Firmy Goclever chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. W ciągu kilku lat weszli z impetem na rynek tanich smartfonów i namieszali, przyćmiewając swoją a...
Low-end inny niż wszystkie? Jako pierwsi testujemy smartfona Goclever Quantum 500
Firmy Goclever chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. W ciągu kilku lat weszli z impetem na rynek tanich smartfonów i namieszali, przyćmiewając swoją aktywnością nawet Mantę, o której ostatnio jakby zrobiło się trochę ciszej. Teraz sukcesywnie rozszerzają swoją linię Quantum, udowadniając, że gadżet za śmieszne pieniądze może spełnić oczekiwania przeciętnego użytkownika.
Goclever Quantum 500 to obok większego modelu Quantum 600 jeden z najnowszych smartfonów noszących logo polskiej firmy. Na tyle nowych, że dopiero kilka dni temu pojawiły się ich zapowiedzi. Miałem do szczęście, że prototypowy egzemplarz trafił w moje ręce i przez miniony tydzień mogłem się przekonać, jak duży postęp poczynił Goclever w ostatnim czasie i czy progres ten jest widoczny w produktach, które sprzedaje.
Jako że opisywany model jest prototypem przyszedł do mnie w opakowaniu zastępczym bez żadnych dodatkowych akcesoriów, dlatego bez większych ogródek przejdę do opisu samego urządzenia. Prawdopodobnie zestaw mu towarzyszący po rozpoczęciu dystrybucji nie będzie stanowił żadnej niespodzianki.
Biała strzała?
Egzemplarz, który do mnie trafił ma obudowę w kolorze białym. Składa się ona tak naprawdę z dwóch elementów: szklanego frontu oraz plastikowej tylnej klapki, która tworzy jedną całość z krawędziami. Oba te komponenty łączą się w miejscu, gdzie poprowadzono chromowaną, wzmacniającą całą konstrukcję ramkę.
Jak na tę półkę cenową Goclever Quantum 500 jest wykonany nieźle. Wątpliwości budzi jedynie plastikowa tylna klapka, która nie jest zbyt dobrze spasowana w resztą konstrukcji. Niewykluczone jednak, że to tylko przywara prototypu i w finalnej wersji problem zostanie wyeliminowany. Zauważyłem też niewielkie odpryski na przycisku zasilania pokrytym chromowanym lakierem. Trudno mi jednak powiedzieć czy to ów egzemplarz był tak intensywnie eksploatowany, czy może to wynik zastosowania kiepskiej jakości materiałów. Pozostaje mieć nadzieję, że egzemplarze wprowadzone do sprzedaży nie będą miały takich problemów.
Front to oczywiście wyświetlacz otoczony śnieżnobiałą ramką. Wywarł on na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Kolory są bardzo żywe i nasycone, kontrast wyrazisty, a ostrość zadowalająca. Dzięki technologii IPS kąty widzenia są bardzo szerokie. Sama rozdzielczość nie powala - 960 x 540 px przy przekątnej 5 cali daję zagęszczenie 200 pikseli na cal. Ale wcale nie odbija się to jakoś negatywnie na komforcie użytkowania smartfona. Pikseli nie widać gołym okiem, a wrażenia z czytania ebooków, wyświetlania zdjęć oraz oglądania wideo są pozytywne. Ekran wydaje mi się naprawdę mocnym punktem programu i jestem skłonny przymknąć oko na brak rozdzielczości HD.
Nad wyświetlaczem umieszczono obiektyw kamerki 2 Mpix oraz czujniki - światła i zbliżeniowy. Tuż obok widać otwór głośnika rozmów, który zabezpieczono srebrną maskownicą. Na przeciwległym krańcu mamy trzy dotykowe (i co istotne, podświetlane) przyciski. Począwszy od prawej są to: menu, home oraz back. Nie zanotowałem tutaj żadnych problemów z obsługą. Reakcja na dotyk jest szybka, a samo podświetlenie bardzo równomierne.
Rozkład przycisków i złącz po bokach jest bardzo standardowy. Na górze znajdziemy gniazdko słuchawkowe 3,5 mm oraz port Micro USB. Na dole umieszczono otwór mikrofonu rozmów. Lewa krawędź zawiera dwustopniowy przycisk głośności, a na prawej znajdziemy guziczek zasilania. Trzeba zauważyć, że są one bardzo wypukłe i mają wyraźny, bardzo przyjemny skok. W niektórych poprzednich modelach Goclever miał z tym problemy, bo przyciski działały ciężkawo i trudno było je wyczuć samym palcem. Tutaj takich problemów nie ma.
Tył to wspomniana plastikowa klapka, która wypada dość słabo na tle frontalnej części konstrukcji. Wszystko to wina bardzo delikatnych zaczepów, które niedostatecznie mocno przytwierdzają ją do smartfona. Nie ukrywam, że zaskoczyło mnie to, bo zawsze miałem problemy ze zdjęciem klapki ze smartfonów Goclever. W przypadku Insigni 5X nawet złamałem paznokieć. Tutaj wrażenie jest zupełnie odwrotne. Ale powtarzam - to prototyp i sądząc po odpryskach na przycisku zasilania dość intensywnie eksploatowany, więc ostateczny rezultat może się dość znacząco różnić.
Tylny panel ma ten plus, że wykonano go z tworzywa, na którym kompletnie nie widać odcisków palców. Przy górnej krawędzi znajdziemy obiektyw aparatu 5 Mpix otoczony grubą czarną ramką. Tuż obok producent umieścił też diodę doświetlającą. W lewym dolnym rogu umieszczono natomiast otwór głośnika multimedialnego. Gra on dość głośno i stosunkowo czysto, choć nie na tyle by dawać koncerty w zatłoczonym autobusie (ale to akurat dobrze...). Nigdzie nie znalazłem drugiego mikrofonu, który by służył do rejestrowania dźwięku i redukcji szumów.
Po zdjęciu klapki naszym oczom ukazuje się wymienna bateria litowa o pojemności 2000 mAh. Po pełnym naładowaniu spokojnie wytrzymuje jeden dzień, choć osobiście nie miałem większych problemów my wytrwać nawet i półtora. To dość standardowy wynik, który nie odstaje od normy, więc trudno mi tutaj chwalić lub karcić model Quantum 500.
Po wyjęciu baterii możemy uzyskać dostęp do dwóch slotów na karty SIM oraz gniazda na karty MicroSD. Obsługiwane są tutaj nośniki o maksymalnej pojemności 32 GB. Wbudowany modem obsługuje pasmo UMTS 900 MHz, a więc spokojnie możemy wykorzystać smartfona do łączności z siecią Aero2.
Jeśli chodzi o pozostałe moduły łączności, testowany model nie zaskakuje absolutnie niczym. WiFi obsługuje sieci 802.11 b/g/n, Bluetooth ma wersję 4.0, a GPS jest wspierany przez A-GPS oraz może łączyć się z satelitami GLONASS. Do tego dochodzi też tuner FM, z którego możemy korzystać po podłączeniu słuchawek pełniących rolę anteny.
Żelek, ale nie na długo
Na pokładzie Goclever Quantum 500 znajdziemy Androida 4.2.2 Jelly Bean. Okazuje się jednak, że nie będzie to trwało długo. Już pod koniec czerwca model ten (a także 400, 450) ma otrzymać aktualizację OTA do KitKata. Wersja ta jest już preinstalowana w modelu Quantum 600. Goclever już udowadniał niejednokrotnie, że obietnic dotrzymuje. Niedawno zaktualizowano Insignie 5 i 5X, a także napędzaną przez procesor Intel Atom Insignię 785 Pro. W systemie zainstalowanym na testowanym smartfonie znalazłem już aplikację Goclever OTA, więc pozostaje tylko czekać.
Tradycyjnie już Goclever wypełnił po brzegi telefon różnego rodzaju aplikacjami. Zamysł jest dość prosty - chodzi o to, by słuchawka po wyjęciu z pudełka potrafiła jak najwięcej. I tak oto otrzymaliśmy pogodynkę 1Weather, czytnik ebooków Cool Reader, menedżera pamięci DiskInfo, dwa menedżery plików (ES Eksplorator i bezimienny File Manager), pakiet biurowy Kingsoft Office, menedżera zadań ES (współpracującego z ES Eksploratorem...), nawigację Mireo viaGPS, komunikator Skype oraz program powiadamiający o zdarzeniach na drogach Yanosik. Do tego dochodzi jeszcze solidna paczka aplikacji od Google, a więc Chrome, Keep, Maps, Hangouts, Music, Gmail i YouTube. Miłośnicy gier otrzymali natomiast Angry Birds. W rezultacie z 4 GB pamięci wewnętrznej do dyspozycji użytkownika zostało 2,35 GB (to i tak sporo, biorąc pod uwagę liczbę zainstalowanych programów. Myślę, że gdyby się pozbyć połowy spokojnie uzyskamy ok. 2,5-2,8 GB).
Smartfon pracuje pod kontrolą dość nietypowego procesora Broadcom BCM23550. Jest to czterordzeniowa jednostka oparta na architekturze Cortex-A7 i pracująca z częstotliwością 1,2 GHz. Wspiera ją GPU Broadcom VideoCore IV (kompatybilny z OpenGL ES 2.0) oraz 1 GB pamięci RAM DDR2. Słabiutko? Też mi się tak wydawało, dopóki nie uruchomiłem smartfona. Okazuje się, że system oraz aplikacje działają tutaj naprawdę żwawo. Niewykluczone, że to zasługa stosunkowo niskiej rozdzielczości, która nie obciąża tak mocno procesora graficznego. Chcę wierzyć jednak, że Goclever wyciągnął wnioski ze swoich ostatnich premier i zaczął optymalizować swoje oprogramowanie. I pewnie mi nie uwierzycie, ale w systemie nie znalazłem żadnego komunikatu w języku angielskim! Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.
W AnTuTu testowany smartfon nie pobił żadnego z rekordów plasując się w dole stawki. Nie jest to raczej słuchawka, która pozwoli nam spełniać się w zaawansowanych grach 3D. Spokojnie jednak pościgamy się w Riptide GP 2, postrzelamy w Wormsach czy porozbijamy klocki w Angry Birds. Nie jest zatem tak źle, choć warto mieć na uwadze, że nie jest to raczej smartfon dla zapalonych graczy.
Aż chce się fotografować
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem jest aparat. Specyfikacja na to na pewno nie wskazuje. Oto bowiem otrzymujemy matrycę o bardzo przeciętnej, typowej raczej dla tabletów rozdzielczości 5 Mpix. Nie tylko ten parametr decyduje jednak o jakości zdjęć i oto niespodzianka, bo Goclever Quantum 500 strzela całkiem niezłe fotki.
Sporo też oferuje sama aplikacja, gdzie znajdziemy m.in. ustawienia czułości ISO, tryb zdjęć seryjnych, opcje balansu bieli i ekspozycji, a także kilka trybów sceny, samowyzwalacz i siatkę usprawniającą kadrowanie. Podejrzewam, że pewnie większość użytkowników i tak szybko zaopatrzy się w program Google Camera lub inne rozwiązanie, ale warto mieć na uwadze, że domyślnie rozwiązanie też nie jest ułomne.
Low-end ale inny niż wszystkie
Goclever Quantum 500 to smartfon o low-endowej specyfikacji. Nie znajdziemy tutaj fajerwerków w postaci ekranu HD, procesora znanej firmy czy ogromnej ilości pamięci. Prawdę powiedziawszy wykonanie obudowy też nie jest idealne. Skąd zatem taki tytuł recenzji? Co jest wyjątkowego w kolejnym smartfonie wyprodukowanym w Chinach i sprzedawanym w Polsce za niespełna 550 złotych?
Otóż pierwszy raz, obcując ze słuchawką z dolnej półki cenowej, mam wrażenie, że jest to produkt dopracowany. Czuję, że ktoś przed rozpoczęciem seryjnej produkcji usiadł do tego, przetłumaczył oprogramowanie na język polski, zoptymalizował to i owo, uporządkował ekran ustawień, odpowiednio skalibrował wyświetlacz oraz sprofilował sterowniki aparatu. To już nie jest gadżet rzucony na rynek na gorąco z hasłem "damy dobrą cenę i jakoś to będzie". Tym razem widać, że się postarano. Goclever może jeszcze nie jest gotowy rywalizować z low-endami noszącymi logo znanych marek - Samsunga, LG czy Sony. Firma poczyniła jednak solidny krok naprzód. I choć nie jest idealnie to własnie jak najwięcej takich smartfonów chciałbym oglądać w przyszłości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu