Co można unowocześnić, podrasować? Najprostsza i chyba najwłaściwsza odpowiedź to... wszystko. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę, gdy przeglądam bra...
Co można unowocześnić, podrasować? Najprostsza i chyba najwłaściwsza odpowiedź to... wszystko. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę, gdy przeglądam branżowe media. Kolejne firmy, domorośli twórcy, czasem też korporacje przekonują, że na nowo zdefiniowały dobrze nam znaną rzecz i warto zainwestować w ten nowoczesny sprzęt. Przykładem, całkiem ciekawym przykładem, kask rowerowy Lumos.
Jak można unowocześnić kask dla rowerzysty? Podejrzewam, że pojawiłoby się sporo pomysłów, z czego spora część byłaby pozbawiona sensu. Na Kickstarterze wypłynął jednak projekt, który można uznać za wartościowy. Przy tym jest dość prosty i wypada zadać pytanie: dlaczego ktoś nie wpadł na to wcześniej? A jeśli wpadł, jeżeli za chwilę ktoś z Was napisze, że takie produkty są już przecież w sprzedaży, to stwierdzę, że są słabo promowane. I nie chodzi tylko o to, że ja o nich nie słyszałem - nie słyszeli też ludzie, którzy wspierają nowy kask na Kickstarterze oraz grupa dziennikarzy/blogerów opisujących projekt.
Lumos ma być kaskiem zwiększającym bezpieczeństwo. Nie tylko chroni głowę rowerzysty, ale też informuje innych uczestników ruchu drogowego o jego zamiarach: za sprawą akcelerometru uruchamiane jest światło hamowania, gdy rowerzysta zwalnia, jadący za nim rowerzysta, a zwłaszcza kierowca, wiedzą, że też powinni zwolnić, zachować większą ostrożność. Na tym sprawa się nie kończy: diody umieszczone w kasku pełnią rolę kierunkowskazu i jeśli rowerzysta skręca w lewo lub w prawo, to może o tym wcześniej poinformować, nie musi przy tym wystawiać ręki. Odpowiada za to jakaś magiczna technologia? Nie - na kierownicy pojawi się pilot, którym uaktywnia się konkretne diody.
Proste? Nawet bardzo. To nie jest zaawansowany projekt, nie chodzi o żadne nowe technologie - akumulator ładowany przez USB czy wodoszczelność całego systemu można było zagwarantować kaskom znacznie wcześniej. Najwyraźniej nikomu nie przyszło to do głowy lub nie był w stanie zrealizować swojego pomysłu. Może nie słyszał o Kickstarterze, a producenci uznali to za coś pozbawionego sensu? Darczyńcy/klienci uważają inaczej, projekt prawdopodobnie zostanie sfinansowany.
Dowód i zachęta dla innych: proste przedmioty można jeszcze unowocześniać i da się to zrobić z sensem. Nie trzeba kombinować na siłę, dodawać dwudziestu funkcji i masy komponentów, by coś zyskało na wartości. Często mniej znaczy więcej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu