Seria V od LG skupia w sobie jedynie najlepsze flagowe smartfony. Jednocześnie to właśnie w tej serii firma ta stara się dodawać swoje najbardziej zaawansowane technologie, podczas gdy rodzina G odeszła pod tym względem nieco w zapomnienie. Czy jednak przyspieszona premiera LG V35 ThinQ ma sens?
LG V35 ThinQ, czyli G7 ThinQ bez wcięcia i lepszym dźwiękiem. Szalony pomysł?
Zaskakująca nazwa
Pierwsze jednak pytanie związane z tym nadchodzącym modelem związane jest z samą nazwą. Dlaczego następca V30 oraz V30S ThinQ, ma nazywać się V35? Otóż ktoś rozsądnie pomyślał w firmie, że nie warto wykorzystywać kolejnej liczby, skoro liczba szykowanych zmian nie będzie rewolucyjna i na dobrą sprawę niewiele można tam jeszcze poprawić. W sumie taką szczerość zawsze się docenia.
Warto również dodać, że teraz Koreańczycy przyjęli zupełnie inną strategię niż kiedyś. Do tej pory decydowali się na zaprezentowanie jednego modelu serii V, jednak zamierzają teraz wykorzystać pełny potencjał drzemiący w tej rodzinie telefonów. Jak linia G miała stanowić kiedyś magnes dla klientów, poszukujących urządzeń ze średniej półki, tak V ma symbolizować wysoką jakość i świetny poziom dźwięku. Czy jednak taka taktyka się sprawdzi?
Moim zdaniem nie. Mówimy tu o LG, czyli producencie, który nie radzi sobie wybitnie i widać, że ma problem ze stworzeniem popularnego modelu. Owszem, ten problem wynika również z silnej pozycji rywali, jednak trudno tu całą winę zrzucać na konkurencję. Teoretycznie nową nadzieją będzie LG G7 ThinQ, ale trudno na razie stwierdzić, czy wygra w sklepowej walce z Galaxy S9 czy Huaweiem P20.
Co w LG V35 ThinQ?
Jeżeli chodzi o specyfikację, to LG V35 ThinQ zaoferuje 6-calowy wyświetlacz OLED o rozdzielczości 2880 x 1440 pikseli oraz proporcjach 18:9, ale mnie osobiście najbardziej cieszy to, że nie pojawi się w nim wcięcie w ekranie. Z tego też względu zapowiada się całkiem ciekawie i nawet wyjątkowo.
Aparaty natomiast zostaną przeniesiono prosto z G7 ThinQ i obydwa główne mają mieć rozdzielczość 16 Mpix. Pierwszy z nich pochwali się przysłoną f/1.6, a drugi szerokokątnym obiektywem o kącie widzenia 107 stopni. Nie sama strona techniczna będzie tu najważniejsza, albowiem pierwsze skrzypce mają odgrywać algorytmy sztucznej inteligencji, jak też wskazuje sama nazwa.
Funkcje związane z Vision AI pozwolą automatycznie przełączać się między dwoma aparatami, wybierać najlepiej dobrany pod daną sytuację tryb fotografowania oraz rozjaśniać zdjęcia po zmroku. Informacje z sąsiadujących ze sobą pikseli mają być łączone ze sobą, wskutek czego użytkownik ma otrzymać jaśniejszą i mniej zaszumioną fotografię. Brzmi nieźle, zobaczymy tylko, jak to będzie sprawować się w praktyce.
Z kolei działanie Asystenta Google mają wspomagać mikrofony o zwiększonej czułości, reagujące na głos z użytkownika nawet z odległości ponad 5 metrów. W końcu model ten da się używać bez wykorzystywania do tego rąk. Warto napisać, że pojawi się tu dokładnie taki sam 32-bitowy przetwornik analogowo - cyfrowy Quad DAC, co w V30, czyli ESS Sabre 9228. Spodziewam się teraz, że właśnie pod względem jakości dźwięku, LG V35 ThinQ dosłownie znokautuje G7 ThinQ. Szkoda tylko, że nowy model ma wyglądać tak samo, jak V30.
Data premiery nie jest jeszcze znana. Nie zdziwiłbym się, gdyby oficjalnie został zaprezentowany jeszcze po wakacjach, chociaż z drugiej strony trudno zrozumieć, po co im kolejny flagowiec w portfolio.
źródło: Android Headlines
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu