Felietony

Telewizor w walizce. Bezsens, za który trzeba zapłacić fortunę

Krzysztof Rojek
Telewizor w walizce. Bezsens, za który trzeba zapłacić fortunę
Reklama

LG wypuściło na rynek kosztujący 1000 dolarów... przenośny telewizor. Samo chyba ma problemy, żeby określić, po co komu jest to urządzenie.

Na przestrzeni lat spotkaliśmy się z wieloma "nietrafionymi" inwestycjami dużych firm. Wydawać by się mogło, że firmy z miliardowymi budżetami przed wypuszczeniem jakiegokolwiek produktu dokładnie przeskanują rynek by dowiedzieć się, czy jest to coś, czego potrzebują konsumenci, jednak czasami mamy do czynienia z próbami pójścia pod prąd, które niestety często kończą się dosyć spektakularną klapą.

Reklama

Nie mówię tu oczywiście, że innowacje są złe, bo to one napędzają i popychają całą branżę do przodu. Jednak myślę, że większość z nas jest w stanie odróżnić, co jest realnie zmianą na lepsze i nowością, która wywróci dotychczasowy status quo, a co innowacją dla... samej chyba innowacji. Na jednej z tych szal można położyć pierwszego iPhone'a, popularyzacje samochodów elektrycznych czy sieci nowej generacji, a na drugiej... to co właśnie na rynek wprowadza LG.

Telewizor w walizce. Mam jedno pytanie - po co?

LG StandbyMe to nowy pomysł koreańskiej firmy, który, przynajmniej patrząc po jego zapowiedzi, ma odpowiadać na potrzeby szerokiej grupy odbiorców. Czym natomiast jest? Otóż jest to 27 calowy ekran FullHD z częstotliwością odświeżania na poziomie 60 Hz. Jest to jednak ekran "wyjątkowy", ponieważ możemy go przenosić w specjalnej walizce, w którą jest wbudowany. Dzięki temu posiada on także (oprócz portów HDMI i USB) możliwość łączności przez Wi-Fi, Bluetooth 5.0. Walizka, oprócz wbudowanej baterii, posiada też 4 głośniki o mocy 20 W każdy. Bateria w tym urządzeniu ma natomiast wytrzymać zawrotne... 3 godziny użytkowania (maksimum).

Co lepsze, taki telewizor ma kosztować 999 dolarów. Do czego takie urządzenie można wykorzystać? Cóż, na to odpowiada spot promocyjny firmy:

I o ile nie można temu produktowi odmówić unikatowości, widać, że chyba sam dział marketingowy LG musiał się nieźle nagłowić, zanim znalazł zastosowanie dla tego sprzętu. Na filmie widzimy więc m.in. parę wypoczywającą nad basenem czy w salonie, która słucha muzyki, podczas gdy na ekranie wyświetla się... obracająca się płyta winylowa, na którą dodatkowo nikt nie patrzy. W ogóle w takiej sytuacji nie sprawdziłby się wodoodporny głośnik Bluetooth.

Urządzenie wielokrotnie jest też pokazywane w salonach apartamentów, w miejscu w którym na ścianie zdecydowanie jest miejsce na klasyczny telewizor. I tak, rozumiem, że ktoś może lubić podróżować i nie zawsze nocować w hotelach, jednak czy takie osoby zdecydują się na wożenie ze sobą dużego, ciężkiego (13 kg bez pokazanego na wideo standu) i, jakby nie patrzeć, drogiego bagażu w postaci telewizora w każde miejsce? Śmiem wątpić.

Oczywiście - nie można odmówić LG fantazji. Firma zawsze starała się iść pod prąd, co bardzo dobrze widać było po ostatnim telefonie, który wypuścili, czyli LG Wing. Dla mnie LG StandbyMe to właśnie taki Wing w świecie telewizorów. Fajnie, że jest, przykuwa uwagę, ale w głowie kołacze się jedno pytanie - po co w ogóle powstał i na jakie potrzeby odpowiada?

 

Reklama

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama