Fani mobilnej platformy Microsoftu oraz entuzjaści mogą być ucieszeni, szczególnie za oceanem. Tam Microsoft zdecydował się na bardzo niecodzienny krok. Mając w swoim portfolio produktowym dwa flagowce, różniące się przede wszystkim wielkością ekranu, do jednego wariantu dodaje... drugi. W tej samej cenie. Oznacza to, że kupując Lumię 950 XL, dodatkowo otrzymujemy drugiego, mniejszego flagowca. Konsumenci może i mają się z czego cieszyć, ale Microsoft... wysyła jasny sygnał: "Lumie sprzedają się fatalnie. Bierzcie je, nie zależy nam na cenie"
Microsoft próbuje sprzedać Lumie w najgorszy możliwy sposób - szczególnie dla siebie
Lumia nie notuje świetnych wyników sprzedażowych. Ale to już wiemy
Ostatnie wyniki Microsoftu nie napawały optymizmem i jak się ponownie okazało, ogromną kulą u nogi jest dział mobilny, który radzi sobie po prostu tragicznie. Moja teoria została przedstawiona w moim tekście podsumowującym osiągnięcia Microsoftu na polu smartfonów. Dochodzimy do punktu, w którym trzeba powiedzieć wprost dwie rzeczy. Po pierwsze - Microsoft nie robi(ł?) lepszych smartfonów z Windows niż Nokia. Po drugie - słabe portfolio urządzeń wprost od Microsoftu okazało się być nie strzałem w dziesiątkę, ale w stopę. Zmiana marki w przypadku Lumii nie miała nic do rzeczy, zresztą ta teoria blednie przy tym, co obserwowaliśmy na rynku.
Dopóki Lumiami zajmowała się Nokia, sprawa miała "i ręce i nogi". Urządzenia nie sprzedawały się co prawda na pniu, ale nie było tragedii. Zgodnie mówiono, że Lumia 920 to jeden z ciekawszych flagowców na rynku, pewne wątpliwości były z 820-ką, natomiast najwięcej laurów zgarnęła 520-ka, która znalazła (dosłownie) swoją niszę i rozeszła się jak świeże bułeczki. To, jak dobrze radził sobie ten model widać było w comiesięcznych zestawieniach udziału konkretnych modeli słuchawek z Windows Phone na rynku. 520-ka przez długi czas dzierżyła miano lidera.
Lumia 930, a zatem wypisz-wymaluj, klon Icona oraz 1520 (tyle, że w mniejszej i brzydszej nieco obudowie) nie porwała rynku. Była droga i niekoniecznie lepsza od tego, co pokazano dotychczas. Otrzymaliśmy dokładnie to samo w nieco innym, mniejszym papierku. Nie można było mówić o rewolucyjnym urządzeniu. Lumia 830 natomiast okazała się być bardzo chimerycznym sprzętem - piekielnie ładnym, smukłym, lecz "biednym w środku" i nieco zbyt drogim na starcie. Bierzmy pod uwagę to, że okres niezależności Nokii już wtedy nie istniał, czyli przyjmujemy, że za te telefony był odpowiedzialny już Microsoft.
Co z nowym portfolio Lumii? Po drodze był absolutnie budżetowy model 435, który okazał się być ultratanią słuchawką, która niekoniecznie była aż tak słaba, jakby się mogło wydawać. Natomiast już Lumia 550 w redakcyjnych testach wielu mediów wykazywała oznaki "zmęczenia" nowym oprogramowaniem. Lumia 650 natomiast jest obrazem pomieszania flagowego szyku z budżetową specyfikacją - w niekoniecznie bardzo przystępnej cenie (jak za te podzespoły). Dalej mamy Lumie 950 i 950 XL. Urządzenia bezkompromisowe, dobrze wyposażone, z genialnymi aparatami. Ale nie wyglądające jak typowe flagowce. Najwięcej narzekań było na plastik, który - cóż. Lubi się rysować po dłuższym użytkowaniu.
Za gorszą sprzedaż Lumii jest odpowiedzialny nie kto inny, jak Microsoft
Zabrakło mocnej kampanii promocyjnej. Urządzenia nie są takimi, które powodują uginanie się kolan wśród konsumentów. Flagowe modele były drogie na starcie - a jak na razie ich cena sukcesywnie spada. Co komunikuje Microsoft takimi promocjami? Cóż, że z nowym portfolio nie jest dobrze, sprzęt zalega w magazynach i okrywa się kurzem. A to również koszt - trzeba wyprzedać to, co mamy i... czekać na lepsze czasy?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu