Co producent telefonu z Androidem, to inny zestaw preinstalowanych aplikacji. W większości przypadków trudno jest się z nimi pożegnać. Różnorodność marek na rynku to różnorodność nakładek, ale i (w tej nomenklaturze) - bloatware'u, który jest instalowany na telefonach komórkowych z systemem Google. List otwarty ponad 50 firm i organizacji stanowi odzew do Google: "zróbcie coś z tym". Czy Google rzeczywiście powinien się nad tym pochylić?
Zasady funkcjonujące w świecie Androida, w ramach umów partnerów OEM-owych z Google dopuszczają umieszczanie własnych nakładek, czy też instalowanie oprogramowania "na start". Jest kilka haczyków - jednym z nich jest dbałość o to, by preinstalowane oprogramowanie nie było złośliwe. Takie przypadki już były i wiele z nich było "grubszymi aferami", jednak rozeszły się one po kościach. Coś tam media technologiczne pisały i przestały. Sprawy rozeszły się po kościach, nie zmieniło się prawie nic.
Privacy International, Digital Rights Foundation, DuckDuckGo i inni zwrócili się do giganta (a właściwie do Alphabet oraz do CEO Google) w ramach listu otwartego. Problemem są preinstalowane programy, tzw. "bloatware", który może być poważnym problemem, jeżeli chodzi o prywatność użytkowników. Eksperci w liście otwartym podnoszą argument o niestandardowych uprawnieniach takich programów oraz niemożności ich usunięcia. Niestandardowe uprawnienia zaś oznaczają, że jeżeli cyberprzestępca znajdzie w nich jakąś lukę, to będzie w stanie wykorzystać je do przejęcia całego urządzenia. Według autorów listu jest to sytuacja nie do przyjęcia i powinna zostać jak najszybciej zlikwidowana. Pierwszym sposobem na to, aby i wilk był syty i owca cała jest... uczynienie "bloatware'u" zdatnym do odinstalowania. I w sumie ja też byłbym z tego zadowolony. Co prawda w urządzeniach Nokii nie mogę znaleźć ani jednego takiego programu - ale załóżmy, że kupuję zupełnie inny telefon i chcę pozbyć się bloatware'u. Bez roota i odrobinę grubszych operacji raczej tego nie zrobię.
Twórcy listu powołują się na brzydki zwyczaj "wyłączonych" aplikacji w Androidzie
Okazuje się, że mimo faktu wyłączenia niektórych programów, te wcale nie są wyłączane i działają sobie w ukryciu, w tle. Czy to dziwne? Nie - to najzupełniej normalne. Użytkownik nie ma gwarancji, że po wyłączenia konkretnych aplikacji w urządzeniu (bo nie ma opcji ich odinstalowania...), wszystko jest tak, jak sobie tego życzy. Niektóre programy dalej mogą działać i być ewentualnym problemem w przypadku niebezpiecznej luki.
Czytaj więcej: To może być najlepszy pad do smartfonów z Androidem
Według twórców listu, Google powinien znacząco zaostrzyć zasady certyfikowania urządzeń z instalowanym bloatware'em. Jeżeli preinstalowane aplikacje zachowują się "dziwnie" i nie sposób jest ocenić, czy nie są zagrożeniem dla użytkownika - certyfikacja nie powinna zostać nadawana. Wspomniane zasady powinny być przynajmniej tak restrykcyjne, jak te rządzące Google Play (chociaż nie wiem, czy jest to dobre porównanie...).
Cóż, Google powinno się przyjrzeć temu problemowi - jak najbardziej. Szczególnie, że nie jest to jedynie czcze wołanie kilku organizacji oraz firemek - to dosyć dobrze uargumentowana odezwa, którą warto wziąć pod uwagę. I chyba każdy użytkownik by się z niej ucieszył.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu