.in. do sprawnej pracy układu nerwowego. I nie tylko.

Praca zespołu została opublikowana na łamach Nature Metabolism. Badanie doprecyzowuje związek otyłości z rakiem – i to w sposób, który może zmienić podejście kliniczne do jednego z najgroźniejszych powikłań wysokiego BMI.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama