LG Wing to jeden z najbardziej odważnych projektów ostatnimi czasy, jeżeli chodzi o smartfony. Zdecydowanie warto się mu przyjrzeć i zobaczyć, co tak naprawdę potrafi. Oto nasze pierwsze wrażenia z używania go.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o LG Wing, miałem podejście, które można opisać jednym zdaniem. Brzmiałoby ono następująco: "Eeeee... i tak tego nie zrobią". A potem nie tylko okazało się, że oni faktycznie to zrobili, ale też - że jest to początek nowej drogi dla firmy i niedługo możemy spodziewać się kolejnych premier. Czego jak czego, ale odwagi temu producentowi nie można odmówić. A jako, że lubię odważnych producentów, nie mogłem nie skorzystać z zaproszenia na spotkanie w LG Brand Store w Warszawie, gdzie miałem okazję pobawić nowym produktem firmy oraz zadać kilka niewygodnych pytań ludziom odpowiedzialnym za ten sprzęt.
Pytanie nr. 1 - jak ten telefon w ogóle użytkować?
Idea LG na ten model jest w miarę prosta - na co dzień korzystasz z niego jak z normalnego smartfonu. Nie jest wcale na tyle grubszy i cięższy, żeby dało się odczuć różnicę względem innych modeli, szczególnie gamingowych. Rozsuwany ekran ma być wykorzystywany tylko w sytuacji, w której jest po prostu przydatny. Jakie są to sytuacje? Przede wszystkim te związane z multitaskingiem. Chwilę zajęło mi przywyknięcie do tego, że tak naprawdę są to tak jakby "dwa urządzenia" i że programy na dolnym ekranie odpala się osobno, ale interfejs jest naprawdę intuicyjny i po 15 minutach byłem w stanie bez błędu skłonić telefon by robił to, co chcę. I tak właśnie, dzięki dual screenowi, możemy na dużym ekranie oglądać film, a na dolnym - przeglądać sieć, rozmawiać ze znajomymi na czacie czy przez telefon bądź korzystać z portali społecznościowych.
Drugą funkcją dwóch ekranów, która jest stosowana w niektórych, kompatybilnych aplikacjach (już jest ich bardzo dużo, LG zapewnia, że będzie więcej) jest wyświetlanie dodatkowych kontrolek, które w normalnym wypadku zajmowałyby miejsce na ekranie głównym. Tutaj oczywiście wszystko zależy od tego, jaką aplikację uruchomimy. Aparat pozwoli na "tryb gimbala" z dodatkowymi ustawieniami stabilizacji, YouTube - na sterowanie multimediami, a Asphalt 9 - na wyświetlanie dodatkowej mapy.
Jakbyście się zastanawiali - tak, telefon można obrócić, żeby na dużym ekranie wyświetlić pełnowymiarową klawiaturę.
Jednak jedną z moich ulubionych funkcji jest zamiana mniejszego panelu w gładzik, dzięki czemu smartfon można obsługiwać kursorem. To może być niesamowicie przydatne, jeżeli będziemy chcieli na telefonie np. edytować dokumenty.
Pytanie nr. 2 - jak ten telefon w ogóle trzyma się w dłoni?
Odpowiadam - normalnie. Złożony używamy oczywiście jak zwykły smartfon, jednak jego rozłożenie nie powoduje jakiegoś zauważalnego spadku komfortu. Nie miałem wrażenia, że telefon mi wypadnie czy też że o coś zawadzę tym wystającym spoza obrysu dłoni ekranem. Zarówno złożenie, jak i rozłożenie jest możliwe przy użyciu jednej ręki. Przy czym trzeba mieć świadomość, że mamy do czynienia jednak z dużym smartfonem i osoby o mniejszych niż moje dłoniach mogą mieć z tym problem.
Pytanie nr. 3 - a jak z wytrzymałością LG Wing?
Było to pierwsze pytanie, jakie zadałem kolegom z LG po tym, jak dostałem urządzenie do ręki. O ile sam zawias chodzi i klika pewnie, o tyle w trybie "litery T" smartfon mimo wszystko budzi pewne obawy o swoją trwałość, głównie przez to jak cienki jest moduł głównego ekranu. Miałem wrażenie, że nie trzeba dużo siły by wyłamać go z obudowy. Przedstawiciele LG zapewnili mnie jednak, że urządzenie spokojnie wytrzymuje trudy codziennego życia, nawet w przypadku, gdy do smartfonu dorwą się małe dzieci. Nie mam powodu im nie wierzyć, zwłaszcza, że jeden z nich miał na swoim modelu LG Wing całkiem pokaźną "pajęczynkę", oznaczającą, że jego smartfon spotkał się już z podłogą. Mimo tego - główny ekran nie odpadł. Co więcej, telefon spełnia wojskowy standard MIL-STD-810G (choć on sam w sobie niczego nie gwarantuje), a zawias liczony jest na 200 tys. otwarć, czyli mniej więcej 3 lata działania.
Inną sprawą, która mnie ciekawiła od samego początku, jest trwałość dolnego ekranu. W końcu nie wyobrażam sobie, by ktoś przykleił na niego szkło hartowane, bądź zabezpieczał je w inny sposób bez pozbawienia LG możliwości składania się. Jak się okazało, i tu znalazło się rozwiązanie, ponieważ, jak się okazuje, dolny ekran jest w swego rodzaju wnęce, dzięki której jest chroniony przed zarysowaniami od rzeczy, które wejdą pomiędzy dwie części smartfona.
Pytanie numer 4 - a ile to kosztuje?
Na to pytanie niestety nie udało mi się uzyskać odpowiedzi. Snapdragon 765G, 8 GB RAM, 256 GB pamięci i 5G dziś nie są specyfikacją, która powali na kolana. Pamiętajmy jednak, że to, co zadecyduje o finalnej cenie to nie tylko suma komponentów, ale całe R&D, które stało za jego stworzeniem. Zgadzam się z tym, co mówiło LG - to nie jest telefon dla każdego. Jest on przeznaczony dla osób, które wiedzą, do czego będą chciały wykorzystać dodatkową przestrzeń i możliwości stworzonego przez LG oprogramowania. Nie zdziwiłbym się, gdyby cena przekroczyła 5 tys. zł. O tym jednak przekonamy się niedługo, kiedy LG Wing oficjalnie wejdzie na rynek.
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania odnośnie LG Wing - dajcie znać w komentarzach. Postaram się na nie odpowiedzieć, bądź też - upewnię się, że odpowiedzi na nie znajdą się w recenzji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu